Elektryczne hulajnogi trzeba zmienić. Luca de Meo zapowiada, jak dokona tego Seat

Gdy kilka miesięcy temu Seat zaprezentował swoją pierwszą elektryczną hulajnogę, można było pomyśleć, że to zwykły gadżet albo marketingowy trik producenta samochodów. W wywiadzie dla serwisu Autokult prezes Seata Luca de Meo wyznaje jednak, że hulajnogi będą stanowiły w najbliższych latach bardzo ważny element miejskiego transportu. Hiszpańska marka obrała sobie za cel wejście w ten rynek i zmianę jego formy.

Luca de Meo prezentuje Seata Minimo (fot. Seat)
Luca de Meo prezentuje Seata Minimo (fot. Seat)
Mateusz Żuchowski

12.09.2019 | aktual.: 13.03.2023 13:56

Mateusz Żuchowski, Autokult: Seat niedawno zaskoczył świat, pokazując swój nowy model eXS. To... hulajnoga. Skąd pomysł, by producent samochodów nagle stał się ekspertem od elektrycznych hulajnóg?

Luca de Meo, prezes marki Seat: Dla nas to naturalny kierunek rozwoju. Seat chce wejść w biznes hulajnóg wynajmowanych na minuty, by stworzyć szerszą, nową strukturę miejskiego transportu. Nie jesteśmy ekspertem od hulajnóg, dopiero się uczymy. Naszym celem jest zostanie jednym z głównych specjalistów od wynajmowanych hulajnóg na świecie. Mamy być tą marką, z której doświadczenia będzie korzystała cała Grupa Volkswagen, a więc także Skoda czy Audi.

Osobiście jestem fanem tej formy transportu. Widzę w nim wielki potencjał, jeśli chodzi o rozwiązanie problemów, przed którymi stoją miasta, takich jak natężenie ruchu, czystość powietrza, ogólnie pojęta jakość życia. Hulajnogi i lekkie pojazdy elektryczne mają możliwości, by rozwiązać je wszystkie.

Luca de Meo prezentuje Seata eXS (fot. Seat)
Luca de Meo prezentuje Seata eXS (fot. Seat)

Jak zamierza pan tego dokonać?

Jako szef Seata chcę podejść do tego tematu w taki sposób, w jaki jeszcze nikt tego nie zrobił. Elektryczne hulajnogi, które w tej chwili stoją na ulicach Barcelony czy Warszawy, różnią się między sobą tylko tym, że jedne są pomalowane na żółto, a drugie na zielono. Co więcej, co do zasady to są takie same urządzenia jak te, które można kupić w każdym sklepie. To hulajnogi, które były zaprojektowane z myślą o prywatnym wykorzystaniu przez pojedyncze osoby, a nie wynajmie w centrach miast. Mają relatywnie krótki zasięg i są względnie lekkie. Według mnie to też nie do końca dobrze, bo przez to łatwo je na przykład zapakować do auta i ukraść albo wyrzucić do rzeki.

Hulajnogi, które mają służyć transportowi miejskiemu, być może nie muszą wcale ważyć 12 kilogramów. Może mogą ważyć 40 kilogramów i mieć solidniejszą konstrukcję oraz większy akumulator. Nie muszą być nawet składane, nie służą do tego, by zanosić je do domu czy wchodzić z nimi do autobusu.

W tej chwili pierwsza rzecz, którą robią te wszystkie firmy zajmujące się wynajmem hulajnóg w miastach, to spisanie wszystkich kupionych urządzeń na straty. Za naturalny przyjmuje się fakt, że po paru miesiącach nie będą się do niczego nadawały. Dla mnie to niepojęte. Jest to nie do pomyślenia w każdym znanym mi modelu biznesowym. Wystarczy rozwiązać ten jeden problem, by korzystanie z hulajnóg w miastach było dużo tańsze dla użytkowników i rentowne dla operatorów.

Czyli to jest ten magiczny sposób Seata? Sprawić, by hulajnogi stały się bardziej wytrzymałe?

Nie tylko. Nie pracujemy wyłącznie nad wytrzymałością konstrukcji. Pracujemy także nad różnymi potencjalnymi formami hulajnóg i pojazdów bazujących na ich technologii. Nie muszą to być tylko takie proste jednoślady jak teraz. Mogą to być większe środki transportu z czterema kółkami, czy nawet wózki z miejscem do transportu towarów. Nasz sposób myślenia dobrze obrazuje zaprezentowany na początku tego roku Seat Minimo. To prosty pojazd elektryczny, który zajmuje ponad dwukrotnie mniej powierzchni na drodze niż zwykły samochód. Można prowadzić go już od szesnastego roku życia. Zależnie od wieku prowadzącego, pojazd dysponuje różną prędkością maksymalną tak, by spełniać wymogi prawne.

W tej chwili Minimo pokazujemy w wersji osobowej, ale stanowi on idealną bazę do tego, by z tyłu zamontować mu na przykład torbę termiczną na pizzę i lodówkę na sushi. Takie rozwiązania jak Minimo znacznie uprościłyby dostawy w miastach i sprawiły, że byłby one tańsza, szybsze i bardziej komfortowe.

Przed takimi niewielkimi pojazdami elektrycznymi widzę przez cały czas ogromną liczbę wyzwań, które mogą nawet sprawić, że trzeba się będzie z nich całkiem wycofać. Pierwszym jest irytujący fakt, że elektryczne hulajnogi dosłownie zalały chodniki centrów miast. Walają się na nich i utrudniają życie. Mam też poważne obawy co do bezpieczeństwa środków transportu tego typu. Co chwilę słyszymy o incydentach związanych z hulajnogami i elektrycznymi autami na wynajem. Doszło już do tego, że w Niemczech pojawiają się głosy domagające się delegalizacji takich urządzeń.

Moim zdaniem użytkowanie zarówno hulajnóg, jak i samochodów na minuty powinno być bardzo surowo regulowane. To jest także w interesie samych użytkowników tych pojazdów, bo bez tego rzeczywiście w końcu zostaną one zdelegalizowane. Także w Barcelonie dostrzegam wymienione problemy. Według mnie hulajnogi po przejeździe powinny być odstawiane do specjalnych stacji dokujących, tak jak rowery na wynajem. To też rozwiązałoby problem ich ładowania.

No tak, ale wtedy nie ma też głównej korzyści tego rozwiązania, czyli dostępności w dosłownie każdym miejscu.

Gdyby w mieście zrobić na przykład dwieście takich niewielkich, prostych stacji dla hulajnóg, to dalej można by korzystać z nich prawie tak beztrosko jak obecnie. Pójście w stronę takich konstrukcji jak Seat Minimo także przyniosłoby dodatkowe komplikacje logistyczne i finansowe, ale z kolei zapewniłoby nieporównywalnie wyższy poziom bezpieczeństwa. Takie pojazdy mogą już być wyposażone w ABS i poduszki powietrzne, a nawet system eCall. Jeśli niektóre z obecnych koncepcji się nie sprawdzają, to znaczy to, że musimy je ewoluować i zastępować innymi.

Źródło artykułu:WP Autokult
Seatfrankfurt motor showelektryczny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)