Test wideo: Volkswagen ID.3 Pure Performance, czyli elektryk w cenie diesla
Przepis na Volkswagena ID.3 był prosty: to miał być elektryczny kompakt w cenie Golfa. Jednak aby ta obietnica się spełniła, potrzebne było wprowadzenie nowej wersji auta i rządowych dopłat. Czy warto było czekać? Sprawdziłem to.
Volkswagen ID.3 Pure Performance – test długodystansowy
Nie ma co ukrywać: samochody elektryczne są drogie. Dobitnie pokazuje to fakt, że najtańszy elektryk (Dacia Spring) ma katalogową cenę wyznaczoną na blisko 80 tys. zł. Za tyle dostajemy malutkie auto z 45-konnym silnikiem i skromnym, bo liczącym 230 km zasięgiem. Ale dziś nie o Dacii, a o Volkswagenie, w którym właśnie ta cena miała grać kluczową rolę.
Gdy Niemcy zapowiadali ID.3, podkreślali, że kosztowo to auto będzie zbliżone do Golfa z silnikiem Diesla. Właśnie dlatego pewnym zdziwieniem był pierwszy cennik tego modelu, gdzie z łatwością można było przekroczyć kwotę 200 tys. zł. Dopiero po uzupełnieniu gamy o gorzej wyposażone warianty i model Pure Performance bazowa cena spadła poniżej 150 tys. zł. Całości dopełniły rządowe dopłaty.
Przypomnijmy: 18 750 zł dla zwykłych konsumentów, 27 tys. zł dla osób z Kartą Dużej Rodziny i takie same stawki dla przedsiębiorców, choć przy drugim wariancie wymogiem jest deklaracja pokonywania przynajmniej 15 tys. km rocznie. To sprawia, że ID.3, który przyjechał do naszej redakcji na test długodystansowy, może kosztować tyle, co podobnie skonfigurowany Golf ze 150-konnym TSI lub TDI – ok. 130 tys. zł.
Co za to dostajemy? Sprint do setki w niecałe 9 s, kompletne, ale nie powalające wyposażenie i ok. 350 km deklarowanego zasięgu. Więcej o aucie opowiadam w powyższym filmie, zapraszam!