Budowa fabryki Tesli w Niemczech w potrzasku. Nie pierwszy raz na drodze stanęli ekolodzy

Po powstających w ekspresowym tempie fabrykach w USA i Chinach Elon Musk chciał postawić "kropkę nad i" i zbudować swoje największe Gigafactory. Plac budowy pod Berlinem napotyka jednak coraz większy opór lokalnej społeczności i obrońców środowiska. Przykład ten pokazuje szerszy problem związany z produkcją aut elektrycznych.

Gigafactory Berlin w trakcie budowy (fot. Sean Gallup/Getty Images)
Gigafactory Berlin w trakcie budowy (fot. Sean Gallup/Getty Images)
Mateusz Żuchowski

26.11.2020 | aktual.: 13.03.2023 10:25

Tesla idzie jak burza. Po latach zmagania z procesami produkcji, jakością wykonania i dostępnością aut, większość pożarów - dosłownie i w przenośni - udało się ugasić. Obecnie wyniki sprzedaży (i finansowe) tego pionierskiego amerykańskiego producenta przez cały czas rosną. Elon Musk nie chce jednak zwalniać tempa. W przyszłym roku mają zostać otwarte dwie kolejne fabryki aut Tesli: Giga Texas (gdzie będą produkowane nowe ciężarówki marki) i Gigafactory numer 4.

Szczególnie ukończenie tej ostatniej będzie przełomowym punktem w historii Tesli. Elon Musk chce w przeciągu zaledwie 1,5 roku, kosztem około 4 mld euro, zbudować do tej pory największą fabrykę marki (i jedną z największych w całym przemyśle motoryzacyjnym). W zajmujących przeszło 150 hektarów zakładach ponad 8 tys. pracowników ma budować samochody już od czerwca 2021. Docelowo - będzie to nawet pół miliona aut rocznie. Dla porównania: nie dalej jak kilka miesięcy temu Tesla zbudowała milionowy samochód w swojej liczącej 17 lat historii.

Po ogłoszeniu ambitnego planu w roku 2016 po gigantyczną inwestycję amerykańskiego koncernu ręce wyciągnęli ministrowie z 10 krajów UE, w tym z Polski. Ostatecznie wybór padł na okręg logistyczno-przemysłowy pod Berlinem. Nie bez znaczenia była dogodna lokalizacja pośrodku Wspólnoty i dobre połączenia z dostawcami surowców i podzespołów (to nadal duża szansa dla polskiej gospodarki).

Elon Musk w Niemczech nadal może liczyć na przychylność polityków. Gorsze notowania ma wśród mieszkańców (fot. Maja Hitij/Getty Images)
Elon Musk w Niemczech nadal może liczyć na przychylność polityków. Gorsze notowania ma wśród mieszkańców (fot. Maja Hitij/Getty Images)

Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że na tę decyzję miało wpływ również znane ze swoich wielkich rozmiarów ego Muska. Amerykanin stawia przecież wielką, imponującą fabrykę tuż pod nosem aspirujących do roli liderów elektromobilności koncernów Volkswagena, BMW i Mercedesa. Tesla ma dokonać czegoś, co nie udało się jeszcze nikomu: pokonać ich na ich własnym podwórku.

Ostatnio Musk przegrywa jednak kolejne bitwy o europejski rynek. Wzrost sprzedaży Tesli na naszym kontynencie w ciągu ostatnich 12 miesięcy znacznie spowolnił. Nie dalej jak kilka tygodni temu Model Y utracił tytuł lidera rynku aut elektrycznych w Europie. Na domiar złego – na rzecz produkowanego w Zwickau Volkswagena ID.3.

Co więcej, plany wyrobienia się z budową fabryki w zakładanym terminie stają się coraz mniej realne. Już teraz Musk tonuje nadzieje i uprzedza, że pełna wydajność obiektu może zostać osiągnięta dopiero 2 lata później. Zakrojona na ogromną skalę inwestycja coraz mniej podoba się Niemcom, nawet jeśli dotyczy tak lobbowanego tematu jak elektromobilność.

Ekoprzemysł to jednak nadal przemysł

Według doniesień "Der Tagesspiegel", fundamenty i zewnętrzna elewacja niemieckiej Gigafactory zostały zbudowane zgodnie z planem, ale kolejne postępy przychodzą już z większym trudem. Budowa jest podobno wstrzymywana przez braki pozwoleń, a obecne prace trwają przy założeniu uzyskania pozwoleń w niedalekiej przyszłości. W tej sprawie miały być prowadzone już 8-dniowe negocjacje pomiędzy przedstawicielami Tesli a lokalnymi władzami. Liczba protestów przeciwko budowie fabryki przekroczyła już 400.

Takie wątpliwości raczej nie są czymś, do czego Musk przyzwyczaił się po budowie zakładów w USA i Chinach. W 2018 roku chińscy robotnicy zbudowali pod Szanghajem 3. fabrykę marki w zaledwie 168 dni. Amerykańskiego przemysłowca mogą zaskakiwać nawet same argumenty przeciwników z Niemiec. Wśród nich pojawiają się takie, że wielka inwestycja, dzięki której powstanie nawet 12 tys. miejsc pracy, zaburzy spokój niewielkiej społeczności przedmieść Berlina.

Działaczom na rzecz ochrony środowiska nie podoba się również fakt, że taka duża fabryka przyczyni się do powstania tylu nowych samochodów. Jak stwierdziła w wywiadzie z Deutsche Welle Sophie Scherger ze stowarzyszenia na rzecz zrównoważonego rozwoju PowerShift, "ostatecznie to zagracanie dróg jeszcze większą liczbą samochodów, niezależnie od tego, czy są przyjazne środowisku, czy nie (…) Prawdziwą korzyść da dopiero skuteczne ograniczanie liczby samochodów na drogach, a już na pewno eliminacja z nich ciężkich aut elektrycznych, które przyczyniają się do nadmiernej eksploatacji surowców".

Budowa fabryki przyniesie również wymierne i bezpośrednie skutki. Przygotowanie terenu pod inwestycję Tesli wiązało się z wycięciem ponad 100 hektarów drzew. Nawet jeśli były to niskiej jakości plantacje sosny, a firma już zobowiązała się do zbilansowania tego poprzez rozwój zróżnicowanych lasów w innych miejscach, to i tak zasadne pozostaje pytanie o gospodarkę wodną.

Z Gigafactory Berlin już w czerwcu 2021 roku mają wyjeżdżać egzemplarze Modelu 3 (fot. Sean Gallup/Getty Images)
Z Gigafactory Berlin już w czerwcu 2021 roku mają wyjeżdżać egzemplarze Modelu 3 (fot. Sean Gallup/Getty Images)

Budowa fabryki tej wielkości znacznie zmniejszy zdolności terenu do gromadzenia wody, co prowadzi do obaw okolicznych mieszkańców o problemy z dostępnością do niej. Samo funkcjonowanie fabryki akumulatorów i lakierni wiąże się z ogromnym zużyciem wody, które również trzeba będzie zaspokoić. Z podobnych pobudek ograniczania zdolności retencyjnych gruntu przez duże budowle niedawno został wprowadzony w Polsce "podatek od deszczu".

Można powiedzieć, że wyzwania, z jakimi mierzy się teraz Tesla, wpisują się w nienową i wykraczającą poza sam przemysł motoryzacyjny kwestię różnic w mentalności i przedsiębiorczości pomiędzy zasobnymi społeczeństwami Unii Europejskiej a tymi w USA czy Chinach.

Problem jest jednak głębszy. Plany budowy fabryk akumulatorów spotykają się ze sprzeciwami lokalnych społeczności na całym świecie, od Kenii i Białorusi, przez Polskę (protesty przeciw LG Chem w Godzikowicach w zeszłym roku), aż po same Chiny, które uznaje się za kolebkę elektromobilności. Jak donosi "China Daily", w Songjiang kilkuset okolicznych mieszkańców skutecznie uniemożliwiło budowę fabryki akumulatorów litowo-jonowych.

Takie wydarzenia pokazują, jak złożona i trudna do jednoznacznej oceny jest "zielona rewolucja" w przemyśle motoryzacyjnym. Wraz z popularyzacją aut elektrycznych społeczna niechęć do metod ich produkcji będzie kolejnym dużym wyzwaniem, z którymi będzie musiała poradzić sobie branża samochodowa.

Źródło artykułu:WP Autokult
ekologiateslaelektryczny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (68)