Nowy Nissan Qashqai bez tajemnic. Widziałem go na żywo i rozmawiałem z jego twórcą
Choć nowy Nissan Qashqai z zewnątrz przypomina poprzednika, to jednak jest to zupełnie zmieniony i oryginalny samochód. Przekonałem się o tym podczas spotkania z tym autem oraz rozmową z Marco Fioravantim, wiceprezesem Nissana odpowiedzialnym za strategię produktową marki w Europie.
Qashqai to jeden z największych hitów Nissana ostatnich dekad. Pierwsze dwie generacje tego modelu sprzedały się w liczbie ponad pięciu milionów egzemplarzy. Ponad trzy miliony z nich trafiły do Europy. To właśnie to auto było jednym z głównych powodów, przez które rodziny przesiadły się z kombi i vanów do modnych crossoverów.
Przed trzecią generacją stoją dużo większe wyzwania niż przed poprzednikami. Na rynku pojawili się nowi konkurenci, jak Volkswagen Tiguan czy również popularna u nas Kia Sportage. Odebrać koronę lidera sprzedaży w tym segmencie będzie ciężko. W tym czasie wzrosły również oczekiwania klientów co do wyposażenia oraz legislatorów co do emisji spalin. Jak z tym wszystkim radzi sobie nowy model?
Oko w oko z nowym Qashqaiem: siła w detalach
Podstawowe fakty o Qashqaiu trzeciej generacji przekazał już w swoim newsie Aleksander Ruciński, dlatego ja skupię się na wrażeniach. Z zewnątrz nowy nissan wygląda z jednej strony dość zachowawczo, ale jednak nowocześnie. Można w nim rozpoznać wspólne detale z Jukiem, które mają się ponoć powtórzyć w kolejnych modelach marki, włącznie z nowym X-Trailem, który zadebiutuje już w przyszłym roku.
Uwagę zwracają przede wszystkim dopracowane detale: matrycowe przednie światła, wloty powietrza, które nie są atrapami i faktycznie poprawiają aerodynamikę, duże koła o średnicy nawet 20 cali. Gdy już się wydawało, że z boku nie wydarzyło się nic specjalnego, nastąpiło zaskoczenie po otwarciu tylnych drzwi. Uchylają się one pod kątem blisko 90 stopni, co na pewno ucieszy rodziców potrzebujących zainstalować swoje dzieci w przymocowanych do kanapy fotelikach.
Choć z zewnątrz Qashqai nie urósł w żadną stronę więcej niż o 3 cm, stał się dużo bardziej praktyczny. Albo inaczej: stał się bardziej praktyczny od poprzednika, który akurat nie grzeszył zbyt dużą przestronnością, zwłaszcza bagażnika. Ten jest teraz sporo większy, bo mierzy już 504 l, ale niektórzy z konkurentów potrafią osiągnąć wyniki nawet ponad 600 l.
Przesiadamy się do przodu. Deska rozdzielcza wykonana jest z zauważalnie lepszych materiałów i teraz w końcu ma jakiś charakter. Największe wrażenie zrobił na mnie system multimedialny. W porównaniu do poprzednika jest znacznie atrakcyjniejszy z wyglądu i sprawniejszy w obsłudze. Pojawiły się duże ekrany, ale na szczęście pozostało dużo przycisków fizycznych, więc sterowanie będzie intuicyjne również podczas prowadzenia auta.
Jak nowy Qashqai się prowadzi, jeszcze nie wiem. Udało mi się jednak uzyskać więcej informacji o napędzie e-Power, który dołączy do gamy napędowej w przyszłym roku. To wyjątkowe rozwiązanie, w którym silnik spalinowy (benzynowe 1.5) pełni wyłącznie rolę generatora prądu, który z kolei trafia do niewielkiego akumulatora, a z niego do silników elektrycznych, które napędzają koła. Nie ma więc fizycznego połączenia pomiędzy jednostką benzynową a kołami.
Po co tyle zamieszania? To nowy sposób Nissana na obniżenie zużycie paliwa i zmieszczenie się w coraz ostrzejszych normach emisji spalin. W porównaniu do innych rozwiązań ma mieć sens również na prawdziwych drogach, a nie tylko w tabelkach polityków. O tym, jak to rozwiązanie sprawdza się w praktyce, powiemy za parę miesięcy, a póki co więcej o kulisach jego powstania opowiedział mi Marco Fioravanti, wiceprezes Nissana odpowiedzialny za strategię produktową marki w Europie.
Mateusz Żuchowski: Nie dalej jak na początku roku 2021 mówiło się o ograniczaniu aktywności Nissana w Europie, a tymczasem teraz widzimy nowego Qashqaia, który wielkim wysiłkiem został opracowany na naszym kontynencie, głównie dla naszego kontynentu. To jak to jest: na ile ważny jest rzeczywiście rynek europejski dla Nissana?
Marco Fioravanti: Europa nadal jest bardzo ważna dla Nissana. Z punktu widzenia sprzedaży nie jest to dla nas globalnie aż tak duży rynek, bo stanowi on 13 proc. naszego całkowitego wyniku. Jednak to Europa jest pierwsza w trendzie elektryfikacyjnym, z którego przykład bierze reszta świata. Jeśli tutaj zostanie rozwinięte jakieś nowe rozwiązanie i się sprawdzi, to potem możemy je przenieść na Japonię, Chiny czy USA.
Główną siłą napędową Qashqaia przez lata były silniki wysokoprężne, których w nowej generacji nie uświadczymy już w ogóle. Czy to element tych nowych trendów, w których Europa przoduje?
Tak. Docelowo Nissan zupełnie wycofania się z oferowania diesli w Europie. W tej chwili silniki te i tak są w odwrocie. Przy poprzedniej generacji wybierał je co czwarty klient i z roku na rok ich udział w statystykach spadał. Jesteśmy przekonani, że nasze nowe rozwiązania, z hybrydą e-Power na czele, są lepszym rozwiązaniem dla naszych klientów, nawet tych, którzy do tej pory wiernie trzymali się diesli.
Silniki wysokoprężne wybiera się w końcu dla niskiego zużycie paliwa i dużego momentu obrotowego. Tymczasem nasz nowy typ silnika zapewnia jeszcze niższe zużycie paliwa i lepszą elastyczność: aż 330 Nm już od samego ruszenia.
Masz rację, że w przywoływanym przez ciebie modelu silnik spalinowy występował w roli generatora prądu, ale jednak koncepcja tego modelu była dokładnie odwrotna od naszego. Tam mieliśmy do czynienia ze słabym silnikiem spalinowym i stosunkowo dużym akumulatorem, o pojemności typowej dla dzisiejszych plug-inów. To sprawiło, że był to ciężki i drogi samochód.
Qashqai z silnikiem e-Power z kolei ma mocny silnik spalinowy o mocy 154 KM i akumulator klasycznej hybrydy, o pojemności około 2 kWh. Dzięki takiemu połączeniu jesteśmy w stanie zapewnić szybki i skuteczny przepływ energii i zawsze wytwarzać dość energii, by jeździć wyłącznie z pomocą silników elektrycznych, a przy tym utrzymać niską masę auta i konkurencyjną cenę takiej wersji napędowej.
Ciekawi mnie, jak działa ten napęd w praktyce, jak się będzie nim jeździło? Jest tu bardzo dużo nowości, włącznie z samym silnikiem spalinowym.
Naszym celem było zbudowanie samochodu elektrycznego w cenie auta z tradycyjnym silnikiem spalinowym. Doświadczenie będzie podobne do jazdy elektrykiem. Jest więc duży moment obrotowy, którego maksymalna wartość jest dostępna od samego momentu ruszenia, jest też tylko jeden bieg do jazdy do przodu.
To, w czym doświadczenie to będzie się różniło od napędu elektrycznego, to obecność silnika spalinowego. Będzie on pracował jednostajnie, na optymalnym poziomie obrotów. To wyjątkowa jednostka: półtoralitrowy silnik turbodoładowany ze zmiennym stopniem sprężania. Wcześniej niektórzy niemieccy producenci próbowali stworzyć taki silnik, ale nie udało im się do tej pory wprowadzić go na rynek. To naprawdę przełomowa i skuteczna innowacja.
Jak duże nadzieje sprzedażowe wiążecie z tą wersją napędową? Czy rzeczywiście klienci zaufają nowemu rozwiązaniu?
Gdy napęd e-Power zadebiutował w Japonii w modelu Note, awansował on na pozycję lidera sprzedaży wśród hybryd – i to na japońskim rynku, gdzie tak silną pozycję ma między innymi Toyota Prius.
Poważny problem, jaki widzę, to fakt, że taki rodzaj hybrydy nie kwalifikuje się do dopłat, darmowych wjazdów do centrów miast czy innych benefitów, które oferują europejskie kraje autom elektrycznym i plug-inom. Rozumiem sens waszego rozwiązania i jego zalety, ale czy nie prościej było po prostu pójść z nurtem po to, by nie stracić tych przywilejów?
Poleganie na dopłatach czy ulgach poszczególnych krajów to ryzykowna decyzja w długofalowej strategii firmy, ponieważ te zasady się pojawiają i znikają. Z napędem e-Power wiążemy nasze plany na wiele najbliższych lat. Chcieliśmy stworzyć taki napęd, który rzeczywiście daje korzyść klientowi, a nie chwilowym zasadom stworzonym przez polityków.
Czyli nie doczekamy się Qashqaia w wersji plug-in lub elektrycznej?
Nie będzie takich wersji. W przeciwieństwie do niektórych europejskich producentów my wierzymy, że takie modele lepiej tworzyć od podstaw na dedykowanych im płytach podłogowych, tak jak robimy to w przypadku elektrycznych modeli Leaf czy Ariya. W ten sposób uzyskujemy silniejsze rozróżnienie pomiędzy naszymi modelami elektrycznymi a resztą. Zachowanie oddzielnej płyty podłogowej dla modeli z silnikiem spalinowym daje im również przewagę niższych kosztów i możliwości utrzymania bardziej konkurencyjnej ceny.
Na ile zmienią się ceny w stosunku do schodzącej generacji?
Podążamy za trendami, ale naszym celem jest utrzymanie cen na poziomie możliwie najbliższym do tych obecnych. Również wariant z napędem e-Power ma nie odbiegać cenowo od tego, co już znamy z cennika tego modelu.
Ale ostatecznie, niechybnie już za kilka lat, również i ten napęd e-Power Nissan odstawi na półkę i skupi się wyłącznie na silnikach elektrycznych. Tak zrobią wszyscy producenci samochodów. Czy to już przesądzone? Czy przyszłość motoryzacji jest elektryczna?
Tak. Elektryfikacja nie tylko zmieni nasze samochody, ale i cały rynek motoryzacyjny. Nissan widzi to jednak jako szansę. Teraz jesteśmy jeszcze nadal na etapie pionierskim, więc stawiamy czoła różnym wyzwaniom, ale w Nissanie wierzymy, że elektromobilność będzie się nadal rozwijała i przeszkody stojące na drodze do jej dominacji będą sprawnie pokonywane.