Volkswagen ID.7 zaprezentowany. Oto, co oferuje elektryczna limuzyna
To była kwestia czasu. Po ustabilizowaniu oferty przy pomocy SUV-ów, ID.4 i ID.5, przyszedł czas na elektryfikację segmentu limuzyn. Oto, czego klienci mogą się spodziewać po wejściu do salonów ID.7 jeszcze w 2023 roku.
17.04.2023 | aktual.: 22.04.2023 09:15
Na początku krótkie wyjaśnienie: Volkswagen Passat w wydaniu spalinowym pozostanie w ofercie, choć dostępna będzie jedyna wersja kombi. Ci, którzy będą chcieli mieć sedana (liftbacka), będą musieli zdecydować się na elektrycznego ID.7
ID.7 – bateria i napęd
Zacznijmy więc od najważniejszego – Niemcy chwalą się zasięgiem na poziomie 700 km, choć jest to pomiar w ramach normy WLTP, która nie do końca pokrywa się z rzeczywistością w przypadku samochodów elektrycznych. Oferowane będą dwie pojemności ogniwa: 77 kWh (82 kWh brutto) i 86 kWh (91 kWh brutto) w wersji ID.7 Pro S. Maksymalna moc ładowania (nie wiadomo nic na razie o krzywej) to kolejno 170 oraz 200 kW.
ID.7 ma być wyposażony w nową jednostkę napędową (chłodzoną olejem) oferującą 286 KM i aż 545 Nm. Napędzana jest tylna oś, która dodatkowo jest skrętna. Takie rozwiązanie było konieczne: ID.7 ma prawie 5 m długości, lecz dalej ma "łamać się" na co mniejszych skrzyżowaniach. Już wiadomo – jak dowiedziałem się od jednego z pracowników Volkswagena – o rozwijanej wersji GTX z napędem na cztery koła.
Volkswagen ID.7 - wnętrze
Pięciometrowe nadwozie było możliwe do nakreślenia chociażby dzięki powiększeniu rozstawu osi do 296 cm. To pozwoliło na stworzenie naprawdę przestronnej przestrzeni zarówno na tylnej kanapie, jak i w bagażniku (532 l). Platforma MEB nie przewiduje jednak stworzenia potężnego bagażnika z przodu.
Przejdźmy do miejsca pracy kierowcy, gdyż wbrew minimalistycznemu designowi, jest o czym pisać. Niemcy dalej stawiają na duży ekran. Ten w ID.7 ma przekątną wynoszącą 32 cm i muszę przyznać, że podczas pierwszego spotkania z tym samochodem uznałem go za nieco za duży. Niemcy oferują jednak również dostępny w wyposażeniu standardowym wyświetlacz HUD, który potrafi np. podświetlić linię pasa z którego zjeżdżamy. W końcu pojawiło się podświetlenie dotykowego suwaka od głośności – na jego brak narzekało duże grono klientów i dziennikarzy. Na pewno warto zwrócić uwagę na spory słupek A, za którym będą chować się przechodnie.
Volkswagen ID.7 - wyposażenie
Zapomnijcie również o tradycyjnym panelu klimatyzacji. Nie tylko przeniesiono całe sterowanie temperaturą do multimediów, ale i z poziomu ekranu wybiera się położenie nawiewów – tak jak np. w Porsche Panamerze czy Taycanie. Wygodne? Nie za bardzo, ale pozwoliło to na stworzenie "zautomatyzowanych" scenariuszy takich jak "ogrzej ręce" czy "zaparowała mi szyba". Wybieramy ikonkę i klimatyzacja wie, co ma robić. Wcześniej zamykane automatycznie nawiewy pojawiły się np. w Phaetonie.
Co więcej, ID.7 wyposażony jest w fotele, które mierzą temperaturę i wilgoć, doskonale wiedząc, czy którąś część ciała trzeba schłodzić lub podgrzać. Jakby tego było mało, w siedzisku zamontowano dwie poduszki, które mają rozruszać miednicę podczas długich podróży.
Czy rzeczywiście Volkswagen "dowiezie" w kwestii zasięgu? O tym przekonamy się dopiero jesienią, kiedy pierwsze samochody pojawią się w salonach. Niewątpliwie o sukcesie ID.7 zadecyduje cena. Tę poznamy w połowie roku.