Kierowcy nie chcą elektryków bez dobrej sieci ładowania. ACEA pokazała to na liczbach

Dostępne tylko dwa miejsca i obydwa zajęte? W krajach ze słabą infrastrukturą nie jest to zaskoczeniem
Dostępne tylko dwa miejsca i obydwa zajęte? W krajach ze słabą infrastrukturą nie jest to zaskoczeniem
Źródło zdjęć: © WP | Tomasz Budzik
Tomasz Budzik

11.05.2024 10:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przekonanie, że kierowcy rzucą się na samochody o napędzie elektrycznym mimo braku odpowiednio gęstej sieci ładowania, jest naiwną mrzonką. Wyraźnie pokazuje to analiza, która porównuje udział w rynku takich aut z liczbą punktów, w których można je naładować. W analizie brakuje jeszcze jednego.

ACEA, czyli organizacja zrzeszająca producentów samochodów działających w Europie, postanowiła porównać popularność aut elektrycznych w poszczególnych krajach z liczbą ogólnodostępnych punktów ładowania. Tych ostatnich najwięcej jest w trzech krajach Unii Europejskiej: Holandii (144,5 tys.), Niemczech (120,6 tys.) i Francji (119,3 tys.). Uwagę należy również zwrócić na małą Belgię, która dysponuje aż 44,4 tys. punktów ładowania. Dla porównania – w Polsce mamy ich 6,1 tys.

Liczba publicznych punktów ładowaniaLiczba publicznych punktów ładowania
Udział aut elektrycznych w rynkuUdział aut elektrycznych w rynku;
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | ACEA

A co z popularnością samochodów elektrycznych? Nie ma tu miejsca na zaskoczenie. No, może z wyjątkiem krajów skandynawskich. Największy udział elektryków w rynku występuje w Szwecji, gdzie stanowią one 38,7 proc. sprzedawanych w salonach aut. Niżej plasują się: Dania (36,3 proc.), Finlandia (33,8 proc.) oraz Holandia (30,8 proc.), będąca jednocześnie prymusem pod względem liczby punktów ładowania.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W Niemczech udział ten wyniósł 18,4 proc., we Francji 16,8 proc., a w Belgii 19,6 proc. W Austrii, dysponującej 18,6 tys. punktów ładowania, co piąte nowe auto jest elektryczne. W Polsce ich popularność sięgnęła 3,6 proc. I trudno się dziwić. Poza Warszawą i kilkoma największymi miastami polska sieć publicznych stacji ładowania aut jest uboga. Brakuje zarówno licznych, wolniejszych ładowarek w miejscach, gdzie auta pozostawiane są na dłużej (kina, parkingi przy szlakach turystycznych, punkty przy miejscach pracy), jak i szybkich ładowarek przy najważniejszych trasach.

Jest jeszcze jeden aspekt popularności aut o napędzie elektrycznym – pieniądze. Na mapie ACEA łatwo zauważyć, że przeważnie takie samochody częściej wybierane są w krajach znacznie zamożniejszych niż Polska.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)