Ceny aut elektrycznych zrównają się ze spalinowymi w 2022 roku
"W latach 2022-2023 oczekiwane jest zrównanie cen pojazdów" – stwierdza Ministerstwo Energii, mówiąc o autach elektrycznych i spalinowych. Resort powołuje się na badania i liczy, że wtedy odnotujemy znaczny wzrost elektryków na drogach. To szybciej niż niedawno przewidywali eksperci.
06.11.2019 | aktual.: 13.03.2023 13:47
Jeszcze w 2017 roku analiza organizacji BloombergNEF prognozowała, że punkt przecięcia się cen pojazdów spalinowych i elektrycznych można wyznaczyć na 2026 rok. W 2018 roku przesunięto go na 2024 rok, dziś mówi się o 2022 roku. Przynajmniej w kontekście Unii Europejskiej. Według organizacji JATO, która zebrała dane z 43 światowych rynków, dotychczas uśredniona cena samochodu elektrycznego była wyższa od tradycyjnego auta o 81 proc.
Jak zwykle w przypadku elektryków chodzi o koszt baterii, która jeszcze kilka lat temu składała się aż na połowę wartości auta. Gdy w 2016 roku Międzynarodowa Agencja Energetyczna prognozowała spadek cen 1 kWh akumulatora, cena za takie ogniwo wynosiła 268 dolarów. Według analiz w 2020 roku miała ona spaść do 150 dolarów. Tymczasem wynik osiągnięto już pod koniec 2018 roku.
Ministerstwo z optymizmem patrzy w przyszłość. Jak twierdzi Adam Gawęda, sekretarz stanu w resorcie energii, "liczba miliona samochodów elektrycznych [do 2025 – dop. red.] jest ambitnym celem oraz kierunkiem, do którego dążymy". Trudno jednak wyobrazić sobie, że boom na elektryki będzie tak duży, by osiągnąć okrągły milion.
Zwłaszcza że na całym świecie sprzedano dotychczas 5 mln elektryków, a w rekordowym 2018 roku Polacy zarejestrowali 532 tys. nowych samochodów – również dostawczych. Ciągle czekamy na obiecywane dopłaty do pojazdów elektrycznych, choć te przecież nie będą wieczne.
Bloomberg zauważa, że w 2030 roku spadną również ceny silników i innych podzespołów potrzebnych w samochodzie elektrycznym. Miniaturyzacja baterii sprawi, że auta na prąd nabiorą zupełnie innych kształtów, a producenci w końcu zaczną na nich zarabiać.
Przez najbliższe lata tracić będą klienci. Jak podaje Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, kupujący miejskie samochody elektryczne stracą przez pierwsze 3 lata ich posiadania więcej, niż gdyby zdecydowali się chociażby na auto z układem hybrydowym. Gdy najlepiej wyceniany elektryk – Opel Corsa e – warty będzie 55,7 proc. ceny początkowej, hybrydowa Toyota Yaris utrzyma aż 61,4 proc. wartości.