Norwegia ma kłopot z elektrykami. Uderzyły w transport publiczny

Wiele głosów z Norwegii, która jest liderem pod kątem sprzedaży aut elektrycznych, wskazuje na to, że auta na prąd przy wyeliminowaniu jednych problemów stworzyły kolejne, równie poważne.

Norwegia ma problemy z elektrykami
Norwegia ma problemy z elektrykami
Źródło zdjęć: © GETTY | Stuart Franklin
Kamil Niewiński

26.11.2023 | aktual.: 27.11.2023 08:33

Z roku na rok sprzedaż samochodów elektrycznych na świecie przyspiesza. Auta na prąd znajdują coraz więcej klientów, a same marki wypuszczają w świat nowe modele z takim właśnie napędem, co siłą rzeczy napędza sprzedaż.

Wyjątkową popularność samochody elektryczne mają w Norwegii. Było to pierwsze państwo, w którym sprzedaż aut napędzanych prądem przegoniła tę pojazdów spalinowych, a ten stan rzeczy utrzymuje się do teraz. Dla wszystkich zwolenników takich aut Norwegia stała się tym samym koronnym przykładem, że taka transformacja jest możliwa szybko i bezboleśnie. Ale czy na pewno?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rzeczywiście Norwedzy szybko przeskoczyli na elektryki, głównie z uwagi na spore dotacje, a także ogromny nacisk na rozbudowę infrastruktury, która stoi na kapitalnym poziomie. Norweski rząd zrobił wszystko, by kupno samochodu elektrycznego było jak najbardziej opłacalne. Na tyle, że... stały się bardziej opłacalne niż komunikacja miejska.

Tamtejsi eksperci są zdania, że ulgi dla właścicieli elektryków były dobrym wyjściem, by zachęcić ludzi do tych aut i walki z emisją dwutlenku węgla, ale nie w momencie, gdy te stanowią większość rynku. Bardzo mocno uderzyło to bowiem w finansowanie projektów związanych z komunikacją miejską. Nie tylko zniknęły one z radaru władz, ale przez ulgi na opłaty drogowe finansowanie jeszcze bardziej spadło.

Jedną z moich głównych obaw jest to, że przez dotacje na samochody elektryczne za pośrednictwem niższych opłat drogowych nie mamy pieniędzy na sfinansowanie dużych projektów z zakresu infrastruktury tranzytowej.

Elvind Trædalczłonek rady miasta Oslo

Sama ekspansja elektryków nie jest może problemem, ale to, jak do tego pod kątem strategicznym podeszła Norwegia. Ogromne dotacje sprawdzały się jako zachęta pierwszych klientów, lecz subsydia w wysokości aż 4 mld dolarów w 2022 r., co stanowiło aż 2 proc. całego budżetu państwa, kompletnie zaburzyły równowagę.

Sprawiło to bowiem, że komunikacja zbiorowa stała się nieopłacalna, a ludzie uzależnili się mocniej od aut. Norwegia i tak na tle Europy wypadała słabo pod kątem wykorzystywania transportu zbiorowego. Z roku na rok sytuacja znacznie się pogarsza.

Rząd już teraz podejmuje działania. Jak informuje portal "Vox", obecnie zwolnione z podatku są tylko elektryki warte mniej niż 45 tys. dolarów. Efekt? Sprzedaż luksusowych aut na prąd spadła na łeb na szyję.

Więcej działań ma zostać podjętych w 12-letnim Planie Narodowego Transportu, który wejdzie w życie w 2025 r. Celem będzie ograniczenie liczby aut na drogach, która w ostatnich latach mocno wzrosła, poprzez skupienie się na transporcie publicznym.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (126)