Poradniki i mechanikaAuta elektrycznego nie da się popsuć, ale akumulator tak. Mechanik radzi, jak temu zapobiec

Auta elektrycznego nie da się popsuć, ale akumulator tak. Mechanik radzi, jak temu zapobiec

Ładowanie samochodu i zostawianie go na dłużej to dwie kwestie istotne dla długowieczności auta elektrycznego
Ładowanie samochodu i zostawianie go na dłużej to dwie kwestie istotne dla długowieczności auta elektrycznego
Źródło zdjęć: © fot. Michał Zieliński
Marcin Łobodziński
06.03.2022 08:19, aktualizacja: 10.03.2023 14:12

Jak ładować akumulator samochodu elektrycznego i hybrydy plug-in? Czy można to robić z przedłużaczem? W jaki sposób zostawiać takie auta na dłużej? Czy można odpalać je z kabli i holować? Na te pytania odpowiada specjalista.

Marcin Ługowski jest założycielem i właścicielem warsztatu Hybrid Serwis. Od 10 lat zajmuje się naprawami hybryd — od których zaczynał — i aut elektrycznych, które coraz częściej się u niego pojawiają. O tym, jak dobrze kupić samochód hybrydowy i elektryczny, na co zwrócić uwagę i jak naprawia się takie auta, opowiedział mi już wcześniej. Wywiady z nim znajdziecie w linkach poniżej.

Tym razem porozmawialiśmy o poprawnym korzystaniu z akumulatora auta elektrycznego i hybrydowego.

Marcin Łobodziński, Autokult: Zacznijmy od ładowania – jak robić to najlepiej dla baterii?

Marcin Ługowski: Im wolniej ładujemy akumulator, tym lepiej. Najkorzystniej jest ładować od 0 do 100 proc. Teoretycznie baterie litowo-jonowe nie mają efektu pamięci, więc można je doładowywać. Ale to teoretycznie. W niektórych samochodach hybrydowych — w większości w toyotach — mamy baterie niklowo-wodorkowe z "lekkim" efektem pamięci, ale tu z kolei nie mamy wpływu na ładowanie.

Zostawiam hybrydę czy elektryka na dłużej. Czymś to grozi?

W skrajnych sytuacjach, jak postój przez kilka miesięcy, dobrze jest kogoś poprosić o odpalenie czy pojeżdżenie samochodem hybrydowym. Jeśli mamy taką możliwość, warto naładować akumulator (hybryda plug-in lub elektryk) przed zostawieniem auta na tak długo. Najlepiej do 70-80 proc., a minimum 50 proc. Proces samorozładowania, kiedy mamy baterię naładowaną na 100 proc., będzie postępował, ale powinien się zatrzymać na poziomie 80 proc.

Nie można natomiast zostawiać samochodu elektrycznego czy hybrydowego na długo z całkowicie rozładowanym akumulatorem. Może wtedy dojść do tzw. głębokiego rozładowania. Występuje to np. w powypadkowych samochodach ze Stanów Zjednoczonych.

Takie auta rozładowują się, potem stoją kilka miesięcy, następnie przyjeżdżają do Polski i nie są ładowane przez kolejne kilka miesięcy. Jak się je uruchamia, to już jest za późno. Wtedy bateria się blokuje i może być konieczna wizyta w serwisie, żeby ją uruchomić. Zdarza się to rzadko, ale trzeba uważać. Nie ma tu jednak reguły. Są baterie, które leżą u nas kilka lat i cały czas są naładowane – nie ma spadków.

Inaczej jest w klasycznych hybrydach, gdzie nawet rozładowana bateria tak naprawdę ma jeszcze spory zapas. Jeśli auto hybrydowe ma naprawdę długo stać, np. kilka miesięcy, to warto wymusić naładowanie akumulatora choćby dynamiczną jazdą.

Można ładować elektryka przez przedłużacz? Niektórzy producenci tego nie zalecają, a nawet twierdzą, że to się nie uda.

Da się naładować auto (hybrydę lub elektryka), posiłkując się przedłużaczem, ale trzeba zrobić to mądrze. Na pewno musi to być bardzo dobry przedłużacz z przewodami o dużym przekroju. Warto skorzystać z przedłużacza do maszyn, jakiegoś budowlanego, np. do betoniarki lub spawarki, oczywiście nieuszkodzonego. Nie polecam do tego marketowych przedłużaczy ogrodowych.

Jeśli z jakiegoś powodu chcesz regularnie ładować auto przy pomocy przedłużacza, to warto zlecić wykonanie go elektrykowi, który to obliczy. Ważne są nie tylko przewody, ale też wtyczka i gniazdo 16-amperowe porządnej jakości. Niektóre samochody mają też na tyle dobre zabezpieczenia, że same wyłączą proces ładowania, jeśli będzie coś nie tak, dojdzie do zwarcia czy przegrzania przewodu, wtyczki lub gniazda.

Rozmawiałem z elektrykiem na ten temat i jego zdaniem zupełnie wystarczającym, bezpiecznym rozwiązaniem jest ok. 5-metrowy przewód 3 x 2,5 mm z hermetycznym gniazdem 16A. Oczywiście podłączony do gniazda z uziemieniem. Warto pamiętać, że im dłuższy przewód, tym grubość przewodów powinna być większa.

Powiedzmy, że na trasie rozładowała lub za chwilę rozładuje się bateria samochodu elektrycznego. Czy da się go holować?

Jeśli odblokujemy skrzynię biegów, to tak. Trzeba oczywiście sprawdzić, co pisze producent w instrukcji, ale generalnie się da. Jeśli mamy bardzo niski poziom naładowania baterii, auto nie jest uszkodzone, to włączając "zapłon" i tryb do jazdy, można je normalnie holować. Cały układ będzie się zachowywał tak, jak w trybie rekuperacji, więc jeszcze się naładuje w czasie holowania. Włączenie na N w czasie jazdy też nie jest szkodliwe – wszystko obraca się wtedy swobodnie.

Jednak nie każde auto fizycznie da się ciągnąć, np. po całkowitym rozładowaniu baterii. Układ może się wtedy blokować, powodując bardzo duże opory. Jeśli auto jest głęboko rozładowane, mamy komunikat, że nie da się jechać, to po prostu nie ruszy, bo nie otworzą się styczniki, czyli tak jakby nie otworzy się układ elektryczny.

Jak można popsuć elektryka, doprowadzić — przez jakiś błąd — do usterki?

Bardzo trudno – właściwie to nic nie da się zrobić źle. Te auta są tak zaprojektowane, że mają bardzo dużo zabezpieczeń, są bardziej zautomatyzowane. Trudniej zepsuć elektryka niż samochód spalinowy.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)