Zdalnie podpalili testowaną teslę. Teraz się tłumaczą

Szwajcarski oddział firmy ubezpieczeniowej odniósł się do reakcji, jakie wzbudziły jego testy zderzeniowe, w których zdalnie wzniecono pożar tesli.

Ubezpieczyciel sam zdalnie wzniecił ogień w tesli
Ubezpieczyciel sam zdalnie wzniecił ogień w tesli
Źródło zdjęć: © AXA

02.09.2022 | aktual.: 10.03.2023 13:39

Szybko zrobiło się głośno o testach francuskiego ubezpieczyciela, które zostały przeprowadzone w Zurychu 25 sierpnia 2022 r. Niestety, zabrakło wyraźnej informacji, że testowane auto marki Tesla zostało podpalone zdalnie na potrzeby przeprowadzenia kontrolowanego wypadku.

Z drugiej strony AXA podtrzymuje jednak swoje tezy o niebezpieczeństwach wynikających z jazdy elektrykami.

Możliwe nieporozumienia

"Żałujemy, że edycja testów zderzeniowych z 2022 r. mogła wywołać złe wrażenie na temat elektromobilności lub nieporozumienia.

Firma dodaje: "Jesteśmy przekonani, że przejście na napęd elektryczny odegra kluczową rolę w przyszłości ruchu samochodowego. Dlatego uważamy, że ważne jest, aby dokładnie przyjrzeć się elektromobilności i oferowanemu przez nią bezpieczeństwu".

Nie ma baterii – jest ogień

AXA przyznaje, że testowana tesla nie miała baterii, a widoczny na nagraniu ogień został wywołany zdalnie. Firma tłumaczy to względami bezpieczeństwa.

Ubezpieczyciel dodaje też, że informował o sztucznym pożarze, przekazując materiały do publikacji prasowych, ale zgadza się, że "opublikowane obrazy, wyjęte z kontekstu, wywołują inne wrażenie".

Tezy (o)bronione

Przeprosiny francuskiej firmy nie dotyczą jednak wyników testów.

AXA nadal twierdzi, że kierowcy elektryków odpowiadają za 50 proc. większą liczbę kolizji, w których uszkadzają własny pojazd – w porównaniu do kierowców spalinówek.

Przeprowadzone testy miały też wykazać, że kierowcy nowych pojazdów elektrycznych częściej powodują zniszczenia (szczególnie starszych) aut spalinowych.

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)