Mercedes EQS z bliska. Oto dlaczego powinieneś zainteresować się "zielonymi" autami
Przejedzie nawet 770 km na jednym ładowaniu, ma rekordowo niski opór aerodynamiczny i futurystyczne wnętrze. Mercedes EQS kazał na siebie długo czekać, ale po pierwszym spotkaniu wiem, że było warto.
22.07.2021 | aktual.: 10.03.2023 15:36
Nawet jeśli nie jesteście zainteresowani samochodami elektrycznymi (czy w ogóle – elektromobilnością), warto mieć oko na nowości serwowane przez producentów. Zrezygnowanie z silnika spalinowego, przeniesienie akumulatorów do poziomu podłogi, niemal nieograniczone możliwości kształtowania przestrzeni sprawiają, że przed motoryzacją otwierają się zupełnie nowe drogi rozwoju. A jaki model byłby lepszym pokazem nadchodzących technologii jeśli nie Klasa S?
Dokładniej – EQS, czyli topowy przedstawiciel elektrycznej marki EQ koncernu Daimler. Ma króciutką maskę, której nie da się otworzyć. Jedyny płyn jaki uzupełnia kierowca to ten od spryskiwaczy.
EQS ma ponad 5 metrów długości, ale dzięki osi skrętnej zawraca w miejscu niczym miejski samochodzik. Choć na liście wyposażenia znajdziemy nawet koła mające 22 cale średnicy, opór aerodynamiczny tego wozu to zaledwie Cx=0,2. Auto wygląda jak skrzyżowanie limuzyny z minivanem i szczyptą Porsche Panamery. Efekt, wbrew pozorom, jest świetny.
EQS ma 350 czujników, dzięki którym auto wie nawet, czy właśnie mrugnęliśmy. Jest w stanie rozpoznać nasz głos, odcisk palca, reaguje na to, co mówimy. System wie nawet, z którego miejsca padły słowa, więc np. zmiany temperatury klimatyzacji ograniczy tylko do tego siedziska.
Wrażenie robi niemal cyberpunkowe oświetlenie oraz gigantyczny ekran – a raczej ekrany. Pod taflą szkła mającą 144 cm ukryto 3 wyświetlacze. Samo szkło wykonano z krzemianu glinu, co pozwoliło na jego wzmocnienie. Ekran przed pasażerem będzie aktywowany tylko, gdy zajmie on miejsce w fotelu. Przedstawiciele marki twierdzą, że to kwestia bezpieczeństwa. Chyba nie zauważyli, że kierowca ma do dyspozycji 17-calowy panel, którego system potrzebuje 8-rdzeniowego procesora i 24 GB pamięci RAM. Jak będzie się to sprawować podczas jazdy? Na to będziemy musieli poczekać do pierwszych testów.
Mercedes chwali się też kilkoma rozwiązaniami, które od dawna są na rynku. Auto samo odblokuje się, jeśli podejdziemy z kluczykiem na odległość 6 metrów (ma to Renault, choć działające na mniejszą odległość) i otworzy drzwi przy 3 metrach (Tesla Model X). Z kolei oświetlenie kabiny zmieni się od strony pasażera, gdy auto zauważy obecność pojazdu w martwym polu. Coś podobnego działa też w nowym Seacie Leonie.
Mercedes EQS będzie dostępny w dwóch wersjach napędowych. Bazowa oferuje napęd tylko na tylną oś, mocą 333 KM (568 Nm) i zasięg do 770 kilometrów. Wersja 580 4Matic ma jeszcze jeden silnik na przedniej osi i moc 524 KM. Auto waży niemało, bo ok. 2,5 tony, ale w takiej wersji przyspiesza do setki w 4,3 sekundy. To nie koniec, bo planowana jest wersja mająca ponad 700 KM. Już wiadomo, że EQS będzie dostępny w wydaniu AMG.
Sam akumulator jest już czwartej generacji i ma ok. 107 kWh pojemności użytecznej. Ma ok. 10 proc. mniej kobaltu niż poprzednie wcielenia, a producent jest tak pewny swego, że daje gwarancję wydajności na 10 lat lub 280 tys. km. Mercedes informuje, że produkcja EQS jest neutralna pod względem emisji dwutlenku węgla.
Przy takiej pojemności akumulatorów ładowanie z klasycznego gniazdka jest daremne. Jeśli zainwestujemy w wallboxa o mocy 11 kW, da nam to mniej więcej 10 godzin ładowania do pełna (niezalecane, ale możliwe). Maksymalnie EQS przyjmie 200 kW energii, czyli naładuje się w trasie w ciągu pół godziny – a mówimy tu o imponującym na dzisiejsze standardy zasięgu ponad 700 kilometrów. Nie zawsze trzeba przecież ładować do pełna.
Pierwsze samochody można już zamawiać, choć ceny zostaną podane dopiero 31 lipca 2021 roku. Podobno sprzedają się jak ciepłe bułeczki. Mówiąc szczerze, w ogóle mnie to nie dziwi.