Miał być wielki przełom, wyszło jak zwykle. Tesla Battery Day rozczarowała inwestorów

Miał być wielki przełom, wyszło jak zwykle. Tesla Battery Day rozczarowała inwestorów

Elon Musk nie spełnił oczekiwań inwestorów i akcjonariuszy
Elon Musk nie spełnił oczekiwań inwestorów i akcjonariuszy
Źródło zdjęć: © fot. Saul MARTINEZ/Getty AFP/East News
Filip Buliński
23.09.2020 08:23, aktualizacja: 13.03.2023 12:56

Tesla Battery Day miało być wielkim wydarzeniem, podczas którego oczekiwano konkretnych rozwiązań, obniżających nie tylko końcową cenę aut elektrycznych, ale także wydłużających żywotność akumulatorów. Choć nie brakowało wspaniałomyślnych zapowiedzi Elona Muska, wiele z nich można było usłyszeć już kilka lat temu. A inwestorom raczej nie o to chodziło.

Przed Tesla Battery Day inwestorzy i akcjonariusze oczekiwali przedstawienia baterii zdolnych wytrzymać milion mil i ponad 10 lat, a także konkretnych propozycji obniżenia ceny 1 kWh akumulatora, co przełożyłoby się na tańsze samochody. Niestety skończyło się na wspaniałomyślnych zapowiedziach i obietnicach, które jednak najwcześniej wejdą w życie za 2-3 lata.

Po części można się było tego spodziewać, ponieważ dzień przed wydarzeniem Elon Musk za pośrednictwem Twittera zapowiedział, że to, co zostanie ogłoszone, co prawda wpłynie na produkcję modeli Semi, Roadster czy Cybertruck, jednak nie wcześniej niż w 2022 roku. Jakimi rewelacjami podzielił się sam Musk?

Własne baterie, wyeliminowanie kobaltu i tani samochód elektryczny

Na chwilę obecną Tesla zaopatruje się w akumulatory u Panasonica, jednak niedługo ma się to zmienić. Nowe ogniwa domowej produkcji, ochrzczone liczbą 4860, mają charakteryzować się znacznie lepszymi parametrami. Mowa o 6-krotnym wzroście mocy, 16-procentowym wzroście zasięgu i oczywiście – obniżeniu kosztów produkcji.

To ostatnie ma się przełożyć na kolejną obietnicę – przystępny cenowo samochód elektryczny, który będzie kosztował 25 tys. USD i oferował autonomiczny tryb jazdy. Na chwilę obecną podstawowy Model 3 wyceniony jest w USA na 37 tys. USD. To nie pierwszy raz, kiedy słyszymy podobną obietnicę — Musk składał ją już w 2018 roku, zapowiadając, że wspomniany samochód pojawi się w ciągu 3 lat. Cóż, na efekt poczekamy przynajmniej kolejne 3 lata.

W obniżeniu końcowych kosztów i uproszczeniu łańcucha dostaw ma pomóc także wybudowanie własnej fabryki katod. Ważną zmianą ma być także wyeliminowanie kobaltu ze składu baterii. Dziś wydobycie tego pierwiastka jest nie tylko kosztowne i wpływa na cenę, ale często wiąże się także z łamaniem praw człowieka. Jednak kiedy to nastąpi, tego Musk nie powiedział.

Nowości dla Tesli Model S

Nowością, która najszybciej ujrzy światło dzienne, będzie Model S w wersji Plaid. Dzięki nowemu układowi napędowemu samochód będzie mógł rozpędzić się do 320 km/h, setkę osiągnie w zaledwie 2,1 sekundy, a zasięg ma wynosić nawet 840 km. Dziś topowy model Long Range zapewnia 610 km na jednym ładowaniu.

Samochód wyjedzie na drogi najwcześniej pod koniec 2021 roku, ale w polskim cenniku już pojawiła się jego cena – kosztuje 610 tys. zł, czyli o 174,5 tys. zł więcej od topowej dziś wersji Performance. Plaid jest swego rodzaju odpowiedzią na niedawno zaprezentowanego Lucida Air.

Trochę korporacyjnego gadania i kino samochodowe pełne klaksonów

Oprócz tego Musk przedstawił także wspaniałomyślne plany liczbowe. W przyszłości ma bowiem zamiar produkować aż 20 mln samochodów rocznie. Dla porównania - w zeszłym roku amerykański producent wypuścił na ulice niespełna 368 tys. aut, więc do celu jest jeszcze daleko. Bardziej prawdopodobne jest osiągnięcie tegorocznego założenia 500 tys. aut.

Całe wydarzenie odbyło się w ciekawy, choć z perspektywy dzisiejszych obostrzeń oczywisty sposób. Przed sceną rozstawioną na parkingu fabryki we Fremont rozpościerały się stojące w równych odstępach modele Tesli, tworząc tym samym swego rodzaju kino samochodowe. Oklaski i wiwaty z okazji pokazywania dobrych wyników sprzedażowych Tesli zastąpiły dźwięki klaksonów.

O tym, że inwestorzy i akcjonariusze oczekiwali czegoś więcej, świadczy m.in. fakt, że po całym wydarzeniu akcje Tesli spadły o 5,6 proc. Wydarzenie z pewnością pokazało ciekawe plany, choć niestety wiele z nich można było usłyszeć z ust Elona Muska już kilka lat temu, a brak konkretnych rozwiązań w niektórych aspektach tylko pogorszył sytuację. Na prawdziwy przełom, musimy więc jeszcze trochę poczekać.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)