Ford Mustang Mach-E GT doczekał się wersji Performance. Jest prawie jak Shelby GT500
Elektryczny Mustang Mach-E doczekał się kolejnego wydania. To najostrzejsza edycja GT Performance zapewniająca świetne osiągi. Niestety nie ma róży bez kolców - imponujące przyspieszenie odbija się negatywnie na zasięgu.
Mustang Mach-E to dla wielu fanów motoryzacji jeżdżąca profanacja. Wszystko dlatego, że Ford wykorzystał jedną z najbardziej kultowych nazw w historii motoryzacji do określenia crossovera, w dodatku zasilanego prądem. Jeśli jednak odstawimy emocje na bok, zauważymy, że elektryczny Mustang to naprawdę niezły samochód.
Wygląda nieźle, a jeździć ma jeszcze lepiej. Szczególnie teraz, gdy w ofercie pojawiła się wersja GT Performance generująca 486 KM mocy i aż 860 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Takie parametry pozwalają osiągać setkę w 3,6 sekundy - prawie tak szybko jak spalinowy, typowo sportowy Mustang Shelby GT500, który w dodatku jest fastbackiem, a nie sporym crossoverem.
Łyżką dziegciu, którą będą musieli przełknąć klienci, jest jednak niższy zasięg. Przy lepszych osiągach, akumulator o pojemności 88 kWh pozwoli maksymalnie pokonać 378 km. Dla porównania, w odmianie GT są to 402 km. Na pocieszenie, w wydaniu Performance dostaniemy jednak kilka ciekawych dodatków.
Wśród nich m.in. 20-calowe felgi, czerwone zaciski hamulców Brembo, sportowe opony Pirelli i czarne, kontrastowe wstawki zdobiące nadwozie. Mowa o błyszczących wlotach powietrza, atrapie chłodnicy i dachu. Zdaje się, że nawet reflektory zostały nieco przyciemnione. Kabinę natomiast wykończono szarą tapicerką z metalicznymi przeszyciami.
Ford rozpocznie przyjmowanie zamówień na ten wariant wiosną 2021 roku. Ceny na razie pozostają nieznane, lecz nie zdziwcie się, jeśli chętnych będzie sporo.