Nie przyzwyczajajmy się do "elektryków". Toyota obiecuje auta wodorowe w cenie hybryd

Tankowanie trwa chwilę, podczas jazdy w aucie jest cicho, a z rury wydechowej wydobywa się jedynie woda. Toyota zapowiedziała nowego Miraia i złożyła śmiałą deklarację co do przyszłych cen samochodów z takim napędem.

Ładowanie elektrycznego samochodu trwa pół godziny. Wodór tankuje się w czasie zbliżonym do napełniania baku benzyną.
Ładowanie elektrycznego samochodu trwa pół godziny. Wodór tankuje się w czasie zbliżonym do napełniania baku benzyną.
Źródło zdjęć: © mat. pras.
Tomasz Budzik

25.09.2019 | aktual.: 13.03.2023 13:54

Wystarczył rzut oka na nowości zaprezentowane podczas niedawnego salonu samochodowego we Frankfurcie, by nabrać przeświadczenia, że najbliższa karta motoryzacyjnych dziejów zostanie zapisana przez auta elektryczne. Jak się jednak okazuje, te dzieje mogą być krótsze, niż jeszcze do niedawna sądzono. Samochodom elektrycznym wyrasta piekielnie groźna konkurencja – auta na ogniwa paliwowe wykorzystujące wodór.

W 2020 r. Toyota zaprezentuje drugą generację modelu Mirai, poinformował cytowany przez "Automotive News Europe" Takeshi Uchiyamada, dyrektor zarządu japońskiego koncernu. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, dla zmotoryzowanych to znacznie ważniejsza informacja niż zapowiedź premiery wielu innych aut. Mirai jest bowiem samochodem wykorzystującym właśnie wspomniane ogniwa paliwowe wykorzystujące wodór.

Przed kilkoma miesiącami inny przedstawiciel Toyoty deklarował, że prace nad doskonaleniem napędu wykorzystującego wodór posuwają się na tyle dobrze, że w ciągu dziesięciu lat japońska firma będzie w stanie zaproponować takie auto w cenie dzisiejszej hybrydy. Jak to możliwe? Spekuluje się, że do wytworzenia ogniw paliwowych Miraia, który zostanie - jak już wiemy - zaprezentowany w 2020 r., potrzeba będzie o dwie trzecie mniej platyny niż w przypadku samochodu obecnej generacji.

Przedstawiciele koncernu Bosch, który również pracuje nad optymalizacją ogniw paliwowych, twierdzą, że finalnie będzie można je zbudować, wykorzystując taką ilość metali szlachetnych, jaka dziś potrzebna jest do produkcji katalizatora dla silnika Diesla.

Dziś Toyota Mirai nie jest dostępna na polskim rynku. W Niemczech kosztuje jednak 78,9 tys. euro, czyli ok. 346 tys. zł. Jeśli za dziesięć lat samochód ten miałby kosztować tyle, co hybryda, to musiałby osiągnąć dzisiejszą cenę modelu Camry. Oznaczałoby to, że wodorowe auta staną się dwukrotnie tańsze.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (41)