Pierwsze M na prąd. BMW i4 M50 ma 544 KM, ale tylko przez 10 sekund
BMW i4 M50 to pierwszy w pełni elektryczny model sportowej dywizji M, a przy okazji topowe wydanie zaprezentowanego niedawno sedana zasilanego prądem. Alternatywny napęd zapewnia naprawdę dobre osiągi pod warunkiem, że nie zależy wam na prędkości maksymalnej.
02.06.2021 | aktual.: 10.03.2023 15:45
BMW i4 M50 debiutuje jako elektryczny odpowiednik spalinowego M3. Jak protoplasta również jest sedanem klasy średniej, w którym główną rolę odgrywa sportowy charakter i ponadprzeciętne osiągi. Wystarczy rzut oka na fotografie, by przekonać się, że nie mamy do czynienia ze zwykłym elektrykiem.
Na kontrowersyjny grill lepiej spuścić zasłonę milczenia, lecz cała reszta prezentuje się naprawdę nieźle. To po prostu atrakcyjnie wystylizowane, trójbryłowe nadwozie ubrane w detale godne mogącego pochwalić się mocą ponad 500 KM samochodu: dodatkowe spojlery, dyfuzor i duże felgi o średnicy nawet 20 cali. Ważniejsze jest jednak to, co znajdziemy pod nadwoziem.
Mowa o dwóch elektrycznych silnikach, po jednym na każdą z osi, które są w stanie wygenerować szczytową moc 544 KM. Niestety tylko przez 10 sekund, przy korzystaniu z funkcji Sport Boost. Standardowo kierowca ma do dyspozycji nieco mniej, bo 475 KM. To jednak wciąż więcej niż wystarczająca wartość. Podobnie jak maksymalny moment obrotowy sięgający 730 Nm.
Takie parametry zapewniają naprawdę niezłe osiągi - pierwsza setka pojawia się na liczniku już po 3,9 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 225 km/h. Dla niektórych może być to zbyt mało. Na pocieszenie dostaniemy jednak przyzwoity zasięg sięgający nawet 395 km na pełnym ładowaniu. Co więcej, system BMW obsługuje moc do 200 kW, co oznacza, że zapełnienie akumulatora w 80 proc. zajmie około 30 minut.
Jeśli chodzi o wnętrze, stanowi ono mieszankę rozwiązań znanych ze spalinowych wydań oraz i4. Oznacza to, że dostaniemy minimalistyczny kokpit z dużym ekranem multimediów, małą, trójramienną kierownicę oraz fotele żywcem wyjęte z M3. Fani BMW ceniący sportowe nuty powinni więc poczuć się tu jak w domu. Ile trzeba będzie za to wszystko zapłacić? Zapewne dowiemy się niebawem.