Premiera: Suzuki e‑Vitara - zupełna nowość ze znaną nazwą
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Suzuki pokazało swój pierwszy elektryczny samochód. Największą niespodzianką jest chyba to, że jego nazwa jest dobrze znana, a największym wyzwaniem stojącym przed nim, bycie modelem globalnym. Pewne jest to, że Japończycy tradycyjnie dla siebie nowoczesną technikę ubrali w tradycyjną formę.
Klienci Suzuki często są bardziej konserwatywni, lubią sprawdzone rozwiązania, a również te nowe marka z Hamamatsu wprowadza dopiero wtedy, gdy wie, że są dopracowane. Dzieje się tak zarówno w przypadku, samochodów, jak i motocykli, więc nie powinno dziwić, że Japończycy nie spieszyli się ze stworzeniem auta w pełni elektrycznego. Jednak wiadomo - sytuacja na światowych rynkach (w szczególności w Europie) jest taka, że nie można zostać w tyle w kwestii elektryfikacji. Choć jej przyszłość jest niepewna, to realia są nieubłagane - trzeba mieć w ofercie przynajmniej jeden model na prąd.
Mediolańska premiera nowego modelu Suzuki raczej nie przyniosła wielkich niespodzianek, ale zdradziła dwie ważne rzeczy - parametry techniczne i nazwę pierwszego elektrycznego samochodu marki. Samo auto, jeszcze pod postacią koncepcyjnego modelu o nawie eVX, widziałem na targach w Tokio, gdzie pojawiło się po premierze na Auto Expo w Indiach.
Już wtedy pisałem, że samochód wygląda jak gotowy do produkcji i była to prawda. Po prostu w swoim japońskim stylu, Suzuki miało zamiar jeszcze wszystko dokładnie sprawdzić przed wypuszczeniem auta na rynek. W przypadku modelu takiego modelu to szczególnie dobre podejście. Natomiast pod kątem wizualnym mogę napisać "już to widzieliśmy i znamy". Nie ma tu ekstrawagancji, tylko typowy crossover (czy SUV?) segmentu B.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nową wiadomością za to jest nazwa. Japończycy zrezygnowali z wprowadzania nowego, trzyliterowego skrótu i postawili na świetnie znaną markę, która dodatkowo dla klientów Suzuki jest synonimem tej firmy i symbolem tego, czego oczekują. Sięgnięto po nazwę bestsellera i nowy model to po prostu e-Vitara.
Można powiedzieć, że Suzuki poszło trochę drogą Forda, który ma Mustanga Mach-E, mniejszego Explorera czy ostatnio Capri. Tu jednak nie jest tak kontrowersyjnie, gdyż e-Vitara to nie jest po prostu gra na sentymencie, tylko samochód, który jest w tym samym segmencie co Vitara - jedynie w jego elektrycznej części.
Suzuki e-Vitara nie jest jednak po prostu spalinowym autem z wciśniętym w nie napędem na prąd. To zupełnie inny model, który od podstaw powstał jako elektryczny na nowej platformie Heartect-e, a ze swoim imiennikiem dzieli tylko podobny rozmiar.
Pierwszy elektryk Suzuki mierzy 4275 mm długości, 1800 mm szerokości i 1635 mm wysokości. Dzięki rozstawowi osi wynoszącemu 2700 mm kabina jest jest dość przestronna i również w drugim rzędzie nie brakuje miejsca na nogi. Natomiast również typowo dla aut elektrycznych siedzi się wysoko, co szczególnie z tyłu oznacza, że wyżsi pasażerowie będą mogli trochę narzekać, ale jak na segment B przestronność kabiny zdecydowanie na plus.
Choć wnętrze wygląda dość nowocześnie jak na Suzuki (oczywiście mamy tu dwa ekrany - jeden zegarów, drugi systemu infotainment), to Japończycy wiedzą, że ich klienci (ale też po prostu wielu kierowców) lubią tradycyjne rozwiązania. Oznacza to, że na konsoli środkowej znalazł się rząd tradycyjnych przełączników i pokrętła, które pracują w bardzo miły i jakościowy sposób. Nie ma za to co liczyć na miękkie plastiki. Jest twardo, a piano black na konsoli centralnej zwiastuje ślady palców i zarysowania.
Zgodnie z dzisiejszą modą (i dalszym odchodzeniem o terenowej przeszłości Vitary) nowy model został wyposażony w podkreślające sylwetkę większe felgi - standardowo o średnicy 18 cali, a opcjonalnie dla odmiany czteronapędowej 19 cali (w obu przypadkach poprawiającymi aerodynamikę osłonami).
Tak, e-Vitara dostępna też będzie w wersji z napędem na cztery koła o nazwie AllGrip-e, który realizowany jest poprzez drugi silnik na tylnej osi (standardowo nowe Suzuki ma napęd na przód). Jak zapewniają przedstawiciele marki - takie elektryczne 4x4 daje bardzo duże możliwości i ma dobrze sprawdzać się przy ograniczonej przyczepności. Jak zatem w szczegółach wygląda strona techniczna e-Vitary?
Wersja podstawowa ma litowo-żelazowo-fosforanowy akumulator trakcyjny o pojemności 49 kWh. Odmiana ta oferowana będzie jedynie z silnikiem na przedniej osi. Jego moc to 106 kW (144 KM), a moment obrotowy wynosi 189 Nm. Większy zasięg zapewni akumulator mieszczący 61 kWh, który może być łączony z tym samym napędem lub opcją dwusilnikową. W niej na tylnej osi pracuje motor elektryczny o mocy 48 kW, a łączna moc systemu to 135 kW (184 KM), a moment obrotowy to już 300 Nm. Odmiana z napędem na przód ma rozpędzać się do 100 km/h w 9,0 s, natomiast wersja AllGrip-e - 7,4 s.
Suzuki e-Vitara nie zakończyła jeszcze procesu homologacji, więc producent nie podaje zasięgów poszczególnych wersji, ale zdradzono mi, że większy akumulator przy napędzie na przód (czyli odmiana zdolna przejechać najwięcej) ma mieć zasięg ok. 400 km. Samochód oparty jest o instalację o napięciu 380 V, która pozwala na ładowanie prądem stałym z mocą wynoszącą dobre jak na tę klasę 150 kW. Natomiast w przypadku prądu zmiennego będzie to tylko 11 kW. Dobrą wiadomością jest to, że e-Vitara już w standardzie będzie mieć pompę ciepła, co pozwoli na przygotowanie baterii do ładowania i skrócenie całego procesu.
Suzuki e-Vitara to kolejny i chyba najważniejszy efekt współpracy marki z Hamamatsu z Toyotą. W tym projekcie udział wzięło jeszcze związane z tą drugą firmą Daihatsu. Japończycy nie chcą zdradzać, kto za co dokładnie odpowiadał, tłumacząc jedynie, że wszystkie te trzy marki wspólnie stworzyły platformę i napęd elektryczny, natomiast za nadwozie i wnętrze Suzuki odpowiadało już samo.
Suzuki e-Vitara to model, który otwiera nowy rozdział w historii marki i dlatego też będzie oferowany na wszystkich trzech najważniejszych dla niej rynkach - europejskim, japońskim i indyjskim. I to właśnie w Indiach jego produkcja ruszy na wiosnę 2025 r.