Volkswagen nie chce rozwijać wodoru. Szef koncernu tłumaczy dlaczego

Napęd wodorowy ma swoich zwolenników. Wielu widzi w nim alternatywę dla klasycznej elektromobilności. Producentów rozwijających tę technologię można jednak policzyć na palcach jednej ręki. Thomas Schafer z Volkswagena wyjaśnił, dlaczego tak jest.

Volkswagen pracował nad wodorem, ale porzucił tę technologię
Volkswagen pracował nad wodorem, ale porzucił tę technologię
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Volkswagen
Aleksander Ruciński

24.01.2023 | aktual.: 24.01.2023 18:58

Ogniwa paliwowe i wodór miały być przyszłością motoryzacji. Tymczasem zdecydowana większość producentów stawia na klasyczną elektryfikację. Przykładem jest Volkswagen, który jak wielu, jeszcze kilka lat temu rozwijał technologie wodorowe, a dziś skupia się wyłącznie na prądzie. Dlaczego?

Swój punkt widzenia w niedawnym wywiadzie udzielonym hiszpańskiemu oddziałowi "AutoBild", wyjaśnił dyrektor generalny Volkswagena, Thomas Schafer. Stwierdził, że wodór w zestawieniu z technologią akumulatorową ma wiele wad.

– To nie jest konkurencyjne, szczególnie w samochodach osobowych. Zbiorniki zajmują naprawdę dużo miejsca. Może sprawdzi się w autach użytkowych, ale nie pasażerskich. Nie widzę na to szans w najbliższej dekadzie. Na pewno nie w Volkswagenie – podsumował Schafer.

Niemiecki koncern zamierza całkowicie poświęcić się rozwojowi akumulatorowych aut elektrycznych. Nie oznacza to jednak, że wszyscy odrzucają wodór. Przykład stanowią chociażby BMW i Toyota. Niemcy niedawno ruszyli z produkcją wodorowego X5, a Toyota od dawna sprzedaje model Mirai. Do gry, choć w nieco innym segmencie wkracza też Renault, pracujące nad wodorowym Masterem. Czy słusznie? Czas pokaże.

VolkswagenToyotaBMW
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)