"Zielony samochód". W 2020 roku będzie drugi nabór
Wszyscy pamiętamy wizję miliona elektrycznych samochodów sunących po polskich drogach. W pierwszej edycji programu "Zielony samochód" z dofinansowania skorzystało niewiele osób. Ministerstwo Klimatu zapowiada jednak kolejny nabór.
10.09.2020 | aktual.: 13.03.2023 12:58
"Elektryki" znów w blokach
Na przełomie trzeciego i czwartego kwartału planowany jest drugi nabór wniosków o dofinansowanie do zakupu elektrycznego pojazdu w ramach programu "Zielony samochód". Tak wynika z odpowiedzi Ministerstwa Klimatu na poselską interpelację Zbigniewa Konwińskiego. Jak jednak zastrzega Ireneusz Zyska, sekretarz stanu w tym resorcie, wiele będzie jednak zależało od sytuacji związanej z epidemią koronawirusa. W pierwszym naborze uruchomiono program dla osób fizycznych, program "e-Van" dotyczący elektrycznych pojazdów dostawczych dla przedsiębiorców oraz program "Koliber" dla taksówkarzy. Jak będzie w następnym?
"Wszystkie trzy programy dopłat uruchomione w czerwcu przez NFOŚiGW traktowane są jako pilotaże. Doświadczenia zarówno od strony warunków wsparcia, jak i logistyki wdrażania, zostaną wykorzystane przy pracach nad kolejnymi naborami. NFOŚiGW pracuje nad ich ewaluacją, ewentualnymi usprawnieniami i modyfikacją warunków. NFOŚiGW prowadzi także prace nad notyfikacją schematu pomocowego, co pozwoli dotrzeć do szerszych grup docelowych oraz wyeliminować pewne ograniczenia np. brak możliwości wsparcia sektora transportu, wynikające ze specyfiki udzielania wsparcia na zasadach pomocy de minimis" - informuje Autokult.pl biuro prasowe Ministerstwa Klimatu.
Efekty rzeczywiście nie zachwyciły. W przypadku programu dla osób fizycznych wnioski można było składać od 26 czerwca do 31 lipca 2020 r. Z takiej możliwości skorzystało jedynie 261 osób, a spośród nich na dofinansowanie po rozpatrzeniu wniosków może liczyć 256 zmotoryzowanych. W programie "e-Van" przyjęto 68 wniosków, a w programie "Koliber" tylko jeden. Dlaczego tak mało? "Należy wziąć pod uwagę, że nabory prowadzone były w trudnych czasach kryzysu wywołanego przez COVID-19, co mogło mieć przełożenie na zainteresowanie ofertą programową" - tłumaczy Autokult.pl Ministerstwo Klimatu.
W porównaniu do Zachodu - przepaść
Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), wśród nowych aut zarejestrowanych na Starym Kontynencie w drugim kwartale 2020 r., 3,5 proc. stanowiły pojazdy o napędzie elektrycznym, a 3,7 proc. hybrydy typu plug-in. Tymczasem według danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wśród nowych aut zarejestrowanych od stycznia do sierpnia 2020 r. w kraju pojazdy elektryczne stanowiły jedynie 0,7 proc., a hybrydy plug-in 0,8 proc.
Jednym ze sposobów na zasypanie tej różnicy mają być dopłaty do zakupu elektrycznych aut. Póki co efektów nie widać. Dlaczego? W Polsce dofinansowanie otrzymać można wyłącznie na samochód elektryczny, a wielu kierowców nie chce w 100 proc. uzależniać się od dopiero powstającej infrastruktury do ładowania aut. Winne mogą być też warunki programu. W przypadku tego dla osób fizycznych można otrzymać dopłatę w wysokości do 18,75 tys. zł. Należy jednak pamiętać, że dofinansowaniu podlegać może jedynie zakup auta za kwotę do 125 tys. zł. Jak na samochód elektryczny to dość nisko postawiona poprzeczka. Jak jest za granicą?
Według ACEA w Unii Europejskiej funkcjonuje obecnie 20 programów dopłat do zelektryfikowanych pojazdów. W Niemczech można otrzymać do 9 tys. euro na zakup samochodu elektrycznego lub na ogniwa paliwowe oraz do 6,75 tys. euro na zakup hybrydy typu plug-in. Pojazd nie może być jednak droższy niż 40 tys. euro. We Francji można liczyć na 7 tys. euro dopłaty, jeśli samochód emituje mniej niż 20 g CO2/km, co na obecną chwilę oznacza po prostu pojazd elektryczny. We Włoszech na 6 tys. euro mogą liczyć osoby, które zamierzają kupić samochód emitujący mniej niż 70 g CO2/km, co oznacza, że na program "łapią się" również hybrydy typu plug-in. Cena samochodu nie może jednak przekraczać 50 tys. euro.
Bardziej korzystne dla kierowców programy mają nie tylko bogate państwa Europy, ale też część tych, w których poziom życia jest podobny do tego w Polsce. Estonia proponuje dopłatę w kwocie do 5 tys. euro na zakup samochodu elektrycznego kosztującego mniej niż 50 tys. euro. W Grecji można otrzymać dofinansowanie wynoszące maksymalnie 5,5 tys. euro, a dodatkowe tysiąc euro dostaje się za zezłomowanie dotychczasowego pojazdu. Rząd Węgier oferuje do 7,35 tys. euro, ale cena samochodu nie może przekraczać 32 tys. euro. Wreszcie w Rumunii program przewiduje dopłatę w wysokości do 10 tys. euro dla auta elektrycznego lub 4,25 tys. euro dla hybrydy plug-in. Dodatkowo można otrzymać 1,25 tys. euro za zezłomowanie dotychczas używanego auta.
Mniej hojna od Polski okazuje się Austria. Tamtejszy rząd oferuje dopłatę w wysokości 3 tys. euro w przypadku samochodu elektrycznego lub 1,25 tys. euro jeśli kierowca myśli o zakupie hybrydy plug-in. W Finlandii poziom dofinansowania na zakup "elektryka" może wynieść 2 tys. euro.
Sen o milionie elektrycznych samochodów sunących polskimi drogami na razie musimy odłożyć na półkę. By ich liczba zaczęła się szybko zwiększać, konieczne byłyby hojniejsze dopłaty. Pytanie tylko, czy stać na to rząd.