Gigantyczny skandal w Tesli. Wyciek prywatnych danych, ukrywane awarie, a to tylko wierzchołek góry lodowej

Gigantyczny skandal w Tesli. Wyciek prywatnych danych, ukrywane awarie, a to tylko wierzchołek góry lodowej

Tesla Model 3
Tesla Model 3
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Tesla
26.05.2023 16:20, aktualizacja: 26.05.2023 16:41

Obawy dotyczące prywatności danych przechowywanych przez Teslę wywołały zdecydowane działanie niemieckich i holenderskich władz. Działania amerykańskiego producenta są teraz obiektem śledztwa.

Pierwsze niepokojące informacje dotyczące problemu zaczęły wypływać już w kwietniu bieżącego roku. W pierwszej kolejności tematem dyskusji były kamery, które docelowo miały być systemem ochrony antykradzieżowej, lecz mogły również nagrywać osoby w miejscach publicznych bez ich zgody. Nie był to jednak jedyny problem, z którym musiał zmierzyć się amerykański producent.

Ledwie kilka dni później w mediach pojawiły się wypowiedzi byłych pracowników Tesli, którzy przyznawali, że mieli oni swobodny dostęp do nagrań z kamer. Ba, jedno wideo pochodziło z zaparkowanej Tesli Elona Muska. Chociaż marka zapewniała, że prywatne dane właścicieli samochodów są bezpieczne, najnowsze informacje mogą wokół Tesli rozpętać prawdziwą burzę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tesla Model S 85 kWh 367 KM, 2014 [PL/ENG] - test AutoCentrum.pl #115

Niemiecki dziennik Handelsblatt ujawnił, że pod koniec 2022 roku anonimowy informator przekazał na ręce redaktorów ponad 100 GB wrażliwych danych z serwerów Tesli. Kilkumiesięczna analiza, w której udział wzięli eksperci z Niemiec, Japonii i USA, wykazała, że w plikach znajduje się ponad 100 tysięcy nazwisk obecnych i byłych pracowników. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej.

Wyciek zawiera bardzo wrażliwe dane, takie jak prywatne adresy e-mail, numery telefonów, dane bankowe klientów, tajne informacje dotyczące produkcji samochodów, a nawet… numer ubezpieczenia społecznego Elona Muska. W plikach ukrytych były również tysiące skarg klientów, które dotyczyły systemów wspomagania kierowcy czy problemów z nagłym hamowaniem lub przyspieszaniem.

Wyniki dziennikarskiego śledztwa zostały przekazane urzędowy ochrony danych w Brandenburgii, który przyznaje, że nie przypomina sobie wycieku o takiej skali. Poza interwencją niemieckich władz wszystkie szczegóły zostały również przekazane Holendrom, którzy również będą przyglądali się sprawie i będą odpowiedzialni za jej egzekwowanie w przyszłości.

Jak podaje ANEurope, Tesla wystosowała już swoją linię obrony twierdząc, że jej były pracownik nadużył swoich praw jako technik serwisowy, by uzyskać dostęp do danych zawartych w wycieku. Jeżeli jednak sprawa rzeczywiście trafi na wokandę, producent będzie musiał prawdopodobnie zmierzyć się z ogromnymi konsekwencjami. Sytuacja bowiem jest naprawdę poważna.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)