Zmiana zasad w strefach czystego transportu. Nowe przepisy i nowa kara
Władze polskich miast będą miały dowolność w określaniu zasad w strefach czystego transportu. Zgodnie z projektem złożonym w Sejmie będą mogły wpuszczać do nich auta spalinowe spełniające określone normy. Pojawią się nalepki na szyby aut i kary.
11.10.2021 | aktual.: 10.03.2023 15:21
Szybka korekta w strefach
We wtorek 5 października rząd analizował projekt nowelizacji Ustawy o Elektromobilności, nad którym Ministerstwo Klimatu i Środowiska pracuje od stycznia. Po spotkaniu Rady Ministrów zakomunikowano, że wystąpi w nim kilka zmian. Już kilka dni po spotkaniu rządu resort środowiska złożył w Sejmie ostateczną wersję nowelizacji. Dokument będzie niezwykle ważny także dla tych, którzy na razie nie myślą o zakupie auta bezemisyjnego, ponieważ wprowadza, zgodnie z wcześniejszym komunikatem Rady Ministrów, nowe zasady tworzenia stref czystego transportu.
Przede wszystkim po nowelizacji z Ustawy o elektromobilności zniknie zapis o tym, że strefę czystego transportu można wyznaczać tylko w miastach o liczbie mieszkańców przekraczającej 100 tys. W projekcie nowelizacji w ogóle nie ma progu mieszkańców. Oznacza to, że po zmianach taka strefa będzie mogła powstać nawet w małej gminie, która ma problem z czystością powietrza i zechce z nim walczyć.
Zechce, bo tworzenie stref czystego transportu nie będzie obowiązkowe, a dobrowolne. We wcześniejszej wersji projektu, z lutego 2021 r., zakładano, że w każdym mieście powyżej 100 tys. mieszkańców, w którym kontrola Głównego Inspektora Ochrony Środowiska wykaże średnioroczne przekroczenie poziomu tlenków azotu, strefa czystego transportu będzie musiała powstać w ciągu 12 miesięcy. Ostatecznie ten zapis zniknął. Oznacza to, że strefy powstaną tylko w tych miastach, których władze dobrowolnie zdecydują się na taki krok.
Zasady w strefie
Zmieniony nowelizacją art. 39 Ustawy o elektromobilności będzie zakazywał wjazdu do strefy czystego transportu pojazdami innymi niż elektryczne, napędzane wodorem, napędzane gazem ziemnym, pojazdom służb oraz wyłączonym na podstawie uchwały rady gminy. O co chodzi w tym ostatnim? To właśnie podpunkt, który da samorządom elastyczność w kształtowaniu stref. Rada gminy będzie mogła zastosować dodatkowe wyłączenia od zakazu. Pozwolić na wjazd na teren strefy pojazdom o napędzie innym niż bezemisyjny lub pojazdom o przeznaczeniu, które wskaże samorząd - na przykład używanym przez osoby z niepełnosprawnościami.
W praktyce może to oznaczać, że strefy czystego transportu w najbliższej przyszłości będą otwarte również dla nowocześniejszych aut spalinowych. Za takim rozwiązaniem opowiadali się prezydenci 11 polskich miast, którzy we wrześniu zaapelowali do rządu o zmianę prawa tak, aby możliwe było wpuszczanie do stref aut spełniających określone normy emisji spalin Euro. Chodzi o to, by strefy czystego transportu nie były, jak dziś, na tyle rygorystyczne, że ich powołanie oznacza niemalże wyłączenie terenu z ruchu kołowego.
Jeśli samorządy powołujące strefy za punkt wyjścia przyjmą wyniki pomiarów rzeczywistej emisji przeprowadzone w Krakowie w 2019 r., najpoważniejszymi "kandydatami" do wyrzucenia poza strefę czystego transportu będą samochody z silnikiem Diesla spełniające normę Euro 4 lub wcześniejszą - czyli przede wszystkim zarejestrowane przed 1 stycznia 2011 r. To w ich przypadku poziom szkodliwych dla zdrowia tlenków azotu NOx był najwyższy. Według danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego na koniec 2019 r. takich aut było w Polsce ok. 5 mln. Wiele wskazuje na to, że gdy strefy zaczną powstawać, właściciele tych pojazdów nie będą mogli do nich wjeżdżać.
Opłaty i kary
Rady gmin będą mogły ustanowić strefę na czas nieoznaczony lub określony, ale nie krótszy niż 5 lat. Pojazdy, które będą uprawnione do wjazdu do strefy, trzeba będzie znaczyć odpowiednią nalepką umieszczoną w lewym dolnym rogu przedniej szyby. Naklejki będzie wydawał wójt, burmistrz lub prezydent miasta, a maksymalna opłata za nią ma wynosić 5 zł.
Nalepki nie będzie musiał przyklejać użytkownik samochodu elektrycznego na zielonych tablicach rejestracyjnych. Projekt ustawy nie mówi nic o wzajemnym uznawaniu nalepek wydanych przez władze innego miasta. W praktyce może więc okazać się, że nie będą one honorowane - na przykład w miastach, gdzie obowiązują różne zasady wjazdu do stref.
Powołująca strefę rada gminy będzie też mogła pozwolić na wjazd do niej pojazdom niespełniającym wymogów strefy, ale są warunki. Takie zwolnienie będzie mogło obowiązywać maksymalnie przez 3 lata, a ruch takich aut dozwolony będzie pomiędzy godziną 9 a 17. Trzeba będzie też zapłacić. W przypadku wjazdu jednorazowego stawka nie będzie mogła przekraczać 2,5 zł za godzinę. Miesięczny abonament nie będzie zaś wyższy niż 500 zł. Ustawa zmieni też kodeks wykroczeń, ustanawiając nową pozycję. Kto "(...) nie przestrzega zakazu wjazdu do strefy czystego transportu", będzie musiał liczyć się z karą w wysokości 500 zł.
Zyski z opłat za wjazd do strefy pojazdami, które nie spełniają jej zasad, będzie przychodem gminy. Samorząd będzie mógł jednak przeznaczyć te pieniądze tylko na ściśle określone cele. Będzie to oznakowanie strefy czystego transportu, zakup bezemisyjnych środków transportu publicznego, a także stworzenie lokalnego programu dopłat do wspomaganych elektrycznie rowerów. Szczególnie interesujące jest to ostatnie, bo całkiem niedawno rząd odrzucił pomysł stworzenia państwowych dopłat do zakupu elektrycznych rowerów.
Zmiany mają wejść w życie 14 dni po opublikowaniu nowelizacji. Czas pokaże, jak szybko samorządy przejmą pałeczkę i stworzą strefy czystego transportu. Zagadką pozostaje też, jakie dokładnie zasady będą w nich panowały. Jedno jest pewne – pojawienie się takich obszarów poważnie zmieni rynek samochodowy. Tak pierwotny, jak i wtórny.