Europa dwóch elektromobilnych prędkości. Polska jest w tej drugiej

Problemem jest mała liczba stacji ładowania przy głównych trasach. Te dopiero powstają
Problemem jest mała liczba stacji ładowania przy głównych trasach. Te dopiero powstają
Źródło zdjęć: © Michał ZIeliński
Tomasz Budzik

29.06.2021 09:56, aktual.: 10.03.2023 15:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przed kilkoma laty wizja miliona elektrycznych aut cicho sunących polskimi ulicami przewijała się przez usta wszystkich. Na razie mamy ich tylko 12,4 tys. i nie jest to przypadek. Liczba stacji ładowania należy w Polsce do jednych z najniższych w Europie, a pogoń za najlepszymi wychodzi nam raczej słabo.

70 proc. punktów ładowania samochodów, które dostępne są w Unii Europejskiej, leży w jedynie trzech krajach, informuje Europejski Związek Producentów Samochodów (ACEA). Według danych tej organizacji najlepiej pod tym względem jest w Holandii. Pracuje tam aż 29,7 proc. spośród wszystkich punktów ładowania dostępnych w Europie. Dalsze miejsca zajmują: Francja (20,4 proc.) oraz Niemcy (19,9 proc.).

Obraz
© ACEA

Na przeciwnym biegunie znajdują się takie państwa jak Cypr z 70 punktami ładowania, Malta (96), Litwa (174), Bułgaria (194) czy Grecja (275). O ile w dwóch pierwszych przypadkach niską liczbę tłumaczy rozmiar kraju, to już tego samego nie da się powiedzieć o Bułgarii czy Grecji. Na mapie ACEA Polska - zaznaczona na czerwono - również znalazła się wśród państw "drugiej prędkości". Mamy 1498 punktów ładowania. Daje to 0,8 proc. wszystkich dostępnych w Europie. Jednocześnie nasz kraj zajmuje 7,7 proc. powierzchni Starego Kontynentu.

Jak łatwo zauważyć na mapie ACEA, liczba stacji ładowania pojazdów jest większa w krajach, które charakteryzują się większą zamożnością. Ma to oczywiście swoje uzasadnienie. Nie sposób spodziewać się, że stacja ładowania pozwoli jej właścicielowi na zarabianie, jeśli aut z wtyczką jest jak na lekarstwo. Te wciąż jednak są za drogie dla wielu nabywców.

Część państw stosuje dopłaty do zakupu elektryków. Polska też będzie niebawem miała taki program. Nie warto jednak liczyć na cud. W Berlinie taksówkarz na zakup bezemisyjnego auta może dostać 15 tys. euro, czyli 67,7 tys. zł. Polscy przedsiębiorcy tyle na pewno nie dostaną.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (7)