Najmocniejszy model Audi RS jest elektrykiem. Oto co już wiemy o e‑tronie GT
Audi RS e-tron GT to jedna z najbardziej oczekiwanych premier niemieckiej marki. Producent uważnie dawkuje informacje, podgrzewając atmosferę przed debiutem. Właśnie poznaliśmy wygląd częściowo zakamuflowanych egzemplarzy i nowe szczegóły techniczne.
05.11.2020 | aktual.: 17.05.2024 12:07
Elektryczne porsche Taycan zostało świetnie przyjęte przez klientów i prasę motoryzacyjną. Nic więc dziwnego, że Audi zdecydowało się powielić podobny przepis w swojej gamie. Tak powstał RS e-tron GT, który właśnie przechodzi przez ostatnie, przedpremierowe szlify. Już dziś jednak wiemy o nim całkiem sporo. Na przykład to, że będzie najmocniejszym modelem Audi RS w historii.
Wszystko za sprawą napędu przeszczepionego z Taycana. 3 elektryczne jednostki (1 nad przednią osią i 2 nad tylną) generują łącznie 598 KM mocy i 830 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Warto wspomnieć, że podczas korzystania z Launch Control moc wzrasta do imponujących 646 KM. Takie parametry gwarantują świetne osiągi, nawet mimo sporej masy.
Ważący około 2,3 tony RS e-tron GT jest w stanie rozpędzić się do pierwszej setki w zaledwie 3,5 sekundy i jechać z prędkością maksymalną 250 km/h, zapewniając przyzwoity zasięg. Choć oficjalne wyniki nie są jeszcze znane, Audi mówi o 400 km na jednym ładowaniu. To zasługa pojemnych akumulatorów o pojemności 93,4 kWh.
Co warte odnotowania, e-tron GT mimo sportowych osiągów ma być wygodnym i komfortowym Gran Turismo o bardziej przyjaznym charakterze niż Taycan. Dzięki zastosowaniu aktywnego zawieszenia z wielokomorowymi miechami w zależności od potrzeb może pracować miękko i komfortowo w codziennych trybach i znacząco usztywniać się na torze.
Nie bez znaczenia jest tu też środek ciężkości, który w e-tronie GT położony jest jeszcze niżej niż w typowo sportowym coupe R8, co w połączeniu z napędem Quattro będzie owocować znakomitą przyczepnością i łatwą kontrolą pojazdu w każdych warunkach.
Wiele wskazuje, że Taycan zyska mocnego, choć niebezpośredniego rywala, wyhodowanego na jego własnej piersi. O tym, jak obie propozycje wypadają w bezpośrednim porównaniu, powinniśmy przekonać się nie później niż na początku przyszłego roku.