Auta elektryczne to dla Polaków czarna magia. Wielu nawet nie odróżnia ich od hybryd
Elektryki stanowią promil aut na naszych drogich, ale i tak co dziesiąty Polak twierdzi, że jeździł samochodem elektrycznym. Jest to równie zaskakujące, co nieprawdziwe. O autach elektrycznym wiemy tak mało, że nawet ich definicja dla wielu nie jest jasna.
21.06.2020 | aktual.: 13.03.2023 13:09
Prowadzone przez InsighOutLab i markę Volkswagen badania sprawdzają, co Polacy sądzą i wiedzą o elektromobilności. Wynika z nich, że nie jesteśmy nastawieni negatywnie do tych aut. Wręcz przeciwnie – 52 proc. respondentów twierdzi, że chciałoby mieć elektryka. Okazuje się też, że wiele oferowanych modeli już dzisiaj spełnia wymagania większości badanych. Samochód z zasięgiem do 300 km wystarczyłby 65 proc. osób.
Gorzej jest jednak z wiedzą. Na pytanie, czy auto elektryczne można ładować ze zwykłego gniazdka, ankietowani w większości (73 proc.) odpowiadali, że nie. Tymczasem taka opcja dostępna w każdym modelu i choć nie jest to najbardziej efektywna metoda uzupełniania prądu, warto o niej pamiętać. Podpinając BMW i3 na noc do gniazdka, zyskiwałem ok. 160 km zasięgu. Z badań wynika, że średni dzienny przebieg Polaka to 51 km, więc taka noc ładowania z 230V mogłaby wystarczyć na trzy dni jazdy.
Nie rozróżniamy też elektryków od hybryd. Aż 10 proc. ankietowanych twierdziło, że miało okazję prowadzić samochód elektryczny. Wynik imponujący, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, jak niewiele takich aut jest na naszych drogach (wg analiz PSPA jest ich nieco ponad 6,2 tys.). Dopiero po kolejnym pytaniu okazało się, że 35 proc. z tej grupy faktycznie jeździło czystym elektrykiem. 51 proc. wprost przyznaje, że miało na myśli hybrydy, a pozostali nie byli w stanie doprecyzować swojej odpowiedzi. A to jednak spora różnica.
Dlaczego elektryk i hybryda to nie to samo?
Samochody hybrydowe wyposażone są w małe akumulatory, których nie da się ładować z zewnętrznego źródła energii. Prąd jest uzupełniany poprzez spalanie paliwa lub podczas hamowania (wtedy działa rekuperacja). Takie auta zazwyczaj są w stanie przejechać do 3 km na samym prądzie, lecz wymaga to naprawdę cierpliwego i spokojnego kierowcy. Każde mocniejsze dociśnięcie pedału gazu włącza silnik spalinowy. To sprawia, że hybrydom tak naprawdę bliżej jest do konwencjonalnych samochodów.
Tymczasem elektryki jeżdżą wyłącznie dzięki energii elektrycznej produkowanej poza samochodem. Mazda planuje wyposażyć swojego elektrycznego MX-30 w silnik spalinowy służący jako generator prądu (podobne rozwiązanie miało BMW), choć jest to wyjątek. Co do zasady takie auta nie są w stanie jeździć inaczej niż na "elektryce". Gdy wyczerpie się akumulator, trzeba szukać ładowarki (lub - jak to już ustaliliśmy - gniazdka).
Te różnice sprawiają, że wrażenia z jazdy są zupełnie inne. W autach elektrycznych maksymalny moment obrotowy jest dostępny w każdym momencie, co pozwala przemieszczać się znacznie dynamiczniej. Nie ma w nich też skrzyń biegów, a do tego ich silniki są praktycznie niesłyszalne – coś, czego nie można powiedzieć o jednostkach spalinowych. Z drugiej strony trzeba je ładować. Tankowanie baku w hybrydzie jest czymś, z czym poradzi sobie każdy kierowca. Choć uzupełnienia prądu w elektryku nie jest skomplikowane, to będzie wymagało przynajmniej krótkiego szkolenia lub szperania w sieci.
Jest jeszcze trzecia kategoria
Pomiędzy nimi są hybrydy typu plug-in. Mają większe akumulatory i mocniejsze motory elektryczne niż zwykłe hybrydy oraz zachowują silniki spalinowe, które mogą służyć do napędzania auta lub ładowania ogniwa. Takie samochody zazwyczaj przejeżdżają zazwyczaj do ok. 50 km na samej energii elektrycznej, która może (ale nie musi) pochodzić z zewnętrznych źródeł.
Jeśli silnik spalinowy jest wyłączony, jazda nimi przypomina korzystanie z czystego elektryka. Dodając do tego fakt, że dla wielu osób oferowany przez nie dystans na prądzie wystarcza na co dzień, hybrydy plug-in są często brane pod uwagę w statystykach jako auta elektryczne, choć nimi nie są. Podobnie jak zwykłe hybrydy nie mają przywilejów (darmowe parkowanie w centrach miast i wjazd na buspasy), nie mają też zielonych tablic.