Ford Mustang Mach-E objęty śledztwem. Szybkie ładowanie może usmażyć baterię, poprawki nie pomogły

Ford Mustang Mach-E kolejny raz może zostać wezwany do serwisu. Akcja serwisowa przeprowadzona w 2022 r. prawdopodobnie nie rozwiązała bardzo poważnych problemów z akumulatorem.

Ford Mustang Mach-E
Ford Mustang Mach-E
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Ford
Kamil Niewiński

22.08.2023 | aktual.: 23.08.2023 13:19

W czerwcu 2022 r. Ford ogłosił akcję serwisową obejmującą 49 tys. egzemplarzy Forda Mustanga Mach-E. Do serwisu wysłano auta z roczników 2021 i 2022, a problemem były przede wszystkim główne styczniki akumulatora. W wyniku szybkiego ładowania prądem stałym lub częstego gwałtownego przyspieszania mogło bowiem dochodzić do przepięć skutkujących natychmiastową utratą mocy i wyłączeniem się auta. Czasami na dobre.

Receptą Forda na ten problem miała być wymiana skrzynki przyłączeniowej akumulatora, a także aktualizacja oprogramowania, która pozwalałaby samochodowi na kontrolowanie temperatury i rezystancji stycznika. Dzięki temu system może zmniejszać moc akumulatora w momencie pojawienia się zagrożenia i zidentyfikować niesprawny stycznik zanim dojdzie do przepięcia. Miało to zapobiegać poważniejszym uszkodzeniom samochodu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sprawa rozwiązania? Można się rozejść? Okazuje się, że nie do końca. Cała akcja serwisowa trafiła właśnie pod lupę Amerykańskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA), do którego ciągle zgłaszali się właściciele mustangów mach-E, w przypadku których akcja serwisowa nie wyeliminowała problemu.

Rozgoryczeni właściciele zgłaszali się ze swoimi przypadkami bezpośrednio do urzędu, a Reuters zdołał dotrzeć do paru historii. Jeden kierowca dla przykładu przyznał, że zaledwie dwa dni po otrzymaniu wspomnianej aktualizacji mającej rozwiązać problem doszło do przepięcia się stycznika i całkowitej awarii skrzynki przyłączeniowej. 

Ford Mustang Mach-E
Ford Mustang Mach-E© Materiały prasowe | Ford

Kolejnemu właścicielowi nagle podczas jazdy wyskoczył monit o konieczności serwisu, a auto ograniczyło moc do 30 proc. Kierowca z Florydy poinformował zaś NHTSA, że chwilę po ładowaniu prądem stałym i ruszeniu w dalszą drogę samochód po prostu się wyłączył i zatrzymał. Próby jego odpalenia trwały kilka godzin, a gdy się powiodły, auto ponownie odmówiło posłuszeństwa po zaledwie 3 milach.

To właśnie dlatego NHTSA rozpoczęło śledztwo, podczas którego nie tylko sprawdzi, czy akcja serwisowa nie powinna zostać poszerzona, ale również czy rozwiązania zaproponowane przez Forda były skuteczne i naprawdę rozprawiły się z problemem. Sama marka skomentowała sprawę przyznając, że współpracuje z NHTSA i wspiera urząd w dochodzeniu. 

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)