Spalinowe modele zostaną z nami dłużej. Pewnym markom głupio zrobić krok w tył

Spalinowe modele zostaną z nami dłużej. Pewnym markom głupio zrobić krok w tył

Elektryk a mieszkanie w bloku? To skomplikowane, lecz możliwe
Elektryk a mieszkanie w bloku? To skomplikowane, lecz możliwe
Źródło zdjęć: © WP Autokult | Mateusz Lubczański
Mateusz Lubczański
09.03.2024 13:55

Gdy oferta elektryków rośnie jak na drożdżach, pojawiają się głosy o pracach nad nową generacją silników spalinowych. Słuszność decyzji o przejściu na napędy elektryczne zweryfikuje rynek, lecz niektórzy zabrnęli tak daleko, że z elektromobilności ciężko się wycofać.

Początek 2022 roku. Luca de Meo, dyrektor zarządzający Renault, informuje, że cała grupa będzie oferowała tylko napędy elektryczne i to już od 2030 roku. To czas, kiedy Unia Europejska dopiero brała pod uwagę zakaz sprzedaży pojazdów emitujących dwutlenek węgla. De Meo zostawił sobie jednak furtkę bezpieczeństwa: silniki spalinowe dalej miały być dostępne w daciach jeśli brak infrastruktury lub ceny prądu staną na drodze.

Początek 2024 roku. W wywiadzie z Automotive News Europe Fabrice Cambolive, dyrektor odpowiedzialny za markę Renault stwierdza, że firma będzie miała dwa modele w jednym segmencie. Obok pojazdu elektrycznego ma znaleźć się model spalinowy, oczywiście z układem hybrydowym na pokładzie. Widać to już dziś: obok miejskiego Clio w salonach ma znaleźć się elektryczna "piątka". Taka strategia ma działać przez 10 lat i pozwolić na szybką reakcję w przypadku zmieniających się trendów.

Kubeł zimnej wody czekał też na Mercedesa. Ola Kallenius, dyrektor zarządzający marką, poinformował, że Europa nie będzie tak szybko gotowa na całkowicie elektryczną ofertę. Prognozy zapowiadające, że Mercedes oprze połowę swojej sprzedaży na elektrykach do 2025 roku nie sprawdzą się, a termin przesunięto na drugą połowę tej dekady.

Wyrównanie kosztów auta z silnikiem spalinowym a pełnym elektrykiem jest jeszcze "lata przed nami", stwierdził Kallenius. Dlatego też inżynierowie Mercedesa pracują nad nową generacją silników, które mają znajdować się w ofercie nawet po 2030 roku. Wcześniej nie było to brane pod uwagę.

Ani kroku w tył

Takich możliwości nie ma Jaguar. Marka zdecydowała o przejściu na napęd elektryczny do 2025 roku (a to już kwestia miesięcy). W czerwcu linie montażowe limuzyn XE, XF i sportowego F-Type’a zostaną zatrzymane, a spalinowe SUV-y będą musiały ustąpić w pełni elektrycznym modelom. Jakim? Cóż, Jaguar nie przedstawił jeszcze takich informacji, wiadomo za to, że produkowany w Austrii elektryczny I-Pace skończy swój rynkowy żywot. Całkowita rewolucja może być olbrzymim sukcesem albo końcem tej brytyjskiej marki.

Papierkiem lakmusowym może być sytuacja Polestara, całkowicie elektrycznej marki wydzielonej z oferty Volvo. Marka dostarczyła do klientów w 2023 roku 54 600 egzemplarzy pojazdów, nie "dowożąc" obranego celu 60 tys. sztuk. Zresztą pierwotnie ta poprzeczka była zawieszona jeszcze wyżej, na 80 tys. aut. Rynek był jednak bezlitosny.

– Koniec 2023 roku był szczególnie trudny z powodu konkurencji, która postawiła na obniżki cen w takiej skali, na którą nie mogliśmy sobie pozwolić – powiedział dyrektor zarządzający marką Polestar Thomas Ingenlaht w rozmowie z agencją Reuters.

Ingenlaht zauważył też, że istnieje "olbrzymie niebiezpieczeństwo" w ignorowaniu elektrycznych napędów, elektroniki i oprogramowania. "Jeśli nie jesteś częścią tego i myślisz, że możesz poczekać, aż klienci będą gotowi, to niesamowita pułapka".

Cena czyni cuda

Zanim jednak doczekamy się taniego europejskiego elektryka (którym może być np. nadchodzące Renault 5), producenci muszą zarabiać. Uważna obserwacja wskazuje, że modele spalinowe będą musiały walczyć na rynku nieco dłużej niż planowano.

Czy Volvo za wcześnie zdecydowało się na bezemisyjne napędy? Data graniczna to 2030 roku. Choć elektryczne EX30 właśnie wjeżdża na rynek, producent planuje "uatrakcyjnienie obecnej oferty modelowej". Mówiąc prościej: mające osiem lat XC60 stanowi połowę sprzedaży szwedzkiej marki w Polsce i musi "pociągnąć" jeszcze 6 lat. Duży lifting rynkowego emeryta opłaca się bardziej niż opracowanie nowego modelu.

Ale i Audi ma problemy. W związku z dyskusyjną działalnością komórki Cariad (odpowiedzialnej za oprogramowanie) oraz poślizgami z elektryczną płytą podłogową, Niemcy zdecydowali o kolejnym, trzecim już liftingu flagowej limuzyny A8. Biorąc pod uwagę ostatnie osiągnięcia BMW, załoga z Ingolstadt będzie musiała nieźle pogłówkować nad powrotem na szczyt. Co ciekawe trzeci lifting czeka też zaprezentowane w 2015 roku Q7.

Na tym nieoczekiwanym zwrocie akcji zyskują producenci prostych, małych aut. Fiat musi zwiększać moce produkcyjne w Pomigliano, a zainteresowanie Pandą sprawiło, że otrzyma ona nową wersję i gwarancje produkcji do 2027 roku. Razem z modelem 500 podbiła styczniową sprzedaż do 23 tys. sztuk.

Klienci już zdecydowali portfelami. Numerem jeden w styczniowych rejestracjach jest Dacia Sandero, znacząco wyprzedzając Volkswagena Golfa i Toyotę Yaris Cross. Pierwsza dziesiątka rejestracji w Europie to takie miejskie modele jak Peugeot 208, Citroën C3 czy Renault Clio, obok klasyki w postaci Škody Octavii czy Volkswagena T-Roca. Najlepiej sprzedający się elektryk Europy, Tesla Model Y, zajmuje 20 miejsce.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (283)