Niemcy nie chcą zakazu sprzedaży aut spalinowych. Mają alternatywę
Zdaniem wielu producentów aut nie istnieje alternatywa dla samochodów elektrycznych i tylko takie będą sprzedawane po roku 2035 w Europie. Wszystko po to, by zmniejszyć emisję CO2. Niemcy są jednak innego zdania i mają alternatywę.
24.02.2022 | aktual.: 10.03.2023 14:14
Niemiecki minister transportu Volker Wissing mówi "nie" Komisji Europejskiej, która planuje wprowadzenie zakazu sprzedaży aut spalinowych od roku 2035. Alternatywą mają być samochody elektryczne lub wodorowe, czyli też elektryczne. Generalnie chodzi o zlikwidowanie emisji do zera w lekkim transporcie. Takie zakazy miałyby obowiązywać na terenie całej Unii Europejskiej.
Niemiecki polityk ma dla UE następującą propozycję: "Chcemy, by silniki spalinowe nadal były sprzedawane po 2035 roku pod warunkiem, że auta będą napędzane paliwami syntetycznymi".
Teoretycznie już teraz moglibyśmy wlewać do baków paliwa syntetyczne, gdyby były dostępne w sprzedaży. Do procesu ich produkcji wykorzystuje się m.in. dwutlenek węgla, a nie zawierają np. węglowodorów, związków azotu i siarki. Są więc teoretycznie neutralne pod względem CO2. Niemcy mocno zaangażowali się w pracę nad nimi, bo mają w tym interes.
Konkretnie chodzi o Grupę Volkswagena, szczególnie takie firmy jak Audi i Porsche. Nie dalej jak dzień wcześniej Audi ogłosiło, że ich silnik V6 TDI jest gotowy do tankowania paliw HVO (paliwa odnawialne), co może zmniejszyć emisję CO2 o około 70-95 proc.
Ogólnie niemieckie firmy motoryzacyjne nie są szczególnie zainteresowane deklaracjami o zakończeniu produkcji aut spalinowych. Mowa tu o takich markach, jak m.in. Ford, Volvo, Hyundai, Kia czy Jaguar. Jednym z pierwszych przeciwnych wprowadzaniu na siłę aut elektrycznych na miejsce spalinowych był Mercedes. Jego przedstawiciele twierdzą, że są gotowi na elektromobilność, ale będą produkować samochody spalinowe tak długo, jak będzie wymagał tego rynek. Podobnego zdania jest Herbert Diess, szef Volkswagena.