Pierwsza jazda: BMW X2 i iX2 - kiedy chcesz mieć X6, ale...
SUV-y z opadającym dachem okazały się całkiem nieźle zarabiającymi modelami, więc nic dziwnego, że BMW skierowało w tym kierunku model X2. Po raz pierwszy dostępna będzie wersja elektryczna, ale przeciętny uliczny obserwator nie zauważy różnicy pomiędzy nią a spalinówką.
Na pewno stylistyka nowego X2 zachęca do dyskusji. O ile zainstalowanie podświetlenia grilla uważam za jedną z najlepszych stylistycznie decyzji, tak mocno opadająca tylna klapa niekoniecznie trafia w mój gust. Jedno jest pewne: widoczność do tyłu z miejsca kierowcy jest po prostu szczątkowa.
Nowe X2 jest dłuższe o prawie 20 cm od poprzednika, szersze o 2 cm oraz wyższe o około 6 cm. O ile wcześniej X2 przypominało bardziej napompowanego hatchbacka, tak teraz jest to "baby X6", mniejszy bliźniak topowego i wulgarnego SUV-a. Co istotne, dzięki wykorzystaniu jednej płyty podłogowej, zarówno spalinowe X2, jak i elektryczne iX2 powstają na tej samej linii w Regensburgu.
Spalinową ofertę otwiera X2 sDrive20i, czyli auto z trzycylindrowym silnikiem o pojemności 1,5 l i mocy 170 KM (choć sam producent przyznaje, że za 19 KM odpowiedzialny jest motor elektryczny). Jest i diesel: pod nazwą sDrive18d kryją się cztery cylindry i 150 KM. Standardem jest siedmiobiegowa przekładnia Steptronic z dwoma sprzęgłami.
Ofertę zamyka X2 M35i z dwulitrowym, 300-konnym silnikiem, który rozpędza BMW do setki w 5,2 s. Choć z jednej strony nie jest to pełna "eMka", tak nie wiem, czy w tym segmencie potrzebne jest coś szybszego. Zawieszenie jest przyjemnie twarde, choć samo prowadzenie, jak w opisywanym wcześniej przeze mnie Mini Countrymanie JCW, jest bardzo cyfrowe. W trybie komfortowym przekładnia potrzebuje trochę czasu, by zrozumieć naszą intencję przyspieszania, ale już tryb sportowy naprawia wszelkie niedogodności. Lżejsze hamulce M są dostępne opcjonalnie.
Podobne osiągi do setki ma również elektryczne iX2, a wynika to z instalacji dwóch silników elektrycznych, po jednym na każdej osi. Łączna dostępne jest 313 KM oraz 494 Nm. Ogniwo ma 64,8 kWh użytecznej pojemności, a producent mówi nawet o 449 km zasięgu, oczywiście według laboratoryjnej normy WLTP. Elektryczne iX2 ma nieco mniejszy bagażnik – 525 zamiast 560 l.
Podczas pierwszych jazd po górzystym terenie nie miałem okazji by sprawdzić dokładny pobór prądu bez ciągłej rekuperacji, jednak przy podróży przy prędkości 120 km/h auto zużywało około 22 kWh/100 km. Nie jest to wartość zaskakująca w tej klasie. Teoretycznie mówimy więc o 294 km zasięgu. Słowem: standard.
Wnętrze nie różni się znacznie pomiędzy wersjami, choć wersja M35i xDrive może mieć opcjonalnie kubełkowe fotele z podświetlanym logiem M. Gruby wieniec kierownicy od razu daje do zrozumienia, że siedzimy w BMW. Zainstalowano tu dwa ekrany (zakrzywione), które wyświetlają multimedia dziewiątej generacji. To oznacza masę aplikacji oraz przerzucenie obsługi klimatyzacji na ekran. Dużą część deski poświęcono na ładowarkę, w której umieszcza się telefon i zabezpiecza klipsem.
Producent przedstawił już ceny X2. Model startuje od 195 tys. zł, a topowa wersja M35i xDrive to już wydatek przynajmniej 275 tys. zł. Znamy też cenę wersji elektrycznej, za którą trzeba zapłacić minimum 230 tys. zł.