Pierwsza jazda: długim Volkswagenem ID. Buzzem w mocnej wersji GTX – to już kompletny minivan
Jeśli mieliście okazję poznać już Volkswagena ID. Buzza albo go zobaczyć, to pewnie macie jak ja mieszane uczucia. Auto małe jak na minivana, dość mocne, pięknie wyglądające, ale i drogie. Niebawem do sprzedaży wejdzie mocna wersja, która poza ceną ma same zalety. Miałem okazję nim pojeździć.
Odróżnienie ID. Buzza z krótkim i długim rozstawem osi (LWB) jest trudne, jeśli nie widzimy obu wersji obok siebie. LWB jest dłuższe o 25 cm, ale kompletnie tego nie widać, bo wydłużono boczne drzwi. Nie ma większej przestrzeni pomiędzy krawędzią drzwi, a błotnikiem, co bardziej rzucałoby się w oczy. W tej bardzo oryginalnej stylistyce wydłużone nadwozie ginie, ale trzeba przyznać, że proporcje stały się teraz lepsze i jest to najładniejsze auto tej klasy w historii jak dla mnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jedyny detal, który od razu zdradza, że mamy do czynienia z długim Buzzem to okienko na również wydłużonej szybie bocznej za słupkiem B. Co ciekawe, jest ono odsuwane, ale elektrycznie. Nic ponad to. Żadnych oznaczeń modelu czy innych cech charakterystycznych.
Pełnowymiarowy minivan
ID. Buzz od początku był minivanem lub dostawczym vanem, ale teraz jest naprawdę pełnowymiarowym samochodem rodzinnym, w którym sześć lub siedem osób będzie podróżować bardzo wygodnie. I naprawdę mówię o komplecie osób, bo podróżując w trzecim rzędzie nie narzekałem na nic poza szumem kół. Miałem bardzo dużo miejsca na nogi, na głowę, dobre podparcie łokci, kieszenie, uchwyt na kubek i gniazdo USB-C. Nie miałem tylko regulacji temperatury, ale bez przesady.
Tę ma teraz drugi rząd, w którym miejsca jest jak w limuzynie, a fotele lub kanapa - zależnie od wersji - dają się przesuwać w zakresie 12 lub 20 cm. Miejsca jest tak dużo, że można swobodnie podróżować z nogą założoną na nogę, a kiedy przesuniemy siedzenie maksymalnie do przodu, to wciąż jest dużo przestrzeni, a osoby siedzące w trzecim rzędzie mogą założyć nogę na nogę.
Jeśli wybierzecie wersję sześciomiejscową (moim zdaniem w punkt), to pasażerowie trzeciego rządu mogą się tam dostać bez składania siedzeń drugiego, a pomiędzy fotelami w podróży wyprostują jedną nogę.
Pewnie myślicie już o bagażniku - ile go tam zostało, skoro długi ID. Buzz aż tyle oferuje w kabinie. Zdradzę wam, że bardzo dużo, bo aż 306 litrów do linii okien. Oczywiście nie spakuje się tu sześcioosobowa rodzina, choć na siłę i to by się udało. Jednak miejsca jest sporo, zmieszczą się nawet dwie większe walizki. W konfiguracji pięciomiejscowej wersja LWB oferuje 1340-litrowy kufer.
Ciekawie zagospodarowano tę przestrzeń, dzieląc ją w pionie, a pod wysoko ustawioną podłogą mamy dwa praktyczne boksy. Aż się prosi o zabudowę kempingową. Ale wiemy już, że kampera z ID. Buzza nie będzie od Volkswagena. Ale na pewno pojawi się wśród firm zajmujących się przebudową mnóstwo wariacji na ten temat.
Jak jeździ LWB GTX?
Żeby się nie rozdwajać, do testu wziąłem kompletne auto, jakie miałem poznać na niemieckich drogach, czyli LWB GTX. Ten drugi skrót, który niebawem zniknie z nazewnictwa Volkswagena oznacza moc 340 KM, ale LWB jest też dostępne z mocą 286 KM, bo tyle oferuje tylny silnik.
Tak, 340 KM w minivanie - to najmocniejszy "ogórek" w historii Volkswagena. Na szczęście jest napęd na cztery koła, co nie tylko poprawia trakcję, ale też umożliwia zwiększenie uciągu samochodu do 1800 kg, więc bez problemu można na wakacje zabrać przyczepę kempingową.
LWB GTX jeździ dokładnie tak, jak się spodziewałem (i wy spodziewacie) - jest szybszy od wariantu jednosilnikowego. Nic więcej. Nie czułem żadnej różnicy z racji dłuższego rozstawu osi, ale czułem przede wszystkim lepszą trakcję.
Standardowy ID. Buzz z napędem na tylną oś ma teraz 286 KM i bagatela 560 Nm momentu obrotowego. Nowy silnik jest też bardziej wydajny względem wcześniejszego. Problem z tym, że wystaczy wilgoć na drodze i nie ma możliwości oddania pełnej mocy.
Z napędem na cztery koła, do którego dochodzi przedni silnik o mocy 109 KM i momencie 134 Nm nie ma już takiego problemu. Owszem, na mokrym asfalcie wciąż są pewne ograniczenia, ale czuć różnicę pomiędzy trakcją zwykłego Buzza i czteronapędowego. To nawet nie tak, że GTX jest po prostu mocniejszy, ale również sprawniej tę moc przenosi na podłoże.
Dzięki temu jego osiągi do ok. 120 km/h są rewelacyjne. Z mniejszym akumulatorem 79 kWh rozpędza się do setki w 6,1 s. Z większym o pojemności 86 kWh trwa to 6,5 s. Ale przede wszystkim docenicie płynność przyspieszania i reakcję na dodanie gazu. Docenicie także dobrą zwrotność, pomimo zastosowania napędu na cztery koła, a także pewne prowadzenie. LWB ma tylko o 0,6 metra mniejszą średnicę zawracania od krótkiego Buzza.
Ceny na razie nieznane
Polskie ceny zostaną podane już niebawem, natomiast w Niemczech dopłata do dłuższego ID. Buzza to ok. 2000 euro. Dostajemy za to wersję pięciomiejscową z ogromnym bagażnikiem. Kolejne 1260 euro trzeba dorzucić do wersji szęściomiejscowej lub 1350 euro do siedmiomiejscowej. Natomiast ceny GTX-a nie są jeszcze ustalone. Ale tu na pewno trzeba będzie zapłacić więcej.