Odwrót od "elektryków". Kluczowe dwa wydarzenia
Carlos Tavares, dyrektor zarządzający gigantem Stellantis, przygotowuje firmę na znacznie dłuższy żywot silnika spalinowego. Dwa kluczowe wydarzenia polityczne mogą zmienić obecne plany.
28.11.2023 | aktual.: 29.11.2023 09:00
– W przyszłym roku będziemy mieli do czynienia z wyborami w Parlamencie Europejskim, w czerwcu, jak i z wyborami w Stanach Zjednoczonych w listopadzie. Być może polityka będzie wtedy zupełnie inna – powiedział Carlos Tavares w rozmowie z Automotive News.
Tavares zwraca uwagę, że będzie musiał zmienić plany dotyczące sprzedaży samochodów elektrycznych, jeśli polityka okaże się "niezbyt pozytywna", zwłaszcza jeśli chodzi o wycofanie się z regulacji emisji dwutlenku węgla. – Jednym z moich zadań jest przygotowanie firmy na nowe przepisy. Mamy gotowe plany na taką sytuację – mówi.
Na pewno europejska sytuacja motoryzacyjna jest dynamiczna. Sceną wstrząsnęła wygrana holenderskiego populisty, związanego z prawicą Geerta Wildersa. Giorgia Meloni, premierka Włoch, walczyła z zakazem sprzedaży samochodów spalinowych, wskazując, że jest szkodliwy dla gospodarki kraju. O tym jak bardzo zmieniła się sytuacja na rynku niech świadczy fakt, że Thomas Schaefer, dyrektor zarządzający Volkswagenem stwierdził, że marka "nie jest już dłużej konkurencyjna".
Już wcześniej Volkswagen ograniczył produkcję w zakładzie w Zwickau. Kolejne cięcia będą dotyczyć zwolnień przy okazji analizy "struktur, procesów i wysokich kosztów".
Samochody elektryczne stają się elementem politycznej układanki również w Stanach Zjednoczonych. Dopłaty do elektryków wprowadzone przez Joe Bidena "zużywają pieniądze podatników, by inni mogli poczuć się fajnie […], więc kupują samochody elektryczne" – powiedział Vivek Ramaswamy, kandydat Republikanów na prezydenta.
Takie stanowisko nie powinno dziwić, bowiem według badań na Uniwersytecie Kalifornijskim, posiadanie elektryka jest ściśle powiązane z poglądami politycznymi. Połowa aut na energię elektryczną została zarejestrowana w 10 proc. hrabstw z najwyższym odsetkiem entuzjastów Demokratów.
Elektryki nadal są droższe: średnia kwota, jaką przyszło zapłacić w USA za pojazd elektryczny, to 53 tys. dolarów, a za spalinowy 48 tys. dolarów. Również Europejczycy zdają się liczyć swoje pieniądze i czekają na pojawienie się tańszych pojazdów. Volkswagen poinformował, że kosztujący około 20 tys. euro samochód pojawi się w 2026 roku. Chińczycy już za to zabierają się za rynek Europy. Tylko w tym roku chińskich producentów w Polsce można już liczyć na palcach obu dłoni.