Tesla mogła kupować minerały wydobywane przez dzieci. Szwedzi przeprowadzili śledztwo

Tesla mogła kupować minerały wydobywane przez dzieci. Szwedzi przeprowadzili śledztwo

Źródło zdjęć: © Autokult, Wikimedia | Maciej Skrzyński
Filip Buliński
27.12.2023 13:36, aktualizacja: 27.12.2023 14:02

Producentom elektryków zarzuca się wykorzystywanie materiałów wydobywanych w kopalniach zatrudniających dzieci. Po wielu skandalach firmy starają się zabezpieczać przed podobnymi wpadkami etycznymi, korzystając z zaufanych i jawnych źródeł. Okazuje się jednak, że temat znów może trafić na pierwsze strony gazet za sprawą dziennikarzy szwedzkiego "Aftonbladet", którzy trafili na trop podejrzanych dostaw Tesli.

Podczas gdy Tesla idzie jak burza na rynku aut elektrycznych, nad firmę właśnie nadciągnęły ciemne chmury. Wszystko przez dokumenty, które wskazują, że amerykański producent mógł wykorzystywać minerały pozyskiwane z kopalni zatrudniającej dzieci. Do dowodów mieli dotrzeć szwedzcy dziennikarze gazety "Aftonbladet".

Chodzi o mikę – minerał, który dzięki swoim właściwościom izolacyjnym obficie wykorzystywany jest przy produkcji elektryków. Dokładniej – ma zapobiegać pożarom akumulatorów w razie awarii. Mika, która zaliczana jest do krzemianów, występuje przede wszystkim w Indiach, ale także w Afryce.

W tym wypadku mowa o wydobyciu na Madagaskarze, który należy do czołówki krajów eksportujących mikę. Jak wynika z danych ekspertów, ilość wydobywanego minerału wzrosła w ciągu ostatnich dziesięciu lat aż pięciokrotnie. Co więcej, ze względu na panujący w kraju głód, do pracy w kopalniach zmuszanych jest obecnie nawet 11 tys. dzieci, co stanowi nawet połowę siły roboczej.

Dziennikarze szwedzkiego "Aftonbladet" postanowili dotrzeć na miejsce wydobycia minerałów i dokładnie prześledzić jego drogę do odbiorcy. Jak wynika z ich śledztwa, minerały trafiały za pośrednictwem lokalnego eksportera do chińskiego pośrednika, a następnie do dwóch największych chińskich firm specjalizujących się w tym materiale — Pamica i Glory Mica. Te z kolei realizowały dostawy do Stanów Zjednoczonych.

Szwedom udało się udokumentować aż 51 wysyłek od 1 października 2022 r. ze wspomnianych firm. Odbiorcą miała być Tesla. Mowa tu łącznie o kilkuset tonach miki. Sprawa jest tym bardziej poważna, że Tesla szczyciła się przez długi czas swoją polityką przeciw wykorzystywaniu dzieci do pracy.

Co więcej, podczas śledztwa udało się powiązać jednego z chińskich poddostawców z dwoma innymi producentami – BMW oraz Volvo. W tym wypadku jednak nie dało się jednoznacznie określić, czy otrzymywane materiały także pochodziły z kopalni wykorzystującej do pracy dzieci.

Na żądanie dziennikarzy obie firmy wydały także oświadczenia wskazujące, że faktycznie korzystają z usług chińskiego poddostawcy, jednak mika, którą wykorzystują, nie została wydobyta na Madagaskarze. Tesla z kolei na razie nie skomentowała sprawy. Wygląda jednak na to, że amerykańskiego producenta czeka spory skandal i niemałe problemy.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)