Niedoszacowali liczby ładowarek. Potrzeba 14 tys. punktów tygodniowo
Branża motoryzacyjna wprowadza na rynek dziesiątki modeli elektrycznych i hybrydowych, ale nie radzi sobie z infrastrukturą. Komisja Europejska z dużą rezerwą podeszła do liczby wymaganych punktów ładowania.
06.04.2022 | aktual.: 10.03.2023 14:06
Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów alarmuje – sprzedaż samochodów elektrycznych wzrosła w ciągu ostatnich 5 lat do 1,7 mln egzemplarzy rocznie (10-krotnie, 18 proc. całego rynku). W tym samym czasie liczba publicznych punktów ładowania wzrosła zaledwie 2,5-krotnie.
Badania McKinsey wskazują, że do 2030 roku w UE będzie potrzebnych 6,8 mln publicznych punktów ładowania, jeśli chcemy osiągnąć redukcję dwutlenku węgla o 55 proc. dla pojazdów osobowych. To dwa razy więcej niż proponuje Komisja Europejska. To oznacza, że zamiast obecnego tempa 2 tys. punktów ładowania tygodniowo, musimy stawiać ich 14 tys.
Jakub Faryś, prezes PZPM, podkreśla, że "oczekiwanie Komisji Europejskiej, że w 2030 roku w Europie powinno powstać niespełna 4 mln punktów ładowania znacznie różni się od szacunków branży motoryzacyjnej, według których takich ładowarek powinno być co najmniej 7 milionów. Różnimy się także w ocenie ilości doładowań na stacjach publicznych. Komisja Europejska ocenia, że będzie z nich korzystać 40 proc. kierowców, natomiast w ocenie przedstawicieli branży - nawet 60 proc."
Faryś zauważa również, że średnia moc ładowarki powinna wynosić prawie 200 kW, czyli dwa razy więcej niż oczekuje tego UE. Warto jeszcze wspomnieć o pojazdach ciężkich. ACEA wskazuje, że będą one wymagały 279 tys. punktów ładowania, z czego 84 proc znajdzie się w hubach flotowych. Pozostałe to punkty na autostradach (36 tys.) i służące do ładowania w nocy (9 tys.).