Premiera: Nowy Ford Capri ma niewiele wspólnego z Capri. Jest SUV, jest prąd, jest dobra nazwa

Marcin Łobodziński

10.07.2024 14:32, aktual.: 12.07.2024 11:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Forda Capri każdy miłośnik motoryzacji pamięta jako tanie coupe będące europejskim odpowiednikiem Mustanga. Auto produkowano do 1986 roku, a po czterech dekadach wraca na rynek. Oczywiście nie jako sportowe coupe, lecz elektryczny SUV, bo jakże inaczej?

Producenci samochodów ostatnio lubują się w przywracaniu starych nazw. Nie tak dawno mieliśmy premierę Opla Frontery, od lat widujemy na ulicach nowego Mitsubishi Eclipse’a, a Ford swoje samochody elektryczne nazywa Mustang, Explorer i teraz Capri.

Najnowsze dziecko Forda zostało opracowane wspólnie z Volkswagenem, bo płyta podłogowa i napęd są powszechnie używane przez niemiecki koncern w takich modelach jak VW ID.5, Škoda Eniaq Coupe czy Audi Q4 e-tron Sportback. W praktyce ma tę samą platformę i napęd co elektryczny Ford Explorer, od którego jest jednak znacznie dłuższy.

Ford Capri
Ford Capri© Autokult

Nadwozie mierzące 4,63 m długości ma niewiele wspólnego z nadwoziem starego Forda Capri, ale znajdziemy tu kilka nawiązań stylistycznych. Obecnie jest to 5-drzwiowy hatchback w stylu coupe.

Jedno, w czym nowe Capri przewyższa swojego protoplastę, to napędy. Już podstawowy rozwija moc 286 KM. Jest to silnik elektryczny przy tylnej osi, ale jeśli mocy komuś będzie mało, to może zamówić wariant 340-konny z napędem dwusilnikowym, czyli na obie osie. Przyspieszenie w zakresie 0-100 km/h wynosi odpowiednio 6,4 s i 5,3 s.

W słabszej wersji akumulator ma pojemność 77 kWh, a w mocniejszej 79 kWh, ale większa różnica dotyczy szybkości ładowania. Odpowiednio jest to 135 kW i 185 kW i choćby z tego powodu warto zamówić mocniejszy wariant. Zwłaszcza, jeśli auto ma pokonywać większe dystanse.

Ford Capri
Ford Capri© Materiały prasowe
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także