Tesla sprawdza pracowników na L4. Menedżerowie nachodzą ich w domu
Niemiecki oddział Tesli próbuje poradzić sobie z absencją pracowników, która jest nawet trzykrotnie wyższa od średniej dla branży.
27.09.2024 09:55
Jak informuje niemiecki dziennik "Handelsblatt", fabryka Tesli w Berlinie zmaga się z nietypowym problemem. Chodzi o częste nieobecności pracowników przebywających na zwolnieniach lekarskich.
Skala zjawiska jest na tyle duża, że menedżerowie zaczęli osobiście sprawdzać, czy ich podwładni faktycznie są chorzy. Odsetek zwolnień lekarskich wystawionych w Niemczech w 2023 roku wyniósł 6,1 proc. W samej branży motoryzacyjnej było to 5,1 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem w niemieckiej fabryce Tesli wynik sięga aż kilkunastu procent. Rekordowy był sierpień 2024 roku, kiedy to 17 proc. pracowników przebywało na zwolnieniach lekarskich.
Amerykański gigant postanowił działać, wyraźnie grożąc redukcjami zatrudnienia. "Nie będziemy tolerować sytuacji, w której jedni stają na głowie, gdy innym po prostu nie chce się przyjść do pracy. W tej fabryce po prostu nie ma miejsca dla ludzi, którzy rano nie wstają z łóżka" - powiedział kierownik zakładu André Thierig na spotkaniu dyscyplinującym.
Szybko jednak okazało się, że groźby niewiele dały. Zamiast kija wybrano więc marchewkę, oferując 1000 euro premii za minimum 95-procentową obecność w pracy. Niestety i to niewiele dało, więc Thierig wraz z kierownikiem kadr Erikiem Demmlerem wzięli sprawy w swoje ręce, odwiedzając "chorych" pracowników w domu.
Wizyty domowe, nawet niezapowiedziane, nie są nielegalne w Niemczech - stwierdza prawnik Till Heimann w rozmowie z "Handelsblatt. Nie oznacza to jednak, że są społecznie akceptowalne.
Dirk Schulze ze związków zawodowych "IG Metall" opisał całą akcję jako absurdalną. Stwierdził, że główną przyczyną absencji w fabryce Tesli jest przeciążenie pracą. Co więcej, duża liczba nieobecności przekłada się na jeszcze większą presję, a to z kolei prowadzi do kolejnych zwolnień chorobowych.
"Jeśli zarząd fabryki naprawdę chce zmniejszyć liczbę dni chorobowych, powinien przerwać to błędne koło" – mówi Schulze w rozmowie z "Handelsblatt".