Test: Peugeot e‑Rifter GT - żeby znaleźć w nim sens, trzeba się nakombinować
Po tym, jak zlikwidowano spalinowy napęd w kombivanach koncernu Stellantis, trojaczki nie mają łatwo. Miałem ostatnio okazję testować Peugeota e-Riftera i na pierwszy rzut oka może wydawać się pozbawiony sensu. Ale w pewnych warunkach znajdzie on swoich amatorów.
Jak słusznie zauważył już w teście Citroëna e-Berlingo Marcin Łobodziński, pozostawienie jedynie elektrycznego napędu w świetnym i funkcjonalnym kombivanie, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Ale nie było innego wyjścia. Chociaż niektórych dziwić może, dlaczego wycofano spalinowe napędy z aut, które od lat były na czele rankingów sprzedaży w swoim segmencie nie tylko w Polsce, ale i w Europie, powód jest prosty. Normy.
Koncernowi nie zgadzały się limity emisji spalin, dlatego z czegoś należało zrezygnować. Z obliczeń wyszło, że trzeba pożegnać się nie tylko z najmniejszymi "mieszczuchami", ale też owymi kombivanami. Jest jednak jedna deska ratunku — Toyota Proace City Verso, która istnieje dzięki hybrydowej polityce modelowej Japończyków. I prawdopodobnie przejmie teraz dotychczasowych klientów Peugeota, Citroëna i Opla. Na spółkę z konkurencją.
Oczywiście mowa tutaj o typowo osobowej wersji. Bo wersja brygadowa z silnikiem spalinowym, przynajmniej w przypadku Citroëna, wciąż będzie dostępna. Jednak jej roboczy charakter daleki jest od tego, co oferuje typowo rodzinna odmiana Berlingo.
Ale wróćmy do Peugeota e-Riftera. Ten zadebiutował rok temu, stając się, z akumulatorem o wielkości 50 kWh i zasięgiem 280 km, naturalną do przewidzenia w obecnych czasach ciekawostką. Dziś natomiast stanowi próbę wybicia się jako realna alternatywa, która w pewnych, bardzo określonych warunkach, może mieć sens. Jednak w szerszym spojrzeniu, po tygodniu obcowania z elektrycznym peugeotem, przypominał mi bardziej niesmaczny żart.
Na pierwszy rzut oka ciężko znaleźć zalety
Główną wadą e-Riftera jest oferowany zestaw akumulatorów. Jak wspomniałem, baterie mają 50 kWh pojemności i to jedyna dostępna wielkość. Według producenta wystarczają na przejechanie 280 km. Już teoria nie napawa optymizmem na tle tego, co w świadomości urosło do rangi "średniej". A wobec aut, które nie służą wyłącznie do kręcenia się po mieście, oczekuje się co najmniej 300 km realnego zasięgu.
Ale to tylko teoria. W praktyce natomiast, przy temperaturze wahającej się od -2 do +5 stopni, w mieście, jeżdżąc rzadko kiedy z obciążeniem, realny zasięg wynosił zaledwie 180 km. A to poziom aut elektrycznych sprzed ponad dekady. Udanie się e-Rifterem w trasę, należy ograniczyć do podmiejskich miejscowości.
Podczas tygodnia spędzonego z peugeotem, osiągnąłem średnie zużycie prądu na poziomie 24,5 kWh/100 km sporadycznie zabierając pasażerów, choć przy zachowaniu większości zasad ekojazdy, wartość ta może spaść nawet do 17 kWh/100 km. Pamiętajmy, że w tym drugim przypadku mówię o wartości odpowiadającej jeździe "na pusto". A przecież nikt nie kupuje kombivana, by jeździć nim w pojedynkę.
One mają pełnić funkcję rasowych rodzinnych aut, gotowych zmieścić nie tylko dzieci, ale też cały niezbędnik akcesoriów. A z takim obciążeniem, trudno będzie przejechać nawet z Warszawy do Łodzi bez ładowania. Wspomnę tylko, że na autostradzie i tak nie rozwiniecie w pełni skrzydeł, bo prędkość maksymalna jest ograniczona do 130 km/h. Nie mówiąc o tym, że e-Riftera można mieć nawet w wersji przedłużonej i 7-osobowej. Ale to już wersja dla szczególnie odważnych.
Są jednak i dobre strony
Praktyczność Riftera nie uległa pogorszeniu, mimo dołożeniu baterii. Bagażnik do wysokości rolety wciąż ma 775 l pojemności, w kabinie znajdziemy multum schowków, a każde z siedzeń nie tylko ma swojego ISOFIX-a, ale też może zostać indywidualnie złożone. Samo umiejscowienie nisko w podłodze baterii też ma swoje plusy. Co prawda na zakrętach wyraźnie czuć większą masę, jednak stabilność prowadzenia, szczególnie przy wyższych prędkościach, względem spalinowych odmian jest zauważalnie lepsza.
Układ napędowy e-Riftera stanowi dobrze już znany w koncernie zestaw, składający się ze 136-konnego silnika elektrycznego o momencie równym 260 Nm, który zaskakująco dobrze radzi sobie z rozpędzeniem ważącego blisko 1800 kg peugeota. Przyspieszenie do 100 km/h wynoszące ponad 11 s może nie robi wrażenia, ale startując ze świateł do ok. 60-70 km/h, zostawicie wszystkich z tyle.
Na plus zasługują także możliwości ładowania. e-Rifter jest w stanie przyjąć nawet prąd o mocy 100 kW, co umożliwia uzupełnienie akumulatorów do 80 proc. w 35 min. Standardowo na pokładzie znajdziemy ładowarkę 7,4 kW, a za 1,8 tys. zł możemy mieć nawet 11 kW.
Jeśli chodzi o wnętrze, to tylko za pośrednictwem detali zdradza nam ono, że mamy do czynienia z wersją elektryczną. Są to cyfrowe zegary z charakterystyczną grafiką, dodatkowy przycisk na dotykowym panelu wokół ekranu multimedialnego do przywoływania menu ładowania oraz inny przełącznik trybu jazdy (w spalinowej wersji z "automatem" jest pokrętło).
Więc dla kogo to samochód?
Mówiąc o spalinowym Rifterze, odpowiedź może być tylko jedna — dla rodziny, potrzebującej dużego, praktycznego i funkcjonalnego auta, która kwestie stylistyczne stawia na dalszym miejscu. W przypadku e-Riftera nie byłbym już tego taki pewien. Tak, wciąż jest pojemny i na pewno pomieści 5-osobową rodzinę, ale wątpię, by ktokolwiek chciał nim jechać w dalszą trasę na wakacje.
Na pewno analizując jego cenę z punktu widzenia potencjalnego odbiorcy — rodziny z trójką dzieci, której przysługuje z tego tytułu Karta Dużej Rodziny — staje się ciekawą alternatywą dla spalinowej odmiany, którą może jeszcze reprezentować Toyota Proace Verso.
Testowana przeze mnie odmiana e-Riftera GT zaczyna się od 172,4 tys. zł. W ramach programu "Mój elektryk", Karta Dużej Rodziny uprawnia do dopłaty w wysokości 27 tys. zł. Cena topnieje więc do poziomu 145,4 tys. zł. Toyota z podobnym wyposażeniem, 130-konnym dieslem i automatyczną skrzynią, kosztuje tylko 4,7 tys. zł mniej. A to już naprawdę niewielka różnica.
Jeśli więc ktoś poszukuje drugiego samochodu, który miałby służyć przede wszystkim rozwożeniu dzieci do przedszkola, szkoły, na zajęcia pozalekcyjne, e-Rifter nagle zyskuje. Duży zasięg i tak nie jest potrzebny, w mieście ma przewagę w postaci darmowego parkowania oraz możliwości jazdy buspasem, a różnica w cenie między nim a analogicznym spalinowym rywalem, nie jest nie do zaakceptowania.
- duży bagażnik
- zachowana funkcjonalność wnętrza mimo akumulatorów
- zaskakująco dynamiczny układ napędowy
- niezła cena po dopłacie
- śmiesznie niski zasięg, jak na dzisiejsze standardy
- wszechobecność twardych plastików w środku
- powolne i zacinające się multimedia
- samochód dla bardzo wąskiej grupy docelowej
Rodzaj napędu | Elektryczny | |
---|---|---|
Moc maksymalna: | 136 KM | |
Moment maksymalny: | 260 Nm | |
Pojemność bagaznika: | 775 l | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 11,7 s | - |
Prędkość maksymalna: | 130 km/h | - |
Zużycie energii (minimalne): | b.d. | 16,7 kWh/100 km |
Zużycie energii (średnie): | b.d. | 24,5 kWh/100 km |
Zasięg: | 280 km | 180 km |
Ceny: | ||
Katalogowo: | Dopłata standardowa/Kartą Dużej Rodziny | |
Model od (Active Pack): | 148 700 zł | 129 950 zł /121 700 zł |
Wersja od (GT): | 172 400 zł | 153 650 zł /145 400 zł |
Cena egzemplarza: | 179 000 zł | 160 250 zł / 152 000 zł |