Problem w Niemczech. Fabryka pod Berlinem staje
Ataki rebeliantów Huti na statki handlowe zmusiły władze podberlińskiej fabryki Tesli do wstrzymania produkcji na dwa tygodnie. Amerykański producent elektrycznych samochodów może nie być jedyną firmą postawioną pod ścianą.
13.01.2024 | aktual.: 13.01.2024 14:22
Wspierani przez Iran rebelianci Huti z rosnącą zaciekłością atakują statki handlowe pływające po Morzu Czerwonym. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to sytuacja, która nie będzie nas dotyczyć. Jest jednak zupełnie inaczej. By na drodze pomiędzy Europą a Azją skorzystać z Kanału Sueskiego, statki muszą przepłynąć Zatokę Adeńską i Morze Czerwone. To właśnie tam są one narażone na coraz bardziej śmiałe i zaciekłe ataki Huti.
Sytuacja sprawia, że najbezpieczniej jest opłynąć Afrykę, ale to znacznie wydłuża podróż i powoduje lukę w dostawach towarów. To właśnie z powodu braku komponentów niemiecka fabryka Tesli przerwie pracę na dwa tygodnie: od 29 stycznia do 11 lutego – informuje "Deutsche Welle". W fabryce pracuje 11,5 tys. osób, a amerykańska marka zamierza produkować tam nawet milion samochodów rocznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tesla nie jest jedyną firmą, która odczuje kryzys związany z przestępczą działalnością Huti. Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa (DIHK) już dziś przestrzega przed konsekwencjami wydłużenia czasu dostaw z Azji. Ten sam problem dotyczy oczywiście również eksportu dóbr wytworzonych w Europie. Dodatkowo wyższe koszty transportu przełożą się na cenę dostarczonych produktów. Efekt – jak zwykle – w swoich kieszeniach odczują nabywcy.