Pas ogrzeje pasażera? To dopiero początek jego możliwości
Kiedy firma ZF pochwaliła się ogrzewanymi pasami bezpieczeństwa w samochodzie elektrycznym, śmiechom nie było końca. W teorii miały zmniejszyć pobór energii, tak kluczowy w elektryku. Sprawdziłem je z bliska – ich możliwości są znacznie większe.
02.07.2023 08:17
Tak, te pasy bezpieczeństwa są podgrzewane. Podstawowym założeniem jest minimalizacja zużycia energii przez klimatyzację w aucie elektrycznym i bezpośrednie dogrzanie ciała. Być może ma to sens na papierze, gdyż osoby wsiadające do auta zimą bywają grubo ubrane. Jednak to dopiero początek ciekawych zmian.
Zajmuję miejsce w testowym Mercedesie. Teoretycznie gniazdo do wpięcia pasa bezpieczeństwa powinno się wysunąć, jednak w rozgrzanym niemal do czerwoności aucie zdarzają się małe wpadki. Widać za to doskonale, gdzie trzeba włożyć sprzączkę pasa – ładne podświetlenie LED-owe daje o sobie znać. Zapinam pas, światło zmienia się na zielone. Musi świetnie wyglądać w nocy.
Wrażenie robi jednak zachowanie pasa. Pochylam się mocno, tak by w pozycji siedzącej dotknąć czubkami palców stopy. Po sześciu sekundach pas zaczyna mocno wibrować i dawać mi znać, żebym poprawił swoją pozycję. Teoretycznie, gdy auto zda sobie sprawę z nadchodzącego niebezpieczeństwa, pas mógłby mnie szarpnąć i dosłownie ustawić do pionu.
Pas daje też znać o sobie, gdy otwieram drzwi podczas jazdy, nie pozwalając mi wypaść z jadącego auta. Nie jest to częsta przyczyna uszkodzeń ciała, ale może ostrzec o niedomkniętych drzwiach bardziej niż niektóre brzęczyki.
Samo podgrzewanie polega na przewodnikach grzewczych wplecionych w strukturę pasów bezpieczeństwa. Pas jest minimalnie grubszy, ale trzeba przyjrzeć się mu naprawdę mocno, by zauważyć różnicę. Ponieważ wszystkie istotne cechy pasa bezpieczeństwa pozostają takie same, nie ma żadnych dodatkowych procedur ani kwalifikacji dla producentów. Pozostaje tylko czekać który z nich pierwszy zdecyduje się na ich montaż.