Elektryk dla mas. Sprzedaż w Polsce już ruszyła
Na polski rynek powolutku wchodzi Citroën ë-C3. Co prawda można go już zamówić, ale odebrać nie wcześniej jak pod koniec wiosny 2024. Będzie to najtańszy albo jeden z najtańszych samochodów elektrycznych.
18.12.2023 | aktual.: 18.12.2023 10:06
Najtańszym samochodem elektrycznym do tej pory jest Dacia Spring, kosztująca 106 900 zł. Nie słyszałem ani jednej dobrej opinii na temat tego samochodu, choć osobiście nie miałem z nim bliższego kontaktu. Niebawem na rynek wejdzie coś prawdopodobnie ciekawszego. Citroën ë-C3 ma kosztowac od 110 650 zł. Różnica symboliczna, a auto wydaje się znacznie ciekawsze.
Citroën ë-C3 rzuca rękawicę Dacii
Tak na dobrą sprawę Citroën modelem ë-C3 rzuca Dacii rękawicę i ma się stać najtańszym dostępnym elektrykiem w Polsce, ale i w całej Europie. Można tu dodać "sensownym", bo mała i niezbyt przyjemna Dacia Spring jakoś nie podbija serc kierowców. Czy Citroën ë-C3 podbije? To się okaże.
Auto zachęca w miarę atrakcyjną sylwetką, która do złudzenia przypomina Jeepa Avengera. Nieprzypadkowo, bo to bliźniacza konstrukcja. Pod maską znajdziemy jednostkę napędową, która napisem "Mopar" wyraźnie zdradza pochodzenie. Wnętrze zachęca z kolei przestronnością, której Spring nie ma. Są metki na podłokietnikach drzwi, które witają pasażerów przyjemnymi hasłami typu "be cool" czy "have fun". Na każdych drzwiach znajdziemy inne.
Ale do rzeczy. Autko mierzy nieco ponad 4 m długości, więc o ok. 30 cm więcej niż Dacia Spring. Z przodu i z tyłu jest wystarczająco przestrzeni, by pojechały nim nawet cztery dorosłe osoby, choć raczej rzadko będzie się to zdarzać. Ideą auta budżetowego nie jest pojazd turystyczny z przestronnym wnętrzem i przepastnym bagażnikiem. Ten ostatni ma pojemność 310 litrów, czyli o 20 l więcej od Springa.
Choć Citroën ë-C3 jest kreowany na crossovera, to w rzeczywistości należy traktować go jak zwykłego hatchbacka. Prześwit ok. 16 cm nie napawa optymizmem przy pokonywaniu większych przeszkód, tym bardziej, że pod podwoziem mamy baterię, której obudowę łatwo uszkodzić.
Największy atut
Największym atutem Citroëna ë-C3 jest jego układ elektryczny z baterią o pojemności 44 kWh. Oczywiście atutem w porównaniu z układem Dacii Spring, która oferuje 44, ale koni mechanicznych silnika. Z baterii o pojemności 26,8 kWh. Tymczasem jednostka ë-C3 rozwija moc 113 KM, więc jest to zupełnie inne, dużo lepsze auto.
Zasięgowo - pomijając dane producenta – niemal dwukrotnie bardziej wydajne. Citroën obiecuje ok. 320 km na jednym ładowaniu, ale bardziej należy się spodziewać 200-250 km w realnym ruchu drogowym. A dodajmy do tego jeszcze maksymalną moc ładowania 100 kW dla C3 i 30 kW dla Springa.
Oczywiście na tle innych samochodów elektrycznych ani moc napędu, ani pojemność akumulatora nie są atutami Citroëna ë-C3. Z tego punktu widzenia jest po prostu przeciętnym autem budżetowym. Jednak przy tej cenie, konkurencja nie ma niczego lepszego do zaoferowania. Przykładowo taki Fiat (niby marka budżetowa), który oferuje swoją elektryczną Pięćsetkę za 142 tys. zł z akumulatorem 23,8 kWh i mocą silnika 95 KM.
No chyba, że ta "nowa stara" marka MG, która dopiero co weszła na nasz rynek i proponuje model MG4 za 125 tys. zł. Dostajemy baterię o pojemności 77 kWh i silnik o mocy 170 KM. Wciąż podobna półka cenowa, a auto większe i więcej oferujące. Ale jednak chińskie, a do tego nie każdy będzie przekonany.
To nie ostatnie słowo Citroëna
Citroën w 2025 roku ma jednak jeszcze jednego asa, może nie w rękawie, ale w zanadrzu. Pojawi się wersja z akumulatorem o pojemności 30 kWh, którą można ładować prądem DC 30 kW i teoretycznie auto ma przejechać ok. 200 km. W praktyce pewnie bliżej 150 km, ale nie w tym rzecz.
Auto ma kosztować na rynku europejskim 19 900 euro, co teoretycznie oznacza kwotę na dziś ok. 86-87 tys. zł. Przy takiej cenie tylko chińscy producenci mieliby szansę zaoferować coś tańszego.
Benzyniak na zachętę?
Podobnie jak w przypadku Jeepa Avengera, Citroën też oferuje swojego elektryka w odmianie... spalinowej. Silnik 1.2 generuje 100 KM mocy i będzie dostępny ze skrzynią manualną lub automatyczną. W tym drugim przypadku z układem mild hybrid pracującym w napięciu 48V. Niestety na temat cen tego samochodu nie wiemy za wiele.
Teoretycznie powinien kosztować w okolicach 55-60 tys. zł. Oczywiście to czysta hipoteza, ale policzyłem zależność pomiędzy ceną spalinowego i elektrycznego Avengera i przełożyłem to na cenę elektrycznego C3.
Również teoretycznie francuski producent mógłby w ten sposób zachęcić swoich klientów do zakupu wersji elektrycznej, a konkretnie do wymiany spalinowej na elektryczną po bliższym zapoznaniu się z samym modelem.