Pierwszy kontakt z Ferrari 499P: Włosi wracają do walki w 24h Le Mans po 50 latach
Nowa klasa Hypercar przyczyniła się do wielkiego powrotu do najwyższej ligi wyścigów długodystansowych kilku motorsportowych legend. Do najbliższej edycji 24h Le Mans przystąpi również Ferrari. Na premierze ich historycznego bolidu miałem okazję wnikliwie mu się przyjrzeć i porozmawiać z jego twórcami.
Wyścig 24h Le Mans już od blisko wieku pozostaje jednym z najbardziej niezwykłych wydarzeń w świecie motorsportu. To na nim tworzyły się legendy wielu słynnych marek i kierowców. W ciągu ostatnich kilkunastu lat niestety walka o zwycięstwo we flagowej klasie prototypów najczęściej sprowadzała się jednak do popisu siły jednego z wielkich producentów: Audi, Porsche lub Toyoty.
Wszystko wskazuje na to, że organizatorom tego klasyka oraz całej serii Długodystansowych Mistrzostw Świata WEC udało się wypracować w końcu formułę, dzięki której mamy realne szanse zostać świadkami kolejnej złotej ery wyścigów typu endurance. Już podczas kolejnej edycji 24h Le Mans, która odbędzie się w czerwcu 2023 roku, stawka najwyższej klasy Hypercar wzbogaci się o wiele sław.
Obok Toyoty i Glickenhausa swoje auta typu LMH przygotowali powracający Peugeot i Ferrari. W walce o zwycięstwo będą liczyły się również debiutujące bolidy typu LMDh (prostsze, przystępniejsze cenowo konstrukcje, które opierają się na jednakowych podwoziach dostarczonych przez zewnętrznych producentów) takich marek jak Porsche, BMW i Cadillac.
Jakby było mało wielkich nazw, w 2024 roku dołączą do nich jeszcze Lamborghini i Alpine. Udział w tej edycji na poważnie rozważa również Acura, która przygotowuje swojego reprezentanta według obowiązujących również po drugiej stronie Atlantyku tych samych przepisów dla aut długodystansowych LMDh.
Ferrari 499P: wielki powrót po pół wieku
Nie wiemy jeszcze, maszyna której z wymienionych marek jako pierwsza przetnie metę w niedzielę 11 czerwca 2023 roku, ale już możemy przyznać tytuł najbardziej spektakularnego powrotu w tym gronie dla Scuderii Ferrari. Zespół z Maranello jest trzecim najbardziej utytułowanym w historii 24h Le Mans. Wygrał tu łącznie 9 razy, choć ostatni z nich nastąpił w 1965 roku. Po raz ostatni w czołowej klasie pojawił się w roku 1973.
Równo 50 lat później Włosi powrócą do walki o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej z tym modelem: 499P. Swoją nazwą i malowaniem przywołuje on wielkie konstrukcje Scuderii Ferrari z tych dawnych czasów, jak modele 250 P czy 312 P, w których litera ta odnosiła się do prototypowego charakteru konstrukcji (w odróżnieniu od bazujących na modelach drogowych wozach klasy GT).
Ważnych liczb jest tu więcej: Włosi przystąpią do wyścigu dwoma autami z numerami 50 i 51. Jedna odnosi się do rocznicy, a druga przywołuje numer startowy, z którymi zespół odnosił we Francji wiele ze swoich zwycięstw. Samo cyfrowe 499, zgodnie z tradycją, odnosi się do pojemności skokowej jednego cylindra wyrażonej w centymetrach sześciennych. Poza tym debiutujący bolid Ferrari nie ma jednak nic wspólnego z historią, czy nawet z jakimkolwiek innym modelem tej marki startującym w ramach obecnie prowadzonych programów wyścigowych.
Napędzany jest on przez nowy układ napędowy, na który składa się trzylitrowe V6 typoszeregu F163 z modelu 296 GTB, wzorowany na Formule 1 (ale nie identyczny) osprzęt hybrydowy MGU-K o mocy ograniczonej przez przepisy do 272 KM, sekwencyjna skrzynia biegów Xtrac o siedmiu przełożeniach i układ napędu na cztery koła. Aktywuje się on od określonej w regulaminie klasy prędkości.
Wypracowany przez FIA i SRO standard określa również pozostałe definiujące parametry samochodu: moc ograniczoną do 680 KM, wagę 1030 kg, wagę silnika 165 kg, średnicę kół 28 cali, długość 5000 mm, szerokość 2000 mm, rozstaw osi 3150 mm. Niespodziewanie, to właśnie te trzy ostatnie dane robią na mnie na początku największe wrażenie. Gdy wóz spoczywa jeszcze pod płachtą, myślę sobie: o cholera, to jest naprawdę ogromne auto.
499P miałem okazję zobaczyć podczas tajnej prapremiery podczas tegorocznej edycji Finali Mondiali, czyli kilkudniowego święta Ferrari, na którym Włosi podsumowują na torze kończący się sezon wyścigowy. W jednym z boksów toru Imola, tuż obok klientów marki ścigających się modelami z serii Challenge, programu XX i klasycznymi bolidami Formuły 1, stanął przede mną model, który w kolejnych dniach zaliczył oficjalną premierę i pierwsze oficjalne kilometry na torze.
Jego historia zaczęła się jednak o wiele wcześniej, bo już w 2018 roku. Wtedy to organizator wyścigu w Le Mans formułował pierwsze założenia nowej klasy "hipersamochodów" w ramach rozmów z obecnymi i potencjalnymi uczestnikami, w tym Scuderią Ferrari. Z jej ramienia w spotkaniach brał udział Antonello Coletta, dyrektor działu marki o nazwie Attività Sportive GT, którą w dużym uproszczeniu można określić jako tę część, która zajmuje się wszystkimi aktywnościami wyścigowymi Ferrari niebędącymi Formułą 1.
Coletta podjął decyzję o wejściu do topowej klasy 24h Le Mans (czy raczej, przekonał swoich szefów, by się na to w końcu zgodzili) w 2021 roku. Testy dwóch gotowych aut rozpoczęły się na początku tego roku, a jeszcze przed końcem 2022 będą musiały zostać one zakończone, jako że projekt zostanie złożony do homologacji FIA.
Inspirowane historią, Formułą 1, autami GT i modelami drogowymi
499P powstaje więc w rekordowo krótkim czasie mimo, że Włosi zaczęli przecież projekt właściwie od czystej karki papieru – wyścigowym prototypem nie dysponowali od modelu 333 SP z pierwszej połowy lat 90. Coletta zwraca jednak uwagę na gigantyczne doświadczenie z Formuły 1, na którym mogli się wesprzeć (w zakresie układu napędowego, który również bazuje na hybrydzie z silnikiem V6), a przede wszystkim na programie wyścigów długodystansowych klasy GT.
Tam już od kilkunastu lat Ferrari jest reprezentowane przez blisko związane z fabryką AF Corse. Jak wyznaje mi Coletta, to właśnie ten utytułowany włoski zespół odegrał kluczową rolę w planowaniu programu startów i to on będzie obsługiwał dwie sztuki 499P w wyścigach. Dlatego też oficjalna nazwa zespołu zgłoszonego do 24h Le Mans będzie brzmiała Ferrari AF Corse.
Przy opracowywaniu 499P pewną rolę odegrał również dział modeli drogowych marki. Pod maskę nowego bolidu trafił silnik V6 z modelu 296 GTB (a dokładniej z jego wyczynowej pochodnej, rozwijanej równolegle z 499P o nazwie 296 GT3). Jak wyjawia mi główny inżynier odpowiedzialny za ten projekt Ferdinando Cannizzo, silnik V6 został wybrany ze względu na swoją wysoką wydajność oraz kompaktowe wymiary, z których wynika z kolei niewielka waga oraz wysoka trwałość bloku jednostki. To kolejna ze szczęśliwych okoliczności towarzyszących programowi rozwoju 499P, jako że nowy blok Tipo F163 ujrzał światło dzienne zaledwie kilka miesięcy temu.
Dużo pracy przy tym modelu mieli również styliści z działu designu Ferrari. Prowadzony przez Flavio Manzoniego zespół ubrał ukształtowane w tunelu aerodynamicznym kształty w detale rozpoznawalne z drogowych modeli marki. Zwłaszcza projekt świateł odwołuje się do ostatniego z nich, który można uznać za hipersamochód na drogi, czyli SP3 Daytona.
Zespół nie zdradza jeszcze, jakich zawodników wybrał do poprowadzenia 499P w nadchodzącym sezonie. Cannizzo zasugerował mi jedynie, że będą to kierowcy z obecnego programu startów AF Corse w klasie GT, a nie pozyskani z zewnątrz. Ci z tych zawodników, którzy przeprowadzali już testy tego modelu, póki co w rozmowie ze mną przekazują bardzo dobre wrażenia. Według nich 499P prowadzi się łatwo, ma wygodny kokpit i notuje bardzo obiecujące tempo (choć to ostatecznie będzie zależało od przepisów balance of performance, w ramach których organizatorzy będą dążyli do wyrównania osiągów zróżnicowanych maszyn konkurencyjnych zespołów).
Cannizzo przyznaje się, że podczas pierwszych wizyt na torze ich konstrukcja notowała pewne usterki techniczne, ale to dobrze, bo w ten sposób mogli je wyeliminować już na wczesnym etapie rozwoju (co podobno w niektórych miejscach wiązało się z dość gruntownym przeprojektowaniem całej konstrukcji). Teraz to, co widać na zdjęciach, to już praktycznie ukończony projekt. Jak się sprawdzi w warunkach bojowych przekonamy się jeszcze przed 24h Le Mans: debiut będzie miał miejsce w USA 17 marca 2023 roku podczas kwalifikacji do wyścigu 1000 miles of Sebring.