Tesla Model S pobiła rekord. Tylko na nie tym torze, co trzeba
Z dzisiejszego odcinka epopei o Tesli i radosnej, twitterowej twórczości Muska dowiecie się między innymi, że Elon dotrzymał słowa, a Laguna Seca to nie Nürburgring.
11.09.2019 | aktual.: 13.03.2023 13:56
Porsche jeszcze przed oficjalnym odsłonięciem Taycana poinformowało, że nowy, elektryczny sedan z Zuffenhausen ustanowił rekord przejazdu legendarnego toru Nürburgring. Czas wyniósł 7 minut i 42 sekundy. To bardzo dobry wynik. Wynik, który rzuca rękawicę Tesli Model S, uznawanej dotychczas za wyznacznik szybkości wśród samochodów elektrycznych.
Nie trzeba było długo czekać na reakcję Elona Muska, który na Twitterze bywa impulsywny. Ogłosił natychmiast:
Zanim ktokolwiek zdążył poinformować wizjonera, że nawet największe pieniądze nie są w stanie kupić slotu na wyłączność w Zielonym Piekle na już, machina ruszyła. Tesla wysłała Model S i… właściwie Elon Musk dotrzymał słowa. Zgodnie z jednym z jego ostatnich tweetów:
Musk nie zapowiedział niczego innego: Tesla będzie na Nürburgringu. No i jest.
Z kolejnych ćwierknięć Muska wynika, że Model S szykuje się do podjęcia wyzwania rzuconego przez Porsche. Auto jest modyfikowane „ze względów bezpieczeństwa”, szczególnie pod kątem ataku na Flugplatz, na którym duża prędkość i przeciętny docisk aerodynamiczny mogą być krytyczne dla stabilności auta.
Jednocześnie Musk rzucił Model S do ataku na inny tor. Wszyscy oczekiwali starcia na Nürburgringu, a dostaliśmy rekord na Laguna Seca, która, zgodnie z moją wiedzą (stan na 11 września 2019) Nürburgringiem nie jest. Więc w sumie rekord w kategorii 4-drzwiowych samochodów na torze, który nie jest żadnym powszechnie uznawanym przez branżę benchmarkiem, służy… No właśnie – historycznie niczemu. Musk pobił Jaguara XE SV Project 8.
Podsumowując tę twitterową dramę na jedną teslę, porsche i dwa tory: zanim zaczniesz biegać po pokoju, krzycząc, że wszystkich pokonasz, upewnij się, że w ogóle wpuszczą cię na ring.