O elektrykach wiemy mało albo nic. Polacy muszą "nauczyć się" aut na nowo

O elektrykach wiemy mało albo nic. Polacy muszą "nauczyć się" aut na nowo

Dilerzy VW inwestują w ładowarki. Można z nich skorzystać nawet jeśli ma się auto innej marki
Dilerzy VW inwestują w ładowarki. Można z nich skorzystać nawet jeśli ma się auto innej marki
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Mariusz Barwinski
Mateusz Lubczański
23.11.2022 14:48, aktualizacja: 23.11.2022 16:03

Boimy się tego, czego nie znamy. W ciągu najbliższych lat motoryzacja zmieni się nie do poznania, a to budzi wątpliwości kierowców. Badanie przeprowadzone przez Volkswagena wskazuje, że Polacy będą musieli otworzyć umysły i "nauczyć się" aut na nowo.

Samochodów elektrycznych nie można myć ani ładować w deszczu, nie można w nich uzupełniać energii ze zwykłego gniazdka, wytwarzają śmiercionośne pole magnetyczne podczas jazdy albo ich akumulatory nie nadają się do naprawy – z takimi absurdami wygłaszanymi przez kierowców spotkałem się podczas użytkowania auta elektrycznego. Volkswagen postanowił przyjrzeć się problemowi dezinformacji w sposób naukowy, przeprowadzając odpowiednie badanie.

Wyniki nie są zachwycające. 47 proc. respondentów nie wie, że zużyte ogniwa z samochodu elektrycznego można wykorzystać jako przydomowy magazyn energii. Te, z racji rozwoju fotowoltaiki czy energii wiatrowej, będą miały coraz większe znaczenie w zabezpieczeniu energetycznym chociażby własnego domu. Niemal wszyscy producenci samochodów – nie tylko grupa VW – mówią o tym wprost.

Tylko co trzeci badany wie, że uszkodzoną baterię samochodu elektrycznego można naprawić. Takie zakłady ma już w Polsce Renault czy właśnie Volkswagen. Naprawa zazwyczaj zakłada wymianę uszkodzonych ogniw na nowe. Zużyte (o mniejszej wydajności) mogą trafić do wspomnianych banków energii.

Najmniej wiemy za to o recyklingu. Materiały wykorzystywane przy budowie ogniw są na tyle rzadkie i drogie, że ich wyrzucenie byłoby po prostu szaleństwem. 85 proc. Polaków szacuje, że z baterii da się odzyskać do 50 proc. materiałów. To olbrzymie niedoszacowanie – da się bowiem odzyskać aż 95 proc. materiałów wykorzystywanych przy budowie ogniw.

W kontekście elektryków często też pojawia się problem ich zapłonu. To jednak "rozdmuchany" temat. – Sam temat pożarów elektryków nie jest dla nas jakimś wielkim wyzwaniem, czasami gaszenie "tradycyjnego" auta może przysporzyć więcej problemów – mówi Autokult.pl rzecznik prasowy Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej bryg. Karol Kierzkowski.

– Pożary samochodów elektrycznych w Polsce to, jak na razie, pojedyncze przypadki, ale jak każda nowość wzbudzają emocje – stwierdził. Rzecznik tłumaczy też, że w przypadku, kiedy bateria ulegnie mechanicznemu uszkodzeniu, należy ją obserwować nawet przez około dobę, bo może ponownie zapłonąć. – Mamy na to odpowiednie procedury, a kiedy ocenimy, że akumulator może się znów zapalić, to możemy umieścić samochód w kontenerze zalewanym wodą – wyjaśnia bryg. Karol Kierzkowski.

Źródło artykułu:Informacja prasowa
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (62)