Mercedes ogłasza radykalny plan: nowe modele od 2025 r. tylko na prąd, koniec spalinowych w 2030!
Ostatnio producenci aut prześcigają się w deklaracjach dotyczących swojej elektrycznej przyszłości. Wszystkich prześcignął jednak Mercedes. Lada moment rozpocznie on pełną elektryfikacją swojej gamy, która zakończy się całkowitym wycofaniem jednostek spalinowych do roku 2030.
22.07.2021 | aktual.: 10.03.2023 15:36
Koncern Daimler już do tej pory wykazywał dużą determinację w rozwoju napędów elektrycznych, ale najnowsze deklaracje prezesa Oli Kalleniusa mogą się wydawać odważne nawet na tle decyzji, jakie podejmował do tej pory. Niemiecki producent rozpoczyna właśnie wartą 40 mld euro inwestycję, w efekcie której po roku 2030 ma skupić się już wyłącznie na autach elektrycznych. Przynajmniej tam, gdzie "pozwalają na to warunki rynkowe" – zastrzegają Niemcy.
W ramach tego planu zawarta jest budowa ośmiu zupełnie nowych gigafabryk akumulatorów o łącznej zdolności produkcyjnej ponad 200 gigawatogodzin rocznie. Według przekazanych informacji cztery z nich powstaną w Europie, a jedna w USA. Zapewne przynajmniej jedna przypadnie też Chinom, jako że Daimler widzi w tym kraju główną nadzieję na pomoc przy realizacji tych ambitnie wyznaczonych celów.
Przyszłość gamy Mercedesa: elektryczne maybachy, AMG i Klasa G
Nowy plan zmusza koncern do przyspieszenia swoich działań. Jeszcze niedawno zarząd uważał, że w 2025 roku modele elektryczne i plug-iny będą stanowiły 25 proc. całkowitej sprzedaży. Teraz już wierzy, że uda się podnieść ten wynik do 50 proc.
W jaki sposób? Przez szeroko zakrojoną elektryfikację swojej gamy. Liczba modeli elektrycznych w ofercie marki w przyszłym roku zwiększy się do ośmiu. Do EQC w tym roku dołączyły EQA, EQB, EQS i EQV. W przyszłym roku będą to limuzyna EQE oraz SUV-y na bazie EQE i EQS. Gamę wzbogacą także elektryczne auta z linii Maybach i AMG. W 2024 roku elektrycznej wersji doczeka się również terenowa Klasa G. Jak widać, elektryfikacji nie uchowa się żaden zakątek oferty.
Co więcej, od 2025 roku zupełnie nowe modele Mercedesa mają być już wyłącznie elektryczne. Wykorzystają jedną z czterech nowych płyt podłogowych (MMA dla małych modeli, MB.EA dla średnich i dużych, AMG.EA dla sportowych i VAN.EA dla dostawczych) oraz ustandaryzowane akumulatory i silniki.
Wymienność podzespołów na przestrzeni gamy ma być kluczem do obniżania kosztów rozwoju nowych aut elektrycznych i utrzymania budżetu koncernu na racjonalnym poziomie. W prezentacji szefa Mercedesa Oli Kalleniusa kluczowe było zdanie mówiące o tym, że w przypadku aut elektrycznych ważniejsze będą marże uzyskiwane na każdej sprzedanej sztuce niż wielkość produkcji.
Czy to oznacza, że sprzedaż koncernu po przejściu na napęd elektryczny może spaść? Tego nie wiem, ale można przyjąć za pewnik, że Niemcy będą woleli skupić się na drogich, luksusowych modelach i ograniczać swoją obecność w niżej pozycjonowanych segmentach, co sam Kallenius zapowiadał kilka miesięcy temu. Słowem: będzie drożej.
Świetlana przyszłość dla elektryków. Gorzej z autami spalinowymi
Mercedes przekonuje, że jest świadom ograniczeń, które przez cały czas trapią samochody elektryczne. Dlatego też ogłasza współpracę z nowymi partnerami, dzięki którym te mają stać się wydajniejsze i wygodniejsze w użyciu. Jednym przykładem tego jest zapowiadana funkcja Plug&Charge, dzięki której kierowca auta elektrycznego będzie mógł podjechać do ładowarki i podpiąć się do niej bez konieczności sięgania po żadne karty czy aplikacje.
Niemcy pracują również nad wydłużeniem zasięgu elektryków. Pokaz ich możliwości już wkrótce ma stanowić luksusowy model EQXX, który ma być pierwszym autem z napędem elektrycznym o deklarowanym zasięgu ponad 1000 km. W uzyskaniu tego wyniku ma pomóc mu nie tylko bardzo pojemny akumulator, ale i nowe rozwiązania mające na celu radykalne ograniczenie poboru energii. Mercedes wykorzystuje tu doświadczenie zebrane między innymi w Formule 1.
Koncern ogłosił również program rozwoju akumulatorów ze stałym elektrolitem, które są uważane za wielką nadzieję elektromobilności. Równolegle z nowymi inwestycjami w elektryczność Mercedes ograniczy budżet na rozwój jednostek spalinowych. Do 2026 roku ma on spaść o całe 80 proc. wobec nakładów, jakie Niemcy wydawali na ten cel w roku 2019.
Nie oznacza to jednak, że po 2030 roku Daimler całkiem wycofa się z jednostek benzynowych. Koncern pozostawia sobie furtkę i informuje o ewentualnej możliwości oferowania ich w tych częściach świata, w których będzie to konieczne. Dlatego też nie podano jeszcze definitywnej daty zakończenia produkcji spalinowych mercedesów. Wszystko wskazuje jednak na to, że w Polsce ostatnie takie auto zostanie sprzedane w przeciągu najbliższych dziewięciu lat.