Rząd elektryfikuje miejsca postojowe. Będą nowe przepisy
Ministerstwo Energii przygotowało przepisy, które mają nakazywać tworzenie punktów do ładowania samochodów elektrycznych w nowych budynkach. Pomysł przewiduje, że przynajmniej 20 proc. miejsc ma być wyposażonych w taką infrastrukturę. To może oznaczać podwyżki cen dla kupujących mieszkania.
16.05.2019 | aktual.: 13.03.2023 14:09
Prąd pod strzechy
Przeprowadzona przed wielu laty elektryfikacja Polski była dla kraju skokiem cywilizacyjnym. Teraz czeka nas elektryfikacja miejsc postojowych. Dziś w tym względzie nie ma żadnych regulacji, a kwestia przyłączy, które mogłyby posłużyć do ładowania samochodów elektrycznych czy hybryd typu plug-in, pozostaje w dobrej (lub złej) woli inwestora i projektanta budynku. Teraz ma się to zmienić.
Ministerstwo Energii opublikowało projekt rozporządzenia, które dotyczyć będzie budynków wielorodzinnych i użyteczności publicznej. Już na etapie projektowania miejsc postojowych przy takich obiektach trzeba będzie wziąć pod uwagę konieczność stworzenia odpowiedniego przyłącza. Zgodnie z planowanym rozporządzeniem w przypadku budynków publicznych moc przyłącza budynku będzie musiała być podniesiona o 3,7 kW razy 1/5 miejsc postojowych. W przypadku budynków wielorodzinnych przepisy zobowiążą projektanta i inwestora do zwiększenia mocy przyłącza budynku o 3,7 kW na każde z planowanych miejsc postojowych.
Miejsca w halach garażowych w nowo budowanych domach wielorodzinnych już kosztują majątek. 50 tys. zł w Warszawie, 30 tys. zł w Katowicach czy Krakowie, 25 tys. zł w Olsztynie lub 20 tys. zł w Radomiu to ceny, które nikogo już nie dziwią. Po wejściu w życie nowych przepisów może być jeszcze drożej. Co jednak ważniejsze, projektowane rozporządzenie nie rozwiąże wszystkich problemów.
Gniazdko niezgody
W projektowanych dotąd budynkach wielorodzinnych podziemne garaże były wyposażane w gniazdka, które w założeniu miały służyć na przykład do okazjonalnego odkurzenia samochodu. Należności za wykorzystany w ten sposób prąd są niewielkie, więc ponoszenie tych kosztów solidarnie przez wspólnotę nie budziło sprzeciwu mieszkańców. Sytuacja zmienia się, gdy ktoś pragnie z takiego gniazdka ładować elektryczny samochód.
- W moim bloku zarządca odłączył od prądu gniazda znajdujące się w podziemnym garażu. Powodem był za duży, zdaniem wspólnoty, pobór prądu - informuje nasz czytelnik. Często nim do czynu przejdzie zarządca, odzywają się sąsiedzi.
- Mój ojciec spotkał się z zarzutami o wykorzystywanie wspólnoty ze strony sąsiadów, którzy zauważyli, że w garażu ładuje się hybryda plug-in odwiedzającego go gościa - stwierdza komentuje inny czytelnik.
Najgłośniejsza tego typu sprawa dotyczyła Filipa Chajzera. Przed trzema laty dziennikarz na swoim miejscu parkingowym podłączył do ładowania Volkswagena Passata GTE. Sąsiedzi bardzo szybko zawiadomili administrację, że kradnie prąd. Nie wiedzieli, że Chajzer przelał na konto administracji kwotę 20 zł, która - według jego wyliczeń - powinna była z naddatkiem pokryć koszty trzykrotnego ładowania.
Czy mieszkańcy mają rację, reagując na przypadki ładowania samochodów z garażowych gniazdek? Nie sposób im jej odmówić, bo regularne uzupełnianie akumulatorów codziennie używanego pojazdu w skali roku generuje zauważalne koszty. Problem jednak w tym, że właściciele elektrycznych aut czy hybryd plug-in często nie mają innego wyjścia.
Korzystanie z samych publicznych punktów ładowania nie jest możliwe. Jest ich za mało, a ładowanie trwa zbyt długo, by na czas uzupełniania zapasów prądu być "uwięzionym" gdzieś, gdzie wcale nie mamy ochoty przebywać. Opłat za ładowanie nie może naliczać również wspólnota, bo byłaby to sprzedaż prądu, a na nią potrzebna jest koncesja.
W efekcie fora internetowe pełne są pytań o właściwe parametry przedłużacza, który pozwoli ładować Priusa czy Leafa przez okno własnego mieszkania. Pozostaje mieć nadzieję, że zmianą przepisów w tej materii Ministerstwo Energii również się zajmie.
Znowelizowane rozporządzenie wejdzie w życie po 14 dniach od jego ogłoszenia. Póki co nie wiadomo więc, kiedy to nastąpi. Nie ma jednak co liczyć na to, że będzie to odległa przyszłość. Krok Ministerstwa Energii ma dostosować przepisy budowlane do ustawy o elektromobilności, a ta zdaje się być oczkiem w głowie obecnego rządu. Co ważne, gdy przepisy wejdą w życie, do nowych wymogów będą musieli przystosować się również ci inwestorzy, którzy złożyli wniosek o pozwolenie na budowę po 1 stycznia 2019 r. Będą mieć na to czas do 1 stycznia 2021 r.