Hemmels zamieni mercedesa pagodę na elektryka. Cena jest ogromna, ale chętnych nie brakuje
Klasyczny samochód elektrykiem? Wbrew pozorom, ten kontrowersyjny pomysł spotyka się z niemałym zainteresowaniem. Walijska firma Hemmels ruszyła z projektem konwersji Mercedesa W113 Pagoda na napęd elektryczny. Jeśli jesteście zainteresowani, lepiej poszukajcie swoich milionów z komunii.
25.03.2021 | aktual.: 13.03.2023 09:58
Coraz więcej firm zajmujących się renowacją klasyków zaczyna oferować także konwersję zabytkowych samochodów na elektryki. Brzmi to dosyć nielogicznie, w końcu wiele osób ceni takie auta nie tylko za kształty, piękno czy zapach, ale przede wszystkim za nieskażoną cyfrowym światem mechanikę, w tym spalinowy silnik.
Podobną drogą zaczęła teraz też kroczyć walijska firma Hemmels, która słynęła do tej pory z renowacji 3 legendarnych modeli Mercedesa – 190 SL, 280 SL i 300 SL z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Oczywiście nie porzucili dotychczasowej działalności, a jedynie ją rozszerzyli. Jeśli pragniecie mieć Pagodę, ale jednocześnie bezemisyjny napęd jest bliski waszemu sercu, Hemmels spełni wasze życzenie.
Cały proces nie ograniczy się jednak tylko do zamiany napędów. Specjaliści z Cardiff rozbiorą mercedesa do ostatniej śrubki i przeprowadzą gruntowną odbudowę oraz uzupełnią wyposażenie o przydatne opcje. W skład zestawu dodatków wchodzi m.in. pełna skórzana tapicerka, klimatyzacja, ukryty w klasycznym radiu system multimedialny z Bluetoothem, alarm czy centralny zamek. Oprócz tego klient będzie mógł wybrać kolor lakieru, tapicerki, a także zdecydować się na przeszycia lub przetłoczenia.
Co do napędu, jego opracowanie zajęło Walijczykom ok. 3 lat. Nie liczcie jednak na osiągi rodem z tesli – wszystko zostało tak skonfigurowane, by jazda elektryczną Pagodą możliwie najbardziej przypominała spalinowy odpowiednik. Do dyspozycji kierowcy jest więc 163-konny silnik, który zapewni sprint do setki w 9,4 sekundy oraz prędkość maksymalną ok. 200 km/h.
Pojemność akumulatorów nie została zdradzona, ale zasięg wynosi ok. 200 mil (ok. 320 km). Ładowanie szybką ładowarką do 70 proc. pojemności ma zająć niecałą godzinę, a korzystając z domowego gniazdka, naładujemy baterię w ciągu nocy.
Ile cała ta przyjemność kosztuje? Aż 215 tys. USD (ok. 845 tys. zł), chociaż pierwsze egzemplarze wyceniane były nawet na 295 tys. USD (ok. 1,16 mln zł). Musicie więc zajrzeć głęboko do portfela, żeby sobie na niego pozwolić. W cenie jest już za to samochód, który zostanie przebudowany. Walijczycy podkreślają, że klient dostaje w praktyce nowego mercedesa w klasycznej szacie i dają na niego 12 miesięcy gwarancji. Nie bez powodu zakres prac został oszacowany na 4000 roboczogodzin, a cały proces zajmuje prawie rok. W 2021 roku Hemmels zadeklarował budowę 12 takich aut, ale wszystkie miejsca już są zajęte. Możliwe jest za to zapisanie się na przyszły rok.