Polacy czekają na dopłaty do elektryków. Dealerzy już zwietrzyli okazję
Połowa badanych Polaków popiera pomysł dopłat do samochodów elektrycznych. Program, który zostanie uruchomiony najpóźniej 1 stycznia, spotkał się z chłodnym przyjęciem ekspertów. Nie zraziło to dealerów, którzy już teraz wyczuli okazję i tną ceny.
14.08.2019 | aktual.: 13.03.2023 14:01
31 proc. – raczej tak, 19 proc. – zdecydowanie tak – oto wyniki badań przeprowadzonych przez Autokult na panelu Ariadna, które miały ocenić poparcie czytelników Wirtualnej Polski dla pomysłu dopłat do samochodów elektrycznych. 24 proc. badanych nie określiło swojego stanowiska jednoznacznie. Przeciw dopłatom do elektryków było 26 proc.
Program dopłat oceniono pozytywnie niezależnie od opcji politycznej. Nic więc dziwnego, że takie wsparcie dla klientów indywidualnych zostanie uruchomione najpóźniej 1 stycznia 2020 roku. Wysoka cena zakupu elektryków jest problemem dla połowy osób, które wzięły udział w naszej ankiecie podczas Poznań Motor Show. Maksymalna kwota dopłaty to 37,5 tys. zł.
Jeśli mówimy o tradycyjnym samochodzie, to dużo. Jeśli o elektryku – mało. Szczególnie, że wszystkie auta droższe niż 125 tys. zł nie są objęte dopłatami. To sprawia, że "łapią się" się zaledwie 3 modele – mający rynkowy debiut w 2020 roku Opel Corsa-e w bazowej wersji, elektryczny Smart i schodzący niedługo z rynku Volkswagen e-up!. Ale dealerzy już zwęszyli okazję.
Dotychczas porównywano bowiem "sztywne" cenniki dostarczone przez importera. Dealerzy są jednak w stanie obniżyć swoją marżę, co już doskonale widać na serwisach ogłoszeniowych. Elektryczny Opel Corsa w przedsprzedaży nie kosztuje prawie 125 tys., lecz 118 990 zł. Renault Zoe, choć katalogowo kosztuje 144 400 zł, dealerzy z południa są gotowi sprzedać za ok. 115 850 zł.
– Cena katalogowo to jedno, cena u dealera drugie – mówi mi pan Przemysław, który zajmuje się sprzedażą aut. – Ludzie często pytają o dopłaty. Mam już jednego klienta, który czeka na ich uruchomienie, żeby w końcu kupić swój samochód elektryczny – dodaje.
To już pierwsze sygnały zbliżającego się rozwoju elektromobilności. Na premierę salonową czeka elektryczne Mini, którego cena będzie wynosić 139 200 zł. To zostawia pole manewru dla dealerów. Volkswagen zaprezentuje model ID.3, który ma kosztować mniej niż 30 tys. euro (ok. 130 tys. zł), więc istnieje spore prawdopodobieństwo, że i tutaj będzie można uzyskać dopłaty. No i oczywiście nie można zapomnieć o uroczej Hondzie e. Nie warto więc skreślać dopłat od razu.
Dopłaty do samochodów elektrycznych obejmą nowe pojazdy kosztujące do 125 tys. zł, kupionych za gotówkę wyłącznie przez osoby fizyczne (tj. "zwykłego Kowalskiego"). Pieniądze zostaną zwrócone na konto kierowcy po przedstawieniu dowodu zakupu. Pojazd nie może zostać sprzedany przez rok od zakupu.