Mieli kupować auta elektryczne. Resorty ociągają się z przesiadką

Elektryczne BMW i3 sprawdzi się przede wszystkim w mieście
Elektryczne BMW i3 sprawdzi się przede wszystkim w mieście
Źródło zdjęć: © fot. Mateusz Lubczański
Mateusz Lubczański

28.02.2022 09:13, aktual.: 10.03.2023 14:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Od 1 stycznia 2022 roku organy administracji państwowej powinny mieć w swojej flocie aut co najmniej 10 proc. samochodów elektrycznych. Tego warunku nie spełniają ministerstwa. Nie poniosą za to żadnych kar.

To władza powinna dawać przykład – doszli do wniosku posłowie pracujący nad ustawą o elektromobilności. Żeby zwiększyć zainteresowanie elektrykami, ministerstwa i inne komórki administracji państwowej miały przesiąść się do nowych aut. Data graniczna, zresztą już raz przesunięta, to 1 stycznia 2022 roku. Cel: co dziesiąte auto wykorzystywane w administracji miało być na prąd.

Miało. Ministerstwa: finansów, infrastruktury, obrony narodowej i sprawiedliwości nie mają ani jednego auta elektrycznego – donosi "Rzeczpospolita". Progu 10 proc. nie przekroczyły resorty rolnictwa, zdrowia i edukacji. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ma dwie hybrydy plug-in i deklaruje, że do końca roku kupi elektryka. Podobne plany zakupowe mają inne komórki.

Co ważne, za niespełnienie założenia elektryfikacji floty na poziomie 10 proc. nie są przewidziane żadne kary, resorty więc nie muszą poczuwać się do drogich zakupów. Na zrównanie się cen pojazdów spalinowych i elektrycznych musimy jeszcze poczekać, a do niektórych klientów nie przemawia uboga infrastruktura ładowania, tym gorsza im położona dalej od ośrodków miejskich.

Co ważne, od 1 stycznia 2025 roku resorty powinny mieć na swoich parkingach przynajmniej 50 proc. elektryków, a jednostki samorządowe - 30 proc. Oczywiście za niespełnienie tego warunku nie przewidziano kar.