Auta elektryczne będą tańsze od spalinowych w 2027 r. To ma być początek zagłady tych drugich
Samochody o napędzie elektrycznym - póki co - nie są specjalnie popularne. I nic w tym dziwnego, bo wiele takich modeli jest wyraźnie droższych od swoich spalinowych odpowiedników. Zdaniem ekspertów "elektryki" będą jednak gwałtownie tanieć i zrównają się ceną ze "spalinówkami" w 2026 r. Potem modele na benzynę i olej napędowy mają wymrzeć jak dinozaury.
10.05.2021 | aktual.: 10.03.2023 15:48
W 2020 r. średnia cena (przed opodatkowaniem) samochodu kompaktowego o napędzie spalinowym wynosiła ok. 18 tys. euro, podczas gdy dla auta elektrycznego było to ok. 37 tys. euro. Nic więc dziwnego, że popularyzacja bezemisyjnych pojazdów nie przebiega tak sprawnie, jak życzyliby sobie tego ekolodzy. To ma się jednak niebawem zmienić. Według analizy "Bloomberga", przytoczonej przez organizację Transport & Environment, w ciągu najbliższych lat ceny aut spalinowych będą lekko rosły. Jednocześnie ceny modeli o napędzie elektrycznym będą drastycznie spadać.
Jak łatwo się domyślić, w ciągu kilku lat mogłoby to doprowadzić do diametralnych zmian na europejskim rynku motoryzacyjnym. Zrównanie cen aut spalinowych i elektrycznych przewidziane jest na rok 2026. Potem te pierwsze wciąż będą lekko drożeć, a te drugie dalej tanieć, choć już z mniejszą dynamiką. W efekcie w 2030 r. średnia cena samochodu kompaktowego na prąd ma wynosić ok. 15 tys. euro, a spalinowego ok. 19 tys. euro.
Jak przewiduje "Bloomberg", podobne tendencje będą występować w innych segmentach. Co ciekawe, będzie to dotyczyło także małych aut, w przypadku których koszt baterii ma dziś potężny udział w ogólnej cenie pojazdu. Niezależnie od segmentu, który wybierzemy, w 2027 r. tańszą opcją ma być pojazd elektryczny.
Co taka zmiana będzie oznaczała? Dla aut spalinowych będzie to jak uderzenie meteorytu sprzed 65 mln lat. Oczywiście autom spalinowym przypadnie tu rola dinozaurów. Zapewne jeszcze przez jakiś czas będą utrzymać się tradycyjne modele sportowe czy dostawcze. Te drugie - ze względu na skąpą infrastrukturę ładowania - dla niektórych firm będą wciąż lepszym rozwiązaniem. Nie będzie to jednak trwało w nieskończoność. O ile w Europie nie zostanie wprowadzony całkowity zakaz sprzedaży "spalinówek".
Według prognozy T&E, w 2035 r. na terenie Starego Kontynentu ok. 100 proc. wyjeżdżających z salonów samochodów nie będzie emitowało spalin podczas jazdy. Jeśli przewidywania cenowe rzeczywiście się ziszczą, jest to możliwe.