Pierwszy kontakt: Nowy VW ID. Polo i spółka to zapowiedź miejskich aut za 100 tys. zł. Widziałem czworaczki, którymi ma jeździć Europa

Uczciwie trzeba przyznać, że jeszcze żaden z przedstawianych samochodów nie jest finalną wersją tego, co zobaczymy w polskich salonach w przeciągu następnych osiemnastu miesięcy. Producent niemniej określa te prototypy, pokazywane na różnym stadium zaawansowania, mianem bardzo zbliżonych do wersji produkcyjnej.

Co więcej, prezesi marek Grupy Volkswagen podczas premiery w przeddzień targów motoryzacyjnych IAA w Monachium zdradzili również szereg istotnych szczegółów dotyczących tak całego planu, jak i jego poszczególnych punktów: modeli Volkswagena, Cupry i Skody.

Punktem wyjścia całego programu jest model zapowiadany w ostatnich latach jako ID. 2all, a od dzisiaj figurujący już pod docelową nazwą ID. Polo. To pierwszy istotny news: po zrywającym z dziedzictwem Volkswagena, odważnie wykraczającym w przyszłość ID.3, który ukazał się nieudanym eksperymentem, marka powraca do sprawdzonych rozwiązań. Pozwala nam się spodziewać, że ID.7 docelowo stanie się ID.Passatem, a ID.1 – ID.Upem.

Niemcy wracają do tradycji nie tylko zresztą pod względem nazwy: choć jeszcze pokryte odciągającą uwagę od linii i kształtów, maskującą okleiną, nadwozie nowej Polówki sprawia wrażenie ewolucji produkowanej od 2017 r. szóstej generacji modelu. Dobre wyobrażenie tego, czego będzie można się spodziewać po wersji produkcyjnej, daje nam już od 2023 r. (bardzo udany pod względem stylistycznym) ID. 2all.

Przy wymiarach 4053 mm długości, 1816 mm szerokości oraz 1530 mm wysokości elektryczne ID.Polo pozostaje wierne założeniom dotychczas znanego odpowiednika na benzynę (oraz prawie identyczne z kluczowymi rywalami z Francji: Renault 4 i Citroenem e-C3).

Wszystkie prezentowane dziś modele wsparte będą na płycie podłogowej MEB Entry, która będzie oferowała wybór akumulatorów o pojemności 38 lub 56 kWh, co ma przełożyć się na zasięg do 450 km. Maksymalna moc ładowania będzie wynosiła 125 kW.

Napędy będą w stanie przesyłać na przednie koła, zależnie od wersji, do 223 KM. Taka wartość będzie zarezerwowana między innymi dla nowego ID. Polo GTI – dobrze znana nazwa w końcu trafi do elektrycznych modeli Volkswagena, w których przydomek GTX nie potrafił wywołać podobnych emocji.

ID. Polo ma zagwarantować Volkswagenowi dalsze wzmocnienie na pozycji europejskiego lidera sprzedaży samochodów elektrycznych (niemiecki koncern na początku roku wyprzedził Teslę) również dzięki niskiej cenie, która w Europie ma wynieść 25 tys. euro, czyli około 100 tys. zł (o dziwo, spalinowe Polo w dotychczasowej formie startuje obecnie od 98 790 zł…).

ID. Cross stanowi wyjątek w tej grupie, bo będzie o kilkanaście tysięcy złotych droższy, ale to większe auto. W praktyce – wielkości znanego nam Volkswagena T-Crossa (czyli 4161 mm długości, 1839 mm szerokości i 1588 mm wysokości przy rozstawie osi 2600 mm). Oznacza to, ze od ID. Polo będzie o około 10 cm dłuższy i 5 cm wyższy.

Już praktycznie ukończony projekt zwraca inny kierunek stylistyki niż Polo, w którym miło było zobaczyć nawiązanie do sympatycznego ID. Buzza. Trzeba przyznać, że obecny design Volkswagena stoi na wysokim poziomie, łączącym zjednującą sobie masowego odbiorcę ponadczasowość z bardzo estetycznymi detalami i proporcjami.

Zadowalającą zmianę kierunku widać również w środku. Niemiecki koncern wyciągnął lekcję z krytyki mediów i klientów, wprowadzając z powrotem do kabiny przyjemne, ciepłe materiały w miejsce twardych plastików (miejmy nadzieję, że przetrwają do fazy produkcyjnej) oraz fizyczne przyciski. Dużo przycisków: na kierownicy i panelu środkowym.

Mimo wszystko projekt deski rozdzielczej jest bardzo prosty: ich centralny punkt stanowią dwa ekrany o przekątnych 11 i 13 cali. Dzięki połączeniu z tradycyjnymi przyciskami i znanymi z dotychczasowych modeli wajchami obsługa zapowiada się niemniej sprawnie i wygodnie.

ID. Cross zapowiada się również na spore auto. Wydajne wykorzystanie miejsca przy ograniczonych wymiarach zewnętrznych to już dobrze znany trik aut elektrycznych, ale przyszły ID.T-Cross zapowiada się obiecująco nawet na ich tle: z bagażnikiem o pojemności 450 l i dodatkowym pojemnikiem pod maską 25 l osiąga wyniki na poziomie większego Volvo EX40. Wszechstronność wnętrza wzmaga również możliwość złożenia wszystkich foteli na płasko do formy łóżka.

Oznacza to, że ten futurystyczny model nadal daje ciut więcej za tę samą cenę i wypełniania tę dodatkową przestrzeń sprytnymi rozwiązaniami ułatwiającymi życie. W tym przypadku oznacza to wykorzystanie mierzącego 4,1 m nadwozia dla uzyskania bagażnika o pojemności 475 l. Mówimy więc o aucie porównywalnym do Kamiqa i tylko minimalnie od niego droższym (Epiq celuje w 100 tys. zł, Kamiq w absolutnie bazowej wersji można dostać za 89 900 zł).

Czy epicki maluch Skody (czy młodzi dalej używają tego słowa, czy marketing tej marki poszedł już w cringe?) doczeka się szybszej odmiany RS? To jeszcze nie zostało potwierdzone, ale dysponują ją obydwa pozostałe elektryczne crossovery marki: Elropq i Enyaq, notabene już teraz świętujące bardzo dobre wyniki sprzedaży na przestrzeni całej Europy. Widać, że coraz więcej elementów w tej układance Grupy Volkswagen zaczyna działać i przynosić wyniki.

Epiq w tym kontekście stawia kolejny krok: to pierwszy model zaprojektowany od podstaw w języku stylistycznym "Modern Solid". Na żywo zwłaszcza z tyłu stanowi on duży przeskok wobec tego co znamy z dotychczasowych, nawet tych najnowszych modeli marki.

W środku niemniej będzie można liczyć na poczciwe rozwiązania stanowiące znak rozpoznawczy Skody: dodatkowe haczyki, uchwyty i schowki ułatwiające codzienną eksploatację. Przedstawiciele marki utrzymują, że teraz Simply Clever oznacza również rozsądne korzystanie z cyfryzacji i obsługę pokładowych urządzeń fizycznymi przyciskami i pokrętłami gdzie to możliwe (czyli tak na konsoli środkowej, jak i na kierownicy).

Choć najbardziej zamaskowana z całej czwórki modeli wjeżdżających modeli, to właśnie nowość z Barcelony zdobyła najgłośniejsze owacje. Młodej marce wydzielonej z Seata z powodzeniem udaje się kreować wokół siebie emocjonujący wizerunek i korzysta z tego już również Raval.

Wykorzystanie nazwy po najmroczniejszej dzielnicy starego miasta Barcelony, znanego z nocnego życia i przyciągającej go bohemy, ale również bogatej oferty tych mniej legalnych uciech praktykowanych nocną porą zdradza, że specjaliści siedzący w marketingu Cupry chcą podtrzymywać te emocje (może czas na odpowiedź w formie Volkswagena Jeżyce?).

Czy nie są to tylko puste hasła reklamowe dowiemy się bliżej daty premiery, kiedy poznamy też lepiej wygląd tego modelu. Póki co wiemy tyle, że na tle pozostałych opisywanych modeli konstrukcja Ravala wyróżnia się obniżonym o 1,5 cm, utwardzonym zawieszeniem oraz bardziej sportowo ustawionym układem kierowniczym oraz elektroniką.

Topowa odmiana VZ o mocy 223 KM dostanie również fotele kubełkowe, adaptacyjne zawieszenie, elektroniczną szperę, tryb jazd bez ingerencji elektroniki oraz koła o średnicy 19 cali z oponami o szerokości 235 mm.

Prezentowane cztery modele to kolejny sygnał docierający z rozpoczynających się targów IAA, że rozwój elektromobilności w Europie nie zwalnia – swoje premiery w innych częściach rozległego terenu Messe München świętują również BMW iX3 i Mercedes GLC.

Duży udział w przywracaniu wiary w europejską motoryzację – i szerzej, całą gospodarkę – ma tutaj jednak sama Grupa Volkswagen, która do Monachium przywiozła niezwykle eklektyczny zbiór nowości, obejmujący również nowe Porsche 911 Turbo S oraz wielkiego amerykańskiego pick-upa Scout Terra. Chińskich marek w Monachium może być coraz więcej, ale nikt nie zamierza im tutaj ułatwiać życia.