Toyota obiecuje znacznie tańsze samochody na ogniwa paliwowe. W ciągu 10 lat

Jeśli sądzicie, że kilkadziesiąt najbliższych lat w motoryzacji należy do samochodów elektrycznych, czerpiących energię z akumulatorów, możecie być w błędzie. Japoński gigant obiecuje, że w ciągu 10 lat dwukrotnie obniży cenę samochodu napędzanego za sprawą ogniw paliwowych. To byłaby rewolucja.

Ogniwa paliwowe zamieniają wodór na energię elektryczną, a ta napędza silnik elektryczny
Ogniwa paliwowe zamieniają wodór na energię elektryczną, a ta napędza silnik elektryczny
Źródło zdjęć: © mat. pras.
Tomasz Budzik

23.05.2019 | aktual.: 13.03.2023 14:08

Drastyczne obniżki

W świecie rosnących wymagań co do emisji zanieczyszczeń dni aut spalinowych wydają się być policzone. Do tej pory wydawało się, że przez najbliższe 20, a może i 30 lat dominacja będzie należeć do pojazdów elektrycznych z akumulatorami, których gamy namiętnie rozwija dziś prawie każdy producent. Reguły gry zmienić może jednak Toyota.

Jak informuje "Automotive News Europe", według Matta Harrisona, szefa marketingu koncernu na Stary Kontynent, w ciągu 10 lat pojawi się trzecia generacja ogniw paliwowych Toyoty. Co jednak najważniejsze, cena samochodu wyposażonego w taki mechanizm ma być porównywalna z dzisiejszym kosztem zakupu auta hybrydowego. Zerknijmy więc w cennik, by przekonać się, co to w praktyce oznacza.

Przełomowa na gruncie technologii ogniw paliwowych Toyota Mirai nie jest sprzedawana w Polsce. I nic dziwnego. Jej "szczęśliwy" posiadacz nie miałby gdzie uzupełnić zapasu wodoru, gdyż w Polsce nie ma oferujących go stacji. Inaczej jest jednak w Niemczech. Tam Mirai kosztuje przynajmniej 78,6 tys. euro, czyli 339 tys. zł. Zbliżona pod względem długości Toyota Camry nie jest z kolei obecna na niemieckim rynku, ale w Polsce w wersji hybrydowej kosztuje nie mniej niż 141,9 tys. zł. Oznacza to, że w ciągu dekady samochody na ogniwa paliwowe według Toyoty mają stanieć o ponad połowę.

Zatankowanie wodoru do pełna zajmuje mniej więcej 3 minuty
Zatankowanie wodoru do pełna zajmuje mniej więcej 3 minuty© mat. pras.

Nowa technologia

To usuwałoby jedną z przeszkód stojących na drodze do popularyzacji technologii ogniw paliwowych. Drugą jest brak stacji tankowania wodoru. Te nie powstaną jednak, nim na rynek trafią potrzebujące go samochody, które będą stanowić ofertę interesującą z punktu widzenia nabywcy (a zatem odpowiednio tanią).

Jak przyznał Matt Harrison, Toyota niebawem zaprezentuje drugą generację Miraia. Według ekspertów do zastosowanego tam ogniwa paliwowego potrzeba będzie o dwie trzecie mniej cennej platyny, niż w przypadku auta obecnej generacji. To z pewnością wyraźnie obniży cenę auta. Jak daleko można posunąć taką oszczędność? Według deklaracji firmy Bosch, która również rozwija ogniwa paliwowe, z czasem trzeba będzie tylko tyle platyny, ile dziś pochłania wyprodukowanie katalizatora dla silników Diesla.

Tymczasem samochody elektryczne, przynajmniej póki co, są problematyczne zarówno dla ich użytkowników, jak i producentów. Ci drudzy, planując wzrost produkcji aut czy premierę nowych modeli, muszą najpierw zadbać o to, by mieć do nich baterie. O te zaś coraz trudniej, ze względu na ograniczoną dostępność potrzebnych do ich produkcji pierwiastków, jak kobalt. Samochód na ogniwa paliwowe wymaga znacznie mniejszych baterii, bo nie tylko one decydują o zasięgu auta.

Kłopotliwość samochodów elektrycznych dla właścicieli jest oczywista – długi czas ładowania akumulatorów. Przekonał się o tym nasz redakcyjny kolega Michał Zieliński, który na pokładzie "elektryków" odbył podróż z Warszawy do Lyonu. Jeśli w przyszłości ceny samochodu elektrycznego zasilanego akumulatorami oraz pojazdu z ogniwami paliwowymi będą porównywalne, wygrać może ten drugi. Zatankowanie wodoru zajmuje bowiem mniej więcej tyle czasu, co uzupełnienie baku na tradycyjnej stacji paliw. Jeśli zapowiedzi Japończyków naprawdę się urzeczywistnią, w ciągu dekady mogą oni zmienić motoryzacyjny krajobraz znacznej części świata.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (40)