Porsche Taycan 4© Autokult | Szymon Jasina

Pierwsza jazda: Porsche Taycan 4 - sport zimowy

Szymon Jasina

Czy elektryczna limuzyna może być samochodem sportowym? Choć wydaje się to absurdalne i śmieszne, to Porsche po raz kolejny udowadnia, że niezależnie od modelu dokonuje inżynierskich cudów i tworzy imponujący samochód, który wywołuje uśmiech u kierowcy. Aby się o tym przekonać, wybrałem się na północ i sprawdziłem nowego Taycana 4 na śniegu i lodzie.

Samochód elektryczny o ogromnej mocy i niesamowitym przyspieszeniu już raczej nikogo nie dziwi. Takie auto jest stosunkowo łatwo zrobić. Nawet rodzinne SUV-y na prąd mają dziś po kilkaset koni. Jednak samochód sportowy to coś więcej niż moc. Porsche już niejednokrotnie udowadniało, że nawet w przypadku SUV-ów potrafi wykrzesać dynamiczny pierwiastek, który wyróżnia jego modele na tle konkurencji.

Tak też jest w przypadku pierwszego elektrycznego Porsche, czyli Taycana. Model ten przechodzi właśnie lifting i była to dobra okazja, aby nie tylko sprawdzić, co się zmieniło, ale też przetestować ten model w nietypowych warunkach. Dlatego wybrałem się do Levi w Finlandii, gdzie marka Zuffenhausen ma swój zimowy ośrodek testowy. Zresztą skorzystać z jego usług może każdy - to właśnie tam odbywają się szkolenia Porsche Experience na śniegu i lodzie.

Porsche Taycan 4
Porsche Taycan 4© Autokult | Szymon Jasina

Co się zmieniło?

Zacznijmy jednak od samego samochodu. Tradycja liftingowa nakazuje, aby nieco przypudrować nos, więc i w przypadku Porsche Taycana mamy przede wszystkim delikatnie przeprojektowany przód ze zmienionymi światłami czy przemodelowanym zderzakiem. Zmiany są widoczne, ale kosmetyczne. I moi zdaniem zdaniem bardzo dobrze, gdyż Taycanowi stylistycznie nic nie brakowało. Wygląda jak Porsche i wygląda futurystycznie, czyli łączy cechy, które idealnie pasują do elektryka tej niemieckiej marki.

Jednak jak przystało na niemiecką firmę, która w swojej pełnej nazwie ma tytuły naukowe "Dr. Ing. h.c.", najważniejszymi i najbardziej imponującymi zmianami są te niewidoczne gołym okiem, a dotyczące technologii. Porsche Taycan razem z bliźniaczym Audi e-tronem GT to jedne z najlepszych (jak nie najlepsze) elektryki na rynku. I odkładam na razie na bok osiągi, prowadzenie, komfort itd., a mam na myśli jedynie napęd i cały układ zasilania.

Porsche Taycan 4
Porsche Taycan 4© Autokult | Szymon Jasina

Podstawowy czteronapędowy Taycan, czyli testowana przeze mnie odmiana z cyfrą 4, dostępna jest z dwoma różnymi akumulatorami - standardowym Performance Battery i opcjonalnym Performance Battery Plus. Różnią się one pojemnością, co przekłada się na na zasięgi odpowiednio 559 km i 643 km. Co więcej, opcjonalna bateria może teraz przyjąć moc ładowania aż 320 kW, a do tego popracowano nad tym, aby faktycznie taką wartość (lub bardzo bliską) osiągać w różnych warunkach.

Porsche Taycan już wcześniej miał bardzo dobrą krzywą ładowania, ale to nie wszystko. Jest jeszcze kwestia temperatury. Z jednej strony model ten już w standardzie ma pompę ciepła, a z drugiej zwiększono moc chłodzenia i ogrzewania akumulatora, aby skuteczniej i szybciej doprowadzać go do odpowiedniej temperatury. Szybkość chłodzenia to teraz 1,3 stopnia Celsjusza na minutę, a ogrzewania to 0,8 stopnia Celsjusza na minutę, czyli dwa razy szybciej niż poprzednio, czy czym sama moc wzrosła tu z 7 do 17 kW.

Porsche Taycan 4
Porsche Taycan 4© Autokult | Szymon Jasina

Ale i to nie jest koniec zmian. Najważniejsze dotyczą tego, że ulepszony akumulator może się szybko ładować w zdecydowanie większym zakresie temperatur, więc np. nie trzeba go też tak mocno rozgrzewać przed dojazdem na szybką ładowarkę (co dodatkowo skraca czas całego procesu). Efekt? Ładowanie tej sporej baterii od 10 do 80 proc. zajmuje zaledwie 18 min.

Taycan 4 zyskał też ulepszony napęd, który generuje do 610 Nm i przy opcjonalnym akumulatorze do 435 KM w trybie Launch Control. Standardowo jest to 408 KM. I co ciekawe, są to takie same wartości jak w modelu podstawowym z napędem tylko na tylną oś. Zastosowanie dwóch silników i napędu na cztery koła w Taycanie 4 ma jednak dwa ważne wytłumaczenia.

Porsche Taycan 4
Porsche Taycan 4© Autokult | Szymon Jasina

Pierwszym, tym bardziej oczywistym, jest zdecydowanie lepsza trakcja (o czym później), a drugim jest możliwość mocniejszej rekuperacji przy zastosowaniu dwóch oddzielnych silników elektrycznych. Tak jak w standardowym Taycanie jest to maksymalnie 300 kW (co przekłada się na hamowanie 3,0 m/s2), tak w Taycanie 4 to już 400 kW (i 4,5 m/s2). A to oznacza skuteczniejsze wytracanie prędkości, szczególnie na śliskiej nawierzchni.

Nowe Porsche Taycan 4 już w standardzie oferuje sporo. Oprócz wspomnianej pompy ciepła są to m.in. matrycowe LED-y, adaptacyjne pneumatyczne zawieszenie czy adaptacyjny układ kierowniczy. Natomiast na liście opcji znalazły się takie dodatki jak HUD, skrętna tylna oś, system Porsche Torque Vectoring Plus czy po raz pierwszy -domykanie drzwi.

Porsche Taycan 4
Porsche Taycan 4© Autokult | Szymon Jasina

Kraina śniegu i lodu

Skoro teorię mamy za sobą, to czas na praktykę. Przyznam, że już na samym początku Porsche mnie zaskoczyło, gdyż okazało się, że będziemy jeździć na zwykłych zimowych oponach bez kolców. Wspomnę tylko, że w Finlandii, szczególnie na jej północy, praktycznie wszyscy zimą mają opony z kolcami, gdyż dróg się tam nie odśnieża. To już pokazywało pewność Porsche co do możliwości Taycana 4. A przedstawiciel niemieckiej marki tłumaczył to tym, że "kolce są zakazane w większości państw, więc będzie to konfiguracja jak u was w kraju".

Nasze zimowe zajęcia obejmowały slalomy na wielkim lodowym placu, próbę utrzymania driftu podczas jazdy bokiem w kole i tory treningowe w kształcie ósemek - mniejszej oraz większej. A w końcu też próbę na jednej ze śnieżno-lodowych pętli przypominającej odcinek zimowego Rajdu Szwecji.

Porsche Taycan 4
Porsche Taycan 4© Autokult | Szymon Jasina

Już pierwsze próby przekonały mnie, że ci poważni niemieccy inżynierowi odpowiedzialni za te wszystkie liczby z poprzednich akapitów pod tym wszystkim kryją wesołą ekipę, dla której tak naprawdę to wszystko jest po prostu drogą do dobrej zabawy. Przy włączonych systemach wspomagających Porsche Taycan 4 nawet na lodzie prowadzi się jak po sznurku. Ja, który nie lubi slalomów, tym samochodem i w tych warunkach pokonywałem go bez problemu. Natomiast po wyłączeniu systemów utrzymujących Taycana 4 w ryzach…

Samochód chętnie wchodził w poślizgi, a napęd na cztery koła pozwalał je bez problemu kontrolować. I tu też muszę się przyznać, że normalnie zdecydowanie do takiej zabawy wolę, aby moc była przenoszona tylko na tylną oś, a poślizgi 4WD są w moim odczuciu dużo trudniejsze. Ale nie w Taycanie.

  • Porsche Taycan 4
  • Porsche Taycan 4
  • Porsche Taycan 4
  • Porsche Taycan 4
  • Porsche Taycan 4
  • Porsche Taycan 4
  • Porsche Taycan 4
[1/7] Porsche Taycan 4Źródło zdjęć: © Autokult | Szymon Jasina

I tu wchodzi coś, co może wywoływać kręcenie nosem przez purystów, ale zarazem coś, czego się spodziewałem. W samochodzie elektrycznym nie muszę przejmować się takimi kwestiami jak odpowiedni bieg czy utrzymanie obrotów, aby pod prawą nogą mieć zapas momentu obrotowego. O nie, tutaj jego uderzenie jest natychmiastowe, dzięki czemu Taycan umożliwia perfekcyjne kontrolowanie poślizgu, zachowując się na w takiej sytuacji, jak samochód wręcz stworzony do jazdy bokami na lodzie. Pozwala on też na szybką naukę i pod koniec dnia spędzonego w fińskim centrum Porsche wiem, że nie tylko była to dobra zabawa, ale też, że opuszczam to miejsce jako lepszy kierowca.

Na sam koniec miałem też okazję wsiąść za kierownicę tylnonapędowego Porsche Taycana i w tych nietypowych warunkach różnica była ogromna. Samo wprowadzenie auta w poślizg było bardzo proste - nieco mocniejsze muśnięcie gazu i już jechałem bokiem. Jednak w tak ekstremalnych warunkach, czyli na lodzie, utrzymanie dłuższego uślizgu już graniczyło z cudem. To natomiast można łatwo przełożyć na bardziej codzienne doświadczenia i kwestię bezpieczeństwa. Napęd na cztery koła robi tu ogromną różnicę.

Porsche Taycan 4
Porsche Taycan 4© Autokult | Szymon Jasina

Czwórka na piątkę

Wieczorem dzień wcześniej miałem jeszcze okazję usiąść na prawym fotelu Porsche Taycana Turbo GT z pakietem Weissach, czyli kompletnie szalonego, najmocniejszego, oferującego zawrotne 1034 KM i 2,2 s do setki samochodu. On już był obuty w opony z kolcami, a za kierownicą siedział jeden z instruktorów z doświadczeniem wyścigowym.

Samochód ten w rękach profesjonalisty imponował, a mój kierowca przyznał, że fakt natychmiast dostępnego momentu obrotowego świetnie sprawdza się przy jeździe w poślizgu. Jednak tak jak samochód ten robi wrażenie, tak mam dobrą wiadomość dla tych, którzy nie chcą wydawać na swojego Taycana 1 110 000 zł (gdyż tyle kosztuje ta topowa odmiana). Za połowę tej kwoty można nabyć Taycana 4, który już jest prawdziwie sportowym samochodem o sporej mocy.

Porsche Taycan 4
Porsche Taycan 4

Tak jak często, nawet w przypadku aut sportowych, podstawowe ich wersje są sporym kompromisem i z powodu przeciętnej mocy nie dostarczają tylu emocji, tak już Taycanowi 4 niczego nie brakuje. A nie zapominajmy, że cały czas mówimy o sporej limuzynie. Jasne, że dziś może 4,6 s do 100 km/h już nie jest tak imponujące jak choćby 10 lat temu, ale to i tak jest bardzo szybko. Natomiast w połączenia z technologią napędu elektrycznego, która jest równie imponująca jak możliwości dynamiczne i prowadzenie, jest to samochód kompletny, a przede wszystkim cały czas jest to Porsche.

Porsche Taycan 4
Porsche Taycan 4© Porsche | Hendryk Meyer
Źródło artykułu:WP Autokult

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (1)