"Jedyny egzemplarz" Toyoty Mirai na sprzedaż. Jeden dealer ma dwa takie

Dwa "jedyne egzemplarze" Toyoty Mirai pierwszej generacji są do kupienia u dealera w Krakowie. Jeszcze kilka lat i to auto będzie miało jakiś sens. Może już teraz warto sobie kupić i przykryć kocem?

Toyota Mirai to egzotyk. Pierwsza generacja jeszcze rzadsza od drugiej
Toyota Mirai to egzotyk. Pierwsza generacja jeszcze rzadsza od drugiej
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński

02.05.2022 | aktual.: 10.03.2023 14:01

Krakowski dealer sprzedaje już od dłuższego czasu "jedyny egzemplarz w Polsce" wodorowej Toyoty Mirai pierwszej generacji, którą w Polsce zaprezentowano w 2016 r.

Miałem tę przyjemność jeździć testowym egzemplarzem zatankowanym w Niemczech, bo w Polsce nie było ani jednej stacji tankowania wodoru. Według danych producenta pełny zbiornik wodoru pozwoli pokonać dystans 550–750 km w zależności od warunków jazdy. To wyniki na poziomie bardzo dobrych samochodów elektrycznych.

Problem w tym, że od 2016 r. niewiele się zmieniło i nadal w Polsce wodoru nie zatankujecie. Ale jeszcze chwila i ma to być możliwe. Orlen zapowiedział, że postawi na dniach stację tankowania wodoru w Krakowie. Idealnie się składa, bo auto o którym piszę jest na sprzedaż właśnie tam. A gdybyście nie zdążyli kupić tego "jedynego egzemplarza", to krakowski dealer ma jeszcze drugi.

Dwa egzemplarze pierwszej Mirai na sprzedaż
Dwa egzemplarze pierwszej Mirai na sprzedaż© fot. screen otomoto.pl

Oba auta są oczywiście używane – oba mają ok. 20 tys. km przebiegu. To całkiem sporo jak na samochód, którego nie da się zatankować. Jeden z nich kosztuje 110 700 zł, a drugi 116 800 zł. Są świetnie wyposażone i pomimo wieku przy samochodach elektrycznych nadal przyszłościowe. Być może kiedyś, za kilka lat, staną się równie użyteczne, bo plany budowy stacji wodorowych są, tylko nie bardzo są realizowane.

Gdzie będzie można zatankować wodór w Polsce?

Już pod koniec 2021 r. Orlen zapowiedział budowę 50 stacji. Pierwsze miały być w Poznaniu i Katowicach, ale już wiadomo, że plany się zmieniły. Dobrze podpisuje się listy intencyjne i wysyła informacje prasowe, gorzej z realizacją obietnic. Więc na razie możemy wierzyć, że stacja powstanie w Krakowie. Co dalej? Zobaczymy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)